[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lankella to amator - przyznałem niechętnie.- Który bierze się nawet za akrobatykę lotniczą - dokończył Palmu.- Uch, do diabła,aż mnie zimny pot oblewa, kiedy widzę jednego z tych asów przelatujących do góry nogamizaledwie dwa metry nad pasem startowym.Stawiać tak wszystko na jedną kartę, niezastanawiając się nawet przez ułamek sekundy.Gdyby ten człowiek miał wystarczającomocny motyw.- Lankella to jednak mężczyzna - odparłem jego zarzut.- Możliwe, że żył jak synmarnotrawny, możliwe, że jego finanse legły ostatecznie w gruzach, lecz nigdy nie uwierzę,by mężczyzna jego pokroju mógł dla pieniędzy.- Zamilkłem i z nieco tępą miną utkwiłem spojrzenie w dali.- To już pewnie wolałby raczej ożenić się z tą dziewczyną - dokończyłemcicho i z pewnym ociąganiem.- Co łudzi najmocniej popycha do morderstwa? - spytał retorycznie Palmu.-Pieniądze, nienawiść, namiętność.I ja nie wierzę, aby Lankella dla samych tylko pieniędzymógł zamordować własną ciotkę, lecz dla mężczyzny jego pokroju tysiąc razy ważniejsza odpieniędzy jest namiętność.Jeżeli morderstwo było dla niego jedynym wyjściem, na pewno niewahał się ani sekundy.- Iiri Salmia - rzekłem ze smutkiem.- To bardzo piękna kobieta.Wielu mężczyznszaleje na jej punkcie.A taka na pewno byle czym się nie zadowoli.Sposępniałem, bo prawdę mówiąc, poczułem do młodego Lankelli instynktownąsympatię.Ten beztroski, lekkomyślny narwaniec zasługiwał jednak na lepszy los niż.no tak.- A Mustapaa? - podjął Palmu, by uporządkować myśli.- Niewykluczone, żepozwoliliśmy naszej niechęci do podobnych typów zwieść się na manowce.Na pewnoprzebiegłe skrytobójstwo najbardziej do niego pasuje, ale to tchórz.I nie jest aż takopanowany.Wyłudzać pieniądze, bałamucić niewinne dziewczęta.w tym jest doskonały,ale.- Ale szczur w sytuacji bez wyjścia też potrafi rzucić się na człowieka -przypomniałem.- Tak, jeśli to naprawdę dla niego sytuacja bez wyjścia - przyznał Palmu.- A trochę wto powątpiewam.Mustapaa na pewno nie opowiedziałby nam z takimi szczegółami tejbrzydkiej historii, która tak rozwścieczyła panią Skrof, gdyby w taki czy inny sposób jakośsię z niej już nie wyplątał.Ryzykował co najwyżej utratę pozycji i zgromadzenia, ale jużwcześniej zdarzało mu się zaczynać wszystko od początku.A wyrok dożywotniej twierdzy.Nie, to tchórz, i coraz bardziej skłaniam się ku temu, że przynajmniej po części powiedziałprawdę.Jeżeli stara Skrofowa rzeczywiście zmieniła zdanie, jak zeznał, to perspektywyLankelli rysują się dwakroć gorzej.Bo wtedy miniona noc była faktycznie jego ostatniąszansą.- W zasadzie to powinniśmy trzymać się mocno faktów, a nie zgadywać - palnąłembezczelnie, bo czas podejrzanie szybko przeciekał nam przez palce, a czystopisy raportów,jakkolwiek by patrzeć, pozostawały na mojej głowie.- Ja nie zgaduję, tylko planuję, gdzie ich szukać w następnej kolejności - odrzekłPalmu z godnością.- A ty co się tak guzdrzesz? Do szóstej musimy mieć już wszystko na papierze, a ty miciągle przerywasz jakimiś bzdurami! I zaczął mi dyktować zeznania świadków, a była to okropnie żmudna robota.Za kwadrans szósta główny kelner restauracji w hotelu Helsinki powiódł nas dopomieszczeń klubowych.Palmu chciał się zapoznać z terenem przed przybyciemzaproszonych gości.I warto było, gdyż do klubu prowadziły aż trzy różne drogi5.Zrestauracji na parterze można było wejść po schodach do kantorka głównego kelnera, którymieścił się na piętrze obok dużej sali restauracyjnej, a stamtąd wyjść prosto na korytarzpomieszczeń klubowych z drzwiami do dwóch niewielkich pokoików i ubikacji oraz dowiększej i mniejszej salki konferencyjnej.Można się tam było dostać także od stronygłównego wejścia do hotelu schodami na piętro i przez dużą salę restauracyjną.Z korytarzapomieszczeń klubowych można było z kolei wyjść na klatkę schodową z drzwiamiprowadzącymi do biur i kancelarii, a stamtąd niepostrzeżenie wydostać się na ulicę Kluuvi.Główny kelner powiedział nam też, że poprzedniego wieczoru w dużej sali restauracyjnejzajętych było tylko kilka stolików, a stali bywalcy siedzieli - jak zawsze - w restauracji naparterze.Ogarnąwszy to wszystko myślą, komisarz Palmu aż gwizdnął pod nosem, a i ja trochęspuściłem nos na kwintę.Stało się bowiem jasne, że z klubu hotelu Helsinki praktycznie bezświadków można się było ulotnić niemal w każdym kierunku.Co prawda zarówno portierprzy głównym wejściu hotelu, jak i wykidajło przy drzwiach restauracji na parterze zapewnili,że nie widzieli, aby pan Lankella wychodził z hotelu w trakcie przyjęcia, lecz po to właśniepomieszczenia klubowe miały osobne wejście, by umożliwić gościom pełną dyskrecję -korytarza klubu z reguły nikt nie dozorował.W małej salce konferencyjnej nakryto stół dla dziesięciu osób i Palmu rzucił właśnietęskne spojrzenie na bufet kanapkowy, gdy do środka wkroczył promieniejący gospodarskąradością Kurt Kuurna, ciągnąc za sobą młodego Lankellę i dwóch innych, rozbrykanychmłodzieńców.Była punkt szósta.Palmu dał mi znak.Zdjąłem płaszcz z drewnianegowieszaka i zacząłem się ubierać.Za chwilę miałem zejść klatką schodową na Kluuvi,zabezpieczywszy przedtem rygiel zamka, aby drzwi prowadzące ze schodów do klubu niezatrzasnęły się automatycznie.To była część naszego planu.- A pan dokąd się wybiera, do diaska? - zapytał zdumiony Kuurna.- Za momentsiadamy do kolacji.Odpowiedział za mnie Palmu:5Latem znacznie poszerzono sale bankietowe rzeczonego hotelu, tak że poniższy opis należy już dohistorii (przyp.autora). - Za chwilę wróci.My w tym czasie wychylimy dopuszczone przez prawo trzykieliszki.Niechętnie bowiem pozwalam podwładnym na picie alkoholu w mojej obecności, apoza tym, jakkolwiek by patrzeć, w pewnym sensie jesteśmy na służbie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl