[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy skończył, poklepałemdłonią chwiejne deski ławki.Wskoczył na nie, przyglądając mi się z ciekawością.Nieprzestawałem głaskać szorstkiej sierści na jego głowie, pozlepianej mazią z puszek na śmiecii zakrzepłą krwią.Po chwili palce przyzwyczaiły mi się do jej dotyku.Mój towarzyszuspokajał się z każdą chwilą i łatwiej mi było.mięso zdrapane z talerza brązowy sos ostry ostry na języku w powietrzu zgniliznacoraz silniejsza i zapachZ mroku nade mną dobiegł łopot skrzydeł gołębia.Czułem pazurki szczurów wpodziemnych kanałach, ich nosy poruszały się razem z moim.Nie przestawałem drapać lisa.Zwierzę szturchnęło mnie w żebra wilgotnym nosem i poczułem.spaliny z autobusu samochodu motocykla skutera furgonetki ciężarówki wywrotkiopadają zawsze opadają w tle brązowa cuchnąca mgła ulic niewidzialna mgła obciążającapowietrzeodświeżacz powietrza otwarte okno chemiczne ukąszenie w płucachdetergent pieniący się w ściekużel pod prysznic wypełniający odpływgumowe podeszwy dotykające nawierzchnistara krewświeża krew- Mów, panie Lisie - mruknęliśmy.- Pokaż nam, co wywęszyłeś ostatniej nocy.smak zdrapanego tłuszczu i rzadkiej krwi skapującej z zamrożonego mięsa kurze płynyblade i zostawione na talerzu olej słonecznikowy w wilgotnych frytkach wyrzucony grochwczorajsze zbrązowiałe pur�e czarna pleśń rosnąca na wierzchu robak robak w puszkachrobak w mięsie robak śpiący w zimnie zawsze robak wgryzający się w mięso tłuste białe ciałotrzask -Mów dalej, panie Lisie - zabrzmiał głos, który mógł być naszym.- Mów dalej.zapach krwi.świeżej, nic nigdy świeża świeża krew świeża świeża czysta świeża czysta krew na brudnej powierzchni spłukiwana przez wirujące wodne koła zostawiające ładniejszekręgi na brudnym betonie świeża czysta krew gorąca- Mów dalej, panie Lisie.Głos brzmiał, jakby dobiegał z odległości tysiąca mil, przez kiepskie połączenietelefoniczne.ludzka krew nie strach nie ludzki strach grom błyskawica rzadkie rzeczy nie ludzkiepospolite ludzkie pospolite samochód ciężarówka wywrotka autobus motocykl skuter ludzkiepospolite ludzka krew - nie pospolita strach smród krwi, srebrna lanca powąchać, oczywytrzeszczone, mózg płacze, ludzka krew iTo było to.Czuliśmy zapach jego wspomnień, widzieliśmy ich smród na własne oczy,jego brzęczenie wypełniało nam uszy, to było to, wszystko, co widział mój bezcenny świadeko brudnym futrze.ludzki mężczyzna stoi pośród nocy.patrzy na coś gdzieś oczy zwrócone ku górze niewidzi mnie w ciemności nie obchodzę go nie boję się człowiek człowiek.płonie ciepłymczerwonym ogniem, czuję zapach szczura, szczury też patrzą szczury na dole czujęśmierdzącego szczura martwy szczur w pysku szczury na dole też patrzą na człowieka gołębiena górze pióra włażące w zęby gołębie też patrzą i my patrzymy na człowieka bo.człowiek nie jest człowiekiem.ciało ukrywające ciało jak twojezapach.alkoholu zmieszany z wonią kwiatów (KWIAT�W!), jedwab złagodzonymydłami czarna skóra pociągnięta pastą garnitur głaskany parą włosy smarowane żelemtwarz pieszczona kremem pachnie rzadszym dymem to wciąż miasto ale gdzieś gdziesamochody nie jeżdżą tak często izolowane zamknięte skórzane siedzenia i wnętrzesamochodu solidne masywne gorące ciężkie dotyka klamki pot pot spływa po plecach pot nagłowie słuchaj! słuchaj serce słuchaj! czuj strach! jedz strach!- Brawo, panie Lisie.Brawo.Tysiąc mil stąd ręka głaszcząca lisa była połączona z mózgiem, który mógł należeć donas.Czuliśmy zapach strachu Naira, mieszający się z wonią drogiego płynu po goleniu i żeludo włosów.Czuliśmy smród jego przerażenia i słyszeliśmy bicie jego serca.- Co jeszcze, panie Lisie? - wyszeptaliśmy.- Dobry pan Lis, mów dalej.co jeszcze?Pokaż mi, co jeszcze wywęszyłeś.ciało ukrywające ciało, człowiek który nie jest tylko człowiekiem pachnie jak.ktoś inny!uciekajuciekajuciekajuciekaj gęsta głęboka noc ktoś inny ktoś inny pachnie.- Czym pachnie, panie Lisie? Pokaż mi!niczym, stoi tam stworzenie które nie pachnie niczym, pusta nicość poruszająca się jakżywa istota i żywa istota reaguje na nią, boi się jej mimo że nie ma zapachu, to nie jest żywenie może być żywe nie ma serca nie ma krwi nie ma zapachu ale to człowiek oczy widzączłowieka oczy widzą nogi ręce głowę- I co jeszcze?oczy widzą nogi ręce głowę włosy nos usta skórę- Jak on wygląda?nie ma zapachu.człowiek pachnący żelem do włosów wydaje dzwięk skierowany doczłowieka który nie pachnie niczym dzwięk dzwięk dzwięk dzwięk dzwięk to ryk dzwięk tokrzyk dzwięk to wrzask dzwięk to grom dzwięk to swąd spalenizny ale nie uciekam szczuryuciekają! szczury uciekają i gołębie odlatują odlatują od ognia spalenizny i krzyków i chcęuciec chcę uciec nie ma dokąd uciec szczury pod ziemią gołębie w powietrzu zapachspalenizny i krzyków i serca i przerażenia i strachu i.Ale to tylko strach Naira.czujemy tylko zapach strachu Naira.nie pachnie nie pachnie nie pachnie unosi ręce i niczym nie pachnie i człowiek krzyczyi nie pachnie unosi ręce i człowiek krzyczy krzyczy krzyczy krzyczy i czujemy zapach.Czujemy zapach.krwi świeżej krwi ludzkiej krwi krew na nosie krew na betonie krew na ziemiWidzimy.człowiek człowiek na ziemi mniej człowiek mniej człowiek krzyczy mniej człowiekmięso krzyczy krzyczy krzyczy iCzy trzymał coś w ręce?plastik elektryczny plastikCo było w ręce Naira?ciało się rozszczepia, ciało się rozszczepia, twarz się rozszczepia oczy sięrozszczepiają krew ludzka krew krzyk twarz ciało krzykCoś w ręce uniesionej do ucha.nie ucha nie ucha krwawiącego ciała krzyk krewWiedziałem, co to było.Poznałem ów plastikowy przedmiot nawet w splątanychwspomnieniach lisa, widziałem jego kształt, widziałem krwawiące pozostałości ust Nairakrew krew krew krew krew strach mówiące do niego.Poznałem go, widziałem, jak zmasakrowany, krwawiący Nair wswym ostatnim tchnieniu przemawia do telefonu komórkowego.Nie żyje.Tak po prostu.Zaglądaliśmy, ja, my i lis w mgiełkę pełnych przerażenia wspomnieńzwierzęcia i widzieliśmy ciało Naira, rozszarpane mięso w eleganckim czarnym garniturze zjedwabiu, leżące w kałuży krwi.Telefon komórkowy był ostatnim, czego dotknęłykrwawiące, poszatkowane resztki jego palców.A potem, ponieważ lis wreszcie spojrzał,wreszcie ośmielił się spojrzeć, zobaczyliśmy człowieka, który zabił A.Naira, NocnegoBurmistrza.Zwierzę miało rację.Stuprocentową rację.Widzieliśmy mężczyznę w szykownymgarniturze w prążki, zupełnie nietkniętego przez dopalający się jeszcze w puszkach na śmieciogień, leżące na ziemi kawałki szkła, kołyszące się kable, sypiące się nadal elektryczne skry,przez strącone na ziemię anteny, pogięte metalowe klapy, rozbite cegły i płyty chodnikowe.Nic z tego nawet go nie drasnęło.Spodnie miał nienagannie wyprasowane od pasa aż pokostki, a czarne skórzane buty stukały o nawierzchnię przy każdym kroku.Pod marynarką wprążki miał białą koszulę o sztywnym czystym kołnierzyku.Z kieszeni wystawała białajedwabna chustka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl