[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był taki zwyczaj w Zespole, że przed każdym wyjazdemzagranicznym jego członkowie spotykali się z przedstawicielamiambasady kraju, do którego się udawali.Dowiadywali się wtedy dużoo miejscu przeznaczenia, otrzymywali porady praktyczne, co wartotam zwiedzić, co zapamiętać, jak się porozumieć.Organizowano teżskrócone kursy językowe, a także zdradzano tajemnice topografiihandlowej.Sama Dyrekcja też czuwała nad tym, żeby pozaartystycznedziałania młodzieży za granicą były dla niej udane. Zdarzyło się bowiem, że kiedy  Mazowsze" było w Anglii,zaprowadzono ich do hurtowników bławatnych, gdzie mogli nabyćkupony luksusowych tkanin.Pani Mira, słynąca z dobrego gustu,kupiła sobie wtedy prześliczną popielatą wełenkę w drobniutkikwiecisty rzucik.Elegancka pani dyrektor po powrocie do kraju oddaładrogocenny materiał w ręce zespołowych krawcowych.Uszyły jej zniego szykowną szmizjerkę w jej ulubionym fasonie: wąskadopasowana góra i lekko rozkloszowany dół.Była to ta sama kreacja,w której przyjęła Kasię w swoim domu w czasie pamiętnego spotkania,na którym zapadła decyzja o jej przynależności do  Mazowsza".Jakież było zdziwienie Pani Miry, kiedy na uroczystym spotkaniu zdyrektorem Muzeum Narodowego, nagrodzonym właśnie zaspektakularne osiągnięcia archeologiczne na miarę światową, zarównoona sama, jak i niemal wszystkie jej wychowanki wystąpiły widentycznie uszytych, z identycznego materiału popielatego wfinezyjny rzucik kreacjach.Kiedy weszła na salę i zobaczyła w niej całe stada szarych motyli,najpierw znieruchomiała, potem poszarzała na twarzy.Na szczęścieuratowało ją jej legendarne poczucie humoru.- Myślałam, że zadam szyku elegancką kreacją, tymczasem okazałosię, że jestem w mundurze.Co my teraz zrobimy? Trzeba będziepowiedzieć gościowi, że na uroczyste okazje przywdziewamy galowestroje ćwiczebne.Nie wracała więcej do tego tematu, ale tę suknię nosiła już tylko pozaKarolinem.Przed wyjazdem do Wiednia nie omieszkała jednak wsposób żartobliwy dać dziewczętom do zrozumienia, że wiernekopiowanie czyjegoś stylu nie należy do dobrego tonu.- Słuchajcie, moje kochane, jak już będziecie w Wiedniu, możeciechodzić razem na spacery nad Dunaj, na zwiedzanie zabytków, ale nie do sklepów.Każda z was jest inna i niech tak będzie.Niemożecie wyglądać wszystkie jednakowo.Dziewczęta wzięły to sobie mocno do serca i na zakupy biegały wpojedynkę, w tajemnicy jedna przed drugą.To, co kupowały napolecanej im ulicy nad Dunajem, w sklepikach polskich %7łydów,chowały natychmiast do walizek, nie chwaląc się koleżankom.Kasiateż znalazła stosowną chwilę, kiedy bez asysty mogła wyruszyć nazakupy.Miała nie lada zadanie.Ze swojego pierwszego wojażu na Zachódchciała każdemu ze swoich bliskich przywiezć jakiś drobiazg.Odwiedziła w tym celu niemal wszystkie sklepiki po kolei.Ostatni znich prezentował się najokazalej.Nie było w nim rozmaitości, ajedynie konfekcja damska, pasmanteria i tkaniny ubraniowe.Obsługa,podobnie jak we wszystkich innych sklepach na tej ulicy, mówiła popolsku.Skąd wiedzieli, że jest Polką, Bóg jeden raczy wiedzieć, możenikt poza Polakami u nich nie kupował.Dość, że już kiedy zatrzymałasię przed wystawą, wyszedł do niej subiekt i zaczął zagadywać:- Bluzeczki modnej panienka nie kupi?- Dziękuję.A jeżeli już, to chciałabym coś oryginalnego.Rozumiepan, modną bluzkę, ale inną, nie taką, jaką ma każda moja koleżanka.- Dokładnie wiem, o co chodzi.Mam tu coś unikalnego.Właściwiecały komplet: modna bluzka i kupon plisowanego materiału naspódniczkę w odpowiednich do bluzki kolorach.No i oczywiściesztywna halka.To jest teraz obowiązkowe.- Za halkę dziękuję.Już mam.- No to proszę, oto bluzka, bordo albo turkus.Nie ma takiej drugiej.Ikupon na spódnicę - wystarczy zrobić jeden szew, dać gumę w pasie igotowe.Panieneczka z  Mazowsza"? - Tak, a skąd pan wie?- Serce mi mówi.Tylko mazowszanki są takie ładne.Puściła komplement mimo uszu.Natomiast proponowana jej bluzkabyła rzeczywiście śliczna.Uszyta z tkaniny z lekkim meszkiem, lekka,z modnie wykrojonym dekoltem, z szerokim ściągaczem w pasie ikimonowymi rękawami do łokci.Sama w sobie była jak z żurnala, ajeszcze zestawiona z plisowaną cieniowaną spódnicą na halkach możezrobić w Warszawie furorę.- To nowość - zachwalał sprzedawca - i do tego dla panienki cenaspecjalna.Kiedy ją wymienił, uznała, że w porównaniu z cenami w sklepach winnych rejonach Wiednia jest śmiesznie niska.Otworzyła portmonetkęi wysupłała z niej resztki pieniędzy.Okazało się, że stać ją na to, żebykupić zestawy w obu kolorach.Może uda się jej do jednego z nichprzekonać mamę.Tutaj widziała na ulicach panie w wieku jej mamy,ubrane według ostatniej mody.Uszczęśliwiona, że trafiła na coś wyjątkowego, szybko wróciła dohotelu.Tego dnia wszyscy mieli jeszcze jechać autokarem nawycieczkę na wzgórze Kahlenbergu.Nie darowałaby sobie, gdyby jąto ominęło z powodu zakupów.Upewniła się w tym, kiedy już oglądałaz placu przed kościołem rozległą zieloną panoramę z zakolem Dunaju.Ciekawe, czy Sobieski przed lub po batalii docenił piękno krajobrazu?W odróżnieniu od Austrii i Wiednia, tourn�e po Jugosławii byłomęczące.Belgrad, Zagrzeb, Dubrownik, Pula - piękne krajobrazy,ciekawa stara architektura, góry i morze, ale wszystko zwiedzane wpośpiechu.Dalekie męczące przejazdy, próby i koncerty w każdymmieście na trasie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl