[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Duszkiem.No już.Z góry dochodziło coraz głośniejsze dudnienie.Pomyślała o lodzie ciągnącym się ażdo Fjllbacki.Na pewno uniósłby ją bezpiecznie, gdyby tylko posłuchała i zebrała się naodwagę.Ale zrobiło się ciemno i już nie mogła uciec.Poczuła dłoń na ramieniu, szybkiemuśnięcie na znak, że nie jest sama.Uniosła kieliszek i wypiła duszkiem.Nie miała wyboru, znalazła się w pułapce.Samanie wiedziała jak ani dlaczego.Stała się ich więzniem.Widząc jej pusty kieliszek, Karl i Julian wychylili swoje.Julian sięgnął po butelkę iznów nalał do pełna.Trochę się wylało na stół.Nie musieli nic mówić, wiedziała, co mazrobić.Wlepiając w nią spojrzenia, napełniali kieliszki.Zrozumiała, że bez względu nawszystko musi pić, kieliszek za kieliszkiem.Po pewnym czasie zaczęła mieć wrażenie, że cały pokój wiruje.Poczuła, że zaczynająją rozbierać.Nie opierała się.Była otępiała od alkoholu i nie miała siły się przeciwstawić.Dudnienie na górze stało się tak głośne, że gdy Karl się na niej położył, aż jej huczało wgłowie.Potem był ból i ciemność.Julian trzymał ją za ręce, zdążyła jeszcze zobaczyć jegooczy.Były pełne nienawiści. Był piękny, słoneczny piątkowy poranek.Erika odwróciła się na łóżku i objęła Patrika.Poprzedniego wieczoru wrócił pózno, zdążyła już zasnąć.Rozbudziła się na tyle, żebywykrzesać z siebie krótkie hej, a potem znów zasnęła.Teraz była całkiem rześka i bardzo zanim stęskniona, za jego ciałem i bliskością.Od miesięcy mieli jej bardzo mało.Czasem sięzastanawiała, kiedy będą mogli do tego wrócić.Od paru lat wszystko działo się bardzoszybko.Różni ludzie mówili jej, że okres, kiedy dzieci są małe, jest trudny dla związku, bonie ma się czasu dla siebie nawzajem.Teraz, gdy sama to przeżywała, gotowa była przyznać,że to prawda, ale tylko częściowo.Kiedy Maja była niemowlęciem, rzeczywiście bywałociężko, ale kiedy urodziły się bliznięta, jej relacja z Patrikiem wcale nie stała się trudniejsza.Zresztą wypadek jeszcze mocniej ich ze sobą związał.Byli przekonani, że nic ich nierozdzieli.Ale Erice brakowało fizycznej bliskości.Między zmienianiem pieluszek a kolejnymkarmieniem i odprowadzaniem i przyprowadzaniem z przedszkola mieli na nią za mało czasu.Przytuliła się do Patrika.Leżał na boku, tyłem do niej.Był to jeden z pierwszychporanków, gdy nie obudził jej krzyk dziecka.Przytuliła się jeszcze mocniej i wsunęła mu rękęmiędzy nogi.Zaczęła go powoli pieścić.Po chwili poczuła, że reaguje na jej dotyk.Nieporuszył się, ale po jego oddechu poznała, że on też nie śpi.Oddychał coraz ciężej.Po jejciele rozeszło się rozkoszne ciepło.Patrik się odwrócił.Spojrzeli sobie w oczy tak, żezałaskotało ją w żołądku.Powoli zaczął ją całować w szyję.Jęknęła cicho i wyciągnęła się,by mógł się łatwiej dostać do tego miejsca za uchem.Wiedział, że jest szczególnie wrażliwe.Ich ręce wędrowały po ciałach, Patrik ściągnął spodnie.Erika szybko zdjęła T-shirt, wktórym spała, potem, chichocząc, figi. Już prawie się odzwyczaiłem  mruknął, gryząc ją lekko w kark.Nie mogła uleżećspokojnie. Hm.powinniśmy poćwiczyć.Przesunęła palcami po jego plecach.Przewrócił ją na wznak i właśnie miał się na niejpołożyć, gdy z pokoju naprzeciwko dobiegł znajomy głos. Uaaaa!Natychmiast dołączył do niego drugi, a potem usłyszeli tupot nóżek.W drzwiachstanęła Maja.Ssała kciuk.W drugiej ręce trzymała ulubioną lalkę. Dzidzie krzyczą  zakomunikowała, marszcząc czoło. Wstawaj, mamo, wstawaj,tato. Już idziemy, burczymucho mała. Patrik z westchnieniem wytoczył się z łóżka,naciągnął dżinsy i koszulkę i poszedł do pokoju dzieci, rzucając Erice pełne żalu spojrzenie.Tym razem nici z seksu.Erika włożyła dres, który znalazła na podłodze przy łóżku, i zeszła z Mają do kuchni, żeby przygotować śniadanie i butelki dla blizniaków.Nadal byłarozpalona, ale łaskotanie w brzuchu ustało.Rzuciła okiem na piętro i zobaczyła, jak Patrik schodzi z blizniakami na rękach.Znówją załaskotało i pomyślała, że jest strasznie zakochana w swoim mężu.- Niestety nie dowiedzieliśmy się niczego szczególnie ważnego  oznajmił Patrik, gdywszyscy się zebrali. Pojawiło się natomiast kilka znaków zapytania.Przydadzą się jakopunkt wyjścia do dalszych poszukiwań. To znaczy, że nic nie wiadomo o pobiciu?  Martin wyglądał na przygnębionego. Nie, według policji nie było żadnych świadków.Opierali się tylko na zeznaniachSverina.Powiedział, że został napadnięty przez grupę nieznanych mu młodych ludzi. Jakbym usłyszał jakieś ale, zgadza się?  spytał Martin. Rozmawialiśmy o tym w drodze powrotnej  włączyła się Paula. Oboje mamywrażenie, że w tej historii jest drugie dno, więc chcemy trochę poszperać. Nie szkoda czasu?  odezwał się Mellberg. Niczego nie gwarantuję, to oczywiste, ale wierzymy, że warto się temu przyjrzećbliżej  odparł Patrik. A co z poprzednim miejscem pracy?  spytał Gsta. To samo.Niby nic konkretnego, ale nie dajemy za wygraną.Rozmawialiśmy zszefową organizacji.Bardzo ją wzburzyła wiadomość o śmierci Sverina, ale nie wydawałasię.jak by to powiedzieć? Nie wydawała się specjalnie zaskoczona  dopowiedziała Paula. Znów tylko wrażenia  zauważył z westchnieniem Mellberg. Pamiętajcie, że mamyograniczone środki.Nie możecie sobie jezdzić wte i wewte, nie wiadomo po co.Osobiścieuważam, że grzebanie w gteborskim okresie życia Sverina to strata czasu.Wieloletniedoświadczenie nauczyło mnie, że odpowiedzi często należy szukać znacznie bliżej.Czy naprzykład przyjrzeliśmy się jego rodzicom? Wiecie, co mówią statystyki.Większość zabójstwjest dziełem krewnych lub znajomych ofiary. Nie wydaje mi się, żeby Gunnar i Signe Sverinowie mogli nas interesować jakopodejrzani. Patrik musiał się pohamować, żeby nie przewrócić oczami. Uważam jednak, że nie należy ich zbyt szybko skreślać.Z rodziną nigdy nic niewiadomo. Niby racja, ale w tym przypadku nie zgadzam się z tobą. Patrik oparł się o zlew, skrzyżował ręce na piersi.Szybko zmienił temat. Martinie, Anniko, znalezliście coś? Nie, chyba wszystko się zgadza z tym, co już wiedzieliśmy.Nie odnotowanożadnych szczególnych wydarzeń w jego życiu.Nie był żonaty, nie miał dzieci.Kiedy sięwyprowadził z Fjllbacki, mieszkał w Gteborgu pod trzema adresami.Ostatnio przy ErikDahlbergsgatan.Zachował to mieszkanie, wynajął je.Spłacał dwa kredyty, studencki i nasamochód, nie zalegał ze spłatami.Miał czteroletnią toyotę corollę. Martin zrobił przerwę izerknął do notatek. Co do poprzednich miejsc pracy, wszystko się zgadza.Nie był karany.To wszystko, co nam się udało znalezć.Sądząc po ogólnie dostępnych danych, żył normalnie,bez dziwactw.Annika przytaknęła.Liczyli, że znajdą coś więcej, ale tylko tyle udało im się ustalić. Okej, tyle wiemy  powiedział Patrik. Musimy jeszcze przeszukać jegomieszkanie.Kto wie, co znajdziemy.Gsta chrząknął i Patrik spojrzał na niego pytającym wzrokiem. Co takiego? No więc. zaczął Gsta.Patrik ściągnął brwi.Chrząknięcia Gsty nigdy nie wróżyły nic dobrego. Co chcesz mi powiedzieć?  spytał, choć nie był pewien, czy chce to usłyszeć.Gdychwilę pózniej Gsta rzucił błagalne spojrzenie Mellbergowi, Patrik poczuł, jak mu rośniegula w brzuchu.Gsta i Bertil stanowili raczej nieciekawą kombinację. Więc tak.Wczoraj, gdy byłeś w Gteborgu, zadzwonił Torbjrn. Gsta umilkł iprzełknął ślinę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl