[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy potwierdzali, że faktycznie niektóre choroby psychiczne  schizofre-nia czy psychoza maniakalno-depresyjna  są dziedziczne i Morgana mogłabyprzekazać potomstwu chorobę.Na bieżąco też śledziła wiadomości o badaniachgenetycznych nad chromosomami oraz czymś, co ostatnio nazwano DNA, i corazsilniej utwierdzała się w przekonaniu, że pod żadnym pozorem nie wolno jejmieć dzieci. Bądz rozsądna, Mogs.To zbyt poważna sprawa.Ważniejsza niż nasz małyświatek. Ważna to jest pompa, którą trzeba naprawić, zanim zwali się nam tu dwa-dzieścioro dwoje gości.W zajezdzie panował wzmożony ruch.Niedawno w okolicy odkryto dwie ży-ły złota, co natychmiast ściągnęło do nich tłumy pełnych nadziei poszukiwaczy.Gospoda Hightower (Morgana już dawno zrezygnowała z pretensjonalnego Cha-teau) przeżywała oblężenie.Gideon nie przyznawał się, ale na front ciągnął go nie tylko patriotyzm.Kiedybył młodszy, uwielbiał pustynne wyprawy z siostrą w poszukiwaniu śladów ojca.Teraz jednak miał już dwadzieścia cztery lata i chciał zobaczyć świat.Zresztąduchowe pielgrzymki ojca stanowiły pasję Morgany, nie jego.Morgana trzymałamężczyzn na dystans  choć kilku było poważnie nią zainteresowanych i nieje-den jej się oświadczył  i unikała miłości.Prawdziwą płomienną miłością da-rzyła tylko mapy i kompasy.Najwyrazniej zrezygnowała z badań nad cywilizacjąRLT Indian i z ratowania ich kultury, ponieważ cały wysiłek włożyła w badanie prze-szłości i szukanie śladów ojca.Gideona zaś przeszłość niewiele interesowała.Musiał szukać dla siebie przyszłości.To nie znaczy, że chciał rozstać się z Morgana.Była nie tylko jego siostrą, aletakże całą rodziną, wybawicielką, bohaterką.W czasie tych koszmarnych miesię-cy po śmierci mamy na jej ramieniu mógł się oprzeć, na jej łonie mógł wypłakaćcały swój ból, jej głos koił go, pocieszał i zapewniał, że wszystko będzie dobrze.Całowała go, karmiła, matkowała mu.Zabierała go na pustynię, odkrywającprzed nim jej cuda.Dzięki niej zrozumiał, że duch mamy wciąż żyje wśród skał,tkwi w petroglifach, unosi się na wietrze, ani na chwilę go nie opuszczając. Mogs  perswadował  nie możesz chować głowy w piasek.Wojna nieskończy się tylko dlatego, że ty będziesz ją ignorować.Zresztą wszędzie trąbią,że już niedługo zostanie wprowadzona powszechna mobilizacja, i będę musiałiść do wojska.Morgana przesiadła się na krzesło obok brata.Położyła mu ręce na ramio-nach, zmuszając, by spojrzał jej w oczy. Dopóki to się nie stanie  powiedziała z żarem  nie puszczę cię, Gide-onie.Twoja matka zmarła tydzień przed moją ciotką.Wychowały nas same,oprócz nich nie mieliśmy nikogo.Z dnia na dzień oboje zostaliśmy sami.Odtamtej pory radzimy sobie razem, wspólnie walczymy, budujemy nowe życie,mogąc na siebie liczyć.Jeśli wstąpisz do marynarki, jak będę mogła się tobąopiekować? Jak ty będziesz mógł opiekować się mną?Gideon był dla niej więcej niż bratem.Jego uderzające podobieństwo do Fa-radaya z roku na rok stawało się wyrazniejsze.Jego obecność stanowiła dla Mor-gany namiastkę posiadania ojca. Aj, Moggie  cmoknął, widząc w jej oczach łzy. Nie płacz. Mówię  nie", Gideonie Delafield, i koniec dyskusji.Morgana dawno prze-stała udawać, że są kuzynami.RLT Otwarcie mówiła, że są rodzeństwem.A choć często nalegała, by zmienił na-zwisko na Hightower, co  jak uważała  było jego świętym prawem, Gideonuważał, że w ten sposób zdradziłby pamięć matki.Nazwisko pozostało więc ta-kie jak dawniej, ale tylko ono.Kiedy chłopak skończył szesnaście lat, zaczął in-tensywnie rosnąć i do osiemnastych urodzin wydłużył się o dwanaście centyme-trów.Wciąż był dość niski, ale jego muskularna sylwetka i wyprostowana postu-ra sprawiały, że nikt nie odważyłby się już nazwać go krasnalem.Teraz jeszcze chciał zrealizować swoje marzenie o bohaterskich czynach.Ma-rynarka wojenna nadawała się w sam raz.Kiedy dalej upierał się przy swoim, Morganie puściły nerwy. Na miłość boską, Gideonie! Myślisz, że jeśli wstąpisz do marynarki, zro-bisz się o dwadzieścia centymetrów wyższy?  palnęła i natychmiast tego poża-łowała.Wyraz jego twarzy, szok i ból. Boże, Gideonie, przepraszam!  zawołała, wyciągając do niego rękę.Brzydziła się sobą.Kochała Gideona nad życie, za nic nie chciałaby goskrzywdzić. Nic się nie stało  powiedział cicho, unikając jej wzroku. Wszystkoprzez tę wojnę.Człowiek zaczyna gadać głupoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl