[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bardzo chciałbym pracować na PlanecieCzterdziestej Trzeciej, ale podejrzewam, że to nie dla nas.W każdym razie któregoświeczoru w zeszłym tygodniu obserwowałem pewną dziewczynę o imieniu Anna,która była właśnie na randce z chłopakiem o imieniu Nick.I właściwie sam nie wiem,jak to się stało, ale chyba odbiło mi z powodu frustracji, bo zrobiłem coś głupiego.Naprawdę głupiego.- Co takiego? - spytał Herb, spoglądając na mnie z przebiegłym uśmieszkiem.- Posłałem jej strzałę prawdziwej miłości.- Uaa! - jęknął, a potem gwizdnął z przejęciem.- Chyba naprawdę wdepnąłeś wkosmiczne gówno, bracie.Wiesz, że raczej nie możesz liczyć na aprobatę.- Wiem, wiem! To było strasznie głupie.Nie powinienem był w ogóle jejsłuchać! Ale wyobraz sobie, dzień po dniu, rok po roku patrzeć, jak wciąż robią tesame głupoty.To przekroczyło granice mojej wytrzymałości.- Jeśli mogę wyrazić swoje zdanie, to i tak wykazałeś anielską cierpliwość,biorąc pod uwagę, z czym miałeś do czynienia.Ale nie sądzę, żeby oni.- tutaj Herbwskazał w górę - patrzyli na to w ten sam sposób.- Wiem.W skrócie opowiedziałem Herbowi, co wydarzyło się pomiędzy Anną a Nickiem.- Może ta strzała była za ostra.Sam nie wiem.W zasadzie tylko nadałem biegtej sprawie, a reszta zależy od nich.W zasadzie już nie powinno mnie to obchodzić.Ata Anna naprawdę mnie zadziwia.W ciągu trzech miesięcy powinienem przedstawićroczny raport.Niestety, obawiam się, że ona ciągle będzie pod wpływem prawdziwejmiłości, za to ja będę się musiał gęsto tłumaczyć.I tak jestem zdziwiony, że aż dotądmi się upiekło.- Hm.- odparł Herb bez przekonania.- Potrzebuję pomocy, Herb, albo będę udupiony na dobre.Chcę, żebyś wpakowałNicka w kilka gównianych spraw.On raczej kiepsko znosi wszelkie przeciwności losu,no a teraz w dodatku musi się pogodzić z tym, że go wywalili z roboty.Wystarczy, że118SR się trochę postarasz, a Nick będzie tak wykończony psychicznie, że przestanie zgrywaćuroczego chłoptasia i Anna przekona się na własnej skórze, jaki z niego kawałskurczybyka.Usiadłem i spokojnie czekałem, aż Herb coś powie.Wiedziałem, że żadnebłaganie nic tu nie pomoże.Herb nienawidził żebrania, słuchał tego bez przerwy jakdzień długi. Błagam, niech ten ząb przestanie mnie wreszcie boleć.Proszę, niech tenhałas w moim samochodzie to będzie tylko obluzowana rura wydechowa.O rany,niechże ktoś wyjedzie i zwolni mi kawałek miejsca na parkingu tuż przed wejściem".Ile razy słuchałem, jak Herb przedrzeznia ludzi, którzy zaklinają wszystkie moceniebieskie albo zwracają się wprost do samego Boga czy też do kogokolwiek, ktowedług nich zajmuje się takimi sprawami, żeby pech się od nich odwrócił.Herb równie dobrze mógł mi pomóc, jak i odwrócić się do mnie plecami.Miałemtylko nadzieję, że przypomni sobie te wszystkie dni, kiedy siadywałem z nim nadpodręcznikiem do historii ludzkości i słuchałem cierpliwie, kiedy wyładowywał swojązłość.- Czy ten Nick, o którym wspominałeś, to nie przypadkiem Nick Wells? - zapytałw końcu, a ja ze zdumienia zapomniałem języka w gębie.- Taak.- odpowiedziałem w końcu.- Jak na to wpadłeś?- Spokojnie, stary druhu.Już kilka dni temu dostałem rozkazy.Nick nie bezpowodu został zwolniony nie z własnej winy.A w przeciągu najbliższych tygodniwpadnie w jeszcze większe gówno.- Naprawdę?- Namiesza się jak diabli, zobaczysz - zachichotał.- A powiedzieli ci dlaczego?Herb obrzucił mnie przeciągłym spojrzeniem.- Dlaczego? %7łeby nauczył się tego, czego musi się nauczyć.A ty powinieneś jużznać zasady.- yle mnie zrozumiałeś.Chciałem tylko spytać, dlaczego akurat teraz.Czychodziło o coś konkretnego?- Czy ty sobie wyobrażasz, że mam jakiś kabel, który mnie łączy bezpośrednio zeStwórcą albo coś w tym rodzaju? Wiem tyle samo co ty.Wystarczająco dużo, żebyrobić swoją robotę, ale nie tyle, żeby moja praca nie doprowadzała mnie do szału przezwiększość czasu.- Więc to były takie rutynowe polecenia, tak? Nic, co odbiegałoby od normy?119SR - Dokładnie tak - odparł Herb.- Musisz sobie odpuścić, chłopie.Wszystkozmierza do szczęśliwego końca.- Kto tak twierdzi? - spytałem nieco sarkastycznie.- Kierownictwo.Archaniołowie.Inni bogowie i duszki.Stwórca.Jeśli dobrzepamiętam, to podstawa stwarzania.- Od kiedy to dowcip tak ci się wyostrzył? - spytałem.Sprawy naprawdę musiałykiepsko wyglądać, jeśli to właśnie Herb przemawiał do mnie w ten sposób.- Być może jestem stary i wyczerpany, kolego, ale nie utraciłem wiary.I wydajemi się, że ty denerwujesz się naprawdę bez powodu.Przez tyle stuleci nigdy nienawaliłeś, więc czemu nie chcesz powiedzieć im wprost, co się wydarzyło? Możewcale cię nie zjedzą z tego powodu.W porównaniu z dawnymi czasami wyrazniezłagodnieli.- Sraty taty - mruknąłem.- Dzięki za informacje, Herb.- Mam nadzieję, że ci w czymś pomogłem.Wcale nie, a przynajmniej nie za bardzo.Myślałem, że mała pogaduszka zHerbem dobrze mi zrobi, ale wciąż nie mogłem się pozbyć wrażenia, że sprawywymykają mi się spod kontroli.I mimo zapewnień Herba wiedziałem, że jeśli kierownictwo dobierze mi się doskóry - a to mogło nastąpić w każdej chwili - to nie ma szans, żeby choć trochę miodpuścili.120SR ROZDZIAA OSIEMNASTYW poniedziałek rano Nick ostatecznie powrócił do dawnej formy.Spędził z Annącudowny weekend - ona dosłownie przed chwilą wyszła - a na dziesiątą miałwyznaczoną rozmowę kwalifikacyjną w pierwszej firmie.Kończył się szykować dowyjścia, kiedy zadzwonił telefon.- Nick? Tu Rick Miller.- Cześć, Rick! Właśnie za parę minut miałem do was wychodzić.Wręcz niemogę się doczekać tej rozmowy.- Taak.W tej sprawie dzwonię.Strasznie mi przykro, że muszę ci topowiedzieć, ale okazało się, że w tej chwili nie ma mowy o zatrudnianiu kogokolwiek.Domyślam się, że to dlatego, że nasze dochody w ostatnim kwartale poleciały ostro wdół [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl