[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Will został na łóżku.Nie byłam w stanie na niegospojrzeć, ale kątem oka widziałam, że leży na boku, z głowąpodpartą na łokciu.Mogłam się spodziewać, że okaże zakłopotanie albobędzie próbował mnie przepraszać, ale nic takiego nienastąpiło.- Ale dlaczego nie? - zapytał z zabawną nutą uprzejmegozaciekawienia.Przeczesałam włosy palcami i poprawiłam kołnierzyk.- Florence, dlaczego nie? - Sięgnął do mojego łokcia i ażsię zdziwiłam, że od jego dotknięcia nie wybuchnęłampłomieniem.- Między nami coś jest, przecież wiesz.Czemu musiałam znosić takie tortury? Jaka kobieta niemodliła się, by Bóg zesłał jej mężczyznę, który by wyglądałjak Will, zachowywał się jak on i do tego mówił takie rzeczy?Ale żeby mi go zesłać akurat w takim dniu? Ktoś gdzieś miałwielki ubaw moim kosztem.Ktoś gdzieś wiedział, że to niebył dobry dzień na uprawianie seksu z mężczyzną, który byłmi przeznaczony.Gdybym w tym dniu uprawiała seks z mężczyzną, którybył mi przeznaczony, i zaszła w ciążę, umierając,zostawiłabym go z biednym maleństwem pozbawionymmatki.Choć istniała na to niewielka szansa, ponieważ byłamstara, jajniki miałam do niczego, a moje ciało toczyła choroba,która bez wątpienia pożerała hormony ciążowe na śniadanie,jednak nie mogłam ryzykować.Nawet gdybym nie zaszła wciążę, i tak bym umarła i go zostawiła.A przecież nie mogłamtego zrobić.Ponieważ gdyby było odwrotnie, gdyby Willumarł i mnie zostawił, nie chciałabym bez niego żyć.Wiedziałam już, jak to jest zostać opuszczonym i na samą myśl o opuszczeniu Willa serce mi pękało i po prostu niemogłam tego zrobić.- Przepraszam - powiedziałam, zakrywając twarz ipotrząsając głową.- Przepraszam.Usiadł i wziął mnie w ramiona; kołysał mnie delikatnie,opierając swój idealnie zarysowany podbródek na czubkumojej głowy.- Nie, to ja przepraszam - odrzekł.- To dla ciebie zbytwiele, Florence.Po prostu zbyt wiele wszystkiego.I zaszybko.Mamy czas - dodał takim głosem, jakby mnie usypiał.- Mamy mnóstwo czasu.Tylko teraz już mu nie wierzyłam.Will:Smakowała dokładnie tak, jak sobie wyobrażałem.Jakczekolada, ale taka jakby kwiatowa.Nie mam dobregorozeznania, jeśli idzie o kwiaty, więc nie potrafiłbym tegodokładnie określić, zdecydowanie było w niej coś z róży albomoże z jaśminu.W każdym razie to był bardzo żeński smak.Nie dziewczęcy i nawet nie kobiecy, tylko żeński wnajlepszym tego słowa znaczeniu.Potem miałem ochotę się kopnąć, bo nie powinienem jejcałować, było na to zdecydowanie za wcześnie, ale momentwydawał się odpowiedni.A kobieta nie odwzajemniapocałunku w taki sposób, wszystkim, całym ciałem, jeśli tonieodpowiedni moment.Jestem tego pewien.Jednak coś ją powstrzymywało.Myślę, że to, co kazało jejsię ukryć w pokoju.Nie chodziło o Harry'ego ani oMonty'ego, ani o Crystal, ani o problemy budowlane.To byłocoś innego.%7łałuję, że mi nie powiedziała, nie pozwoliła sobie pomóc.A umiałbym, jestem pewien.Tylko co z tego, że ja jestempewien, skoro to ona musi zyskać pewność siebie.Powinna mi zaufać, bo ja byłem o krok przed nią.Ja już jej ufałem.Florence nie przedstawiała dla mnie żadnego ryzyka, bobyłem jej pewien.Czy wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia? Muszępowiedzieć, że tak, wierzę.Problem polega na tym, by umiećją odróżnić od pożądania od pierwszego wejrzenia, alenauczyłem się tego na własnej skórze.Wszystkiego uczyłemsię na własnej skórze.Jednak przynajmniej się nauczyłem.Dla mnie i Florence może nie byt to najlepszy moment, aleteż nie był zły.Dopiero co rozstała się z mężem, leczprzynajmniej się z nim rozstała.Bo, prawdę mówiąc, gdybymją spotkał gdzieś indziej, w jakimś innym czasie, czułbymdokładnie to samo.Dziwne uczucie, jakby się dopiero copoznaną osobę znało od zawsze i do tego blisko.Wierzyłem, że nam się uda.Wierzyłem, że w końcu mizaufa, zaufa sobie.Oczywiście nie byłem najlepszą partią.Nie miałem zbytwiele pieniędzy.Nie miałem nawet własnego domu czymieszkania.Tylko ciężarówkę, kilka sprzętów i ten dziwnyobraz.Ale wiedziałem, że potrafiłbym się zaopiekowaćFlorence, naprawdę bym to zrobił.I wiedziałem, żekochałbym ją jak nikt inny na świecie, nie ujmując niczegotym, którzy ją kochali.Byłem tego pewien. 15To było takie dziwne, rozpaczliwie pragnąć z kimś być ijednocześnie rozpaczliwie nie chcieć go więcej widzieć.Prawie zapomniałam przez to o  odrze".Szybko wyswobodziłam się z ramion Willa, ale szukanieulgi w jego objęciach, a potem zmuszanie go, by przysięgał,że zapomni o wszystkim, co się zdarzyło, niosło w sobie zbytwiele bólu.Kiedy już kazałam mu wyjść, próbowałam wrócić dorozmyślań o kiepskim stanie moich organów wewnętrznych,ale nie było to aż takie łatwe, jak można by sobie wyobrażać.Zamiast tego cisnęły mi się do głowy pytania, co by było,gdybym nie poszła do Młodego Nicka, nie miała kolonoskopiii nie otrzymała tej strasznej wiadomości.Czy mimo tospotkalibyśmy się z Willem na brzegu mojego łóżka? Czybyśmy się pocałowali? Całowali do nieprzytomności? Apotem zdarli z siebie ubranie i uprawiali dziki, namiętny seks?Pobrali się i mieli dzieci? Zestarzali się razem i byli jedną ztych sędziwych pomarszczonych par, które zawsze i wszędzietrzymają się za ręce?Oczywiście istniała możliwość, że gdybym nie odebrałatego telefonu, Will nie przyszedłby do mojego pokoju, boprawdopodobnie by mnie tam nie było.No inajprawdopodobniej nie doszłabym do wniosku, że jesteśmydla siebie stworzeni, ponieważ zwykle nie rozumowałam wtaki sposób.To się zaczęło, dopiero kiedy spojrzałam śmierciw twarz.Nigdy wcześniej nie patrzyłam śmierci w twarz,najwyżej zaglądałam jej przez ramię, kiedy zaczęłam rodzićMonty'ego, ale nawet wówczas nie wierzyłam, że z jakiegośpowodu coś mogłoby pójść nie tak jak trzeba.Byłam za młodai za głupia, by wiedzieć, że życie jest pełne najróżniejszychkomplikacji.Teraz już wiedziałam.I to wszystko zmieniło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl