[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taylor powiedziaÅ‚ mu, gdzie szukać Fitza - na koÅ„­cu Main Street.Cole ruszyÅ‚ zrazu powoli, potem kÅ‚usem, aż w koÅ„­cu zmusiÅ‚ konia do galopu.MinÄ…Å‚ w pÄ™dzie zakÅ‚ad fry­zjerski, bank, redakcjÄ™ gazety i sklep Eda Foleya. 266Pózniej pojawiÅ‚y siÄ™ schludne domki z ogródkami zabiaÅ‚ym ogrodzeniem, wreszcie znalazÅ‚ siÄ™ na drodzewiodÄ…cej do leżących już za miastem farm.Najwyrazniej jechaÅ‚ we wÅ‚aÅ›ciwym kierunku, gdyżniebawem ujrzaÅ‚ przed sobÄ… zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ grupÄ™ żoÅ‚nie­rzy.Czerwononodzy.Maruderzy.Mordercy.KiedyÅ›przewodziÅ‚ im Jim Lane, obecnie senator w Waszyng­tonie.Po nim przyszedÅ‚ Doc Jennison, on również od­szedÅ‚ szukać szczęścia gdzieÅ› indziej.Ale Henry FitzciÄ…gle staÅ‚ na czele swojej bandy, terroryzujÄ…c niewin­nych mężczyzn, kobiety i dzieci.Cole Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ cugle i jechaÅ‚ stÄ™pa na spotkanie żoÅ‚­nierzy.W samym Å›rodku kolumny na srokatym koniuznajdowaÅ‚ siÄ™ Henry Fitz.MrużyÅ‚ maÅ‚e, ciemne oczyi patrzyÅ‚ w stronÄ™ Cole'a.Slater uparcie jechaÅ‚ prosto przed siebie.MusiaÅ‚ tozrobić.MusiaÅ‚ zabić Fitza.A jeÅ›li przy tym sam um­rze.Czy choć trochÄ™ obejdzie to Kristin? - przemknęłamu przez gÅ‚owÄ™ myÅ›l.Nigdy nie wÄ…tpiÅ‚ w jej wdziÄ™cz­ność, ale co dziewczyna naprawdÄ™ poczuje, kiedy do­wie siÄ™, że Cole zginÄ…Å‚ zastrzelony na drodze w Kan­sas? Czy uroni choć jednÄ… Å‚zÄ™? Czy bÄ™dzie za nim tÄ™sk­nić? A może przeklnie go za to, że wybierajÄ…c bezsen­sownÄ… Å›mierć, zostawiÅ‚ jÄ… samÄ…?ZamknÄ…Å‚ na chwilÄ™ oczy.Musi to zrobić.JeÅ›li chcemieć jakÄ…kolwiek przyszÅ‚ość u boku Kristin, musi tozrobić.Teraz.Przez chwilÄ™ znów widziaÅ‚ kÅ‚Ä™by czarnego dymu,wróciÅ‚y wszystkie tamte obrazy.SÅ‚yszaÅ‚ trzask pÅ‚omie­ni, czuÅ‚ ostrÄ… woÅ„ spalenizny.I pamiÄ™taÅ‚ Elizabeth:biegÅ‚a - biegÅ‚a do niego.PamiÄ™taÅ‚, jak padÅ‚a mu w ra­miona, pamiÄ™taÅ‚, jak na niego spojrzaÅ‚a, uÅ›miechnęłasiÄ™ i umarÅ‚a. I pamiÄ™taÅ‚ krew na rÄ™kach.KochaÅ‚em ciÄ™! - wyÅ‚o mu w duszy.- KochaÅ‚em ciÄ™;Elizabeth! KochaÅ‚em ciÄ™!JednoczeÅ›nie wiedziaÅ‚, że teraz kocha Kristin.Musipogrzebać przeszÅ‚ość, ponieważ chciaÅ‚by z niÄ… zostać.BaÅ‚ siÄ™ pokochać po raz drugi.Nie chciaÅ‚ niszczyćwspomnieÅ„ o Elizabeth.Ale wiedziaÅ‚ również, że gdy-by Elizabeth mogÅ‚a przemówić, powiedziaÅ‚aby mu, żepowinien pokochać Kristin - gÅ‚Ä™boko i szczerze -w imiÄ™ tego, co razem przeżyli.WstrzymaÅ‚ gniadosza i patrzyÅ‚ na zbliżajÄ…cych siężoÅ‚nierzy.Czerwononodzy szli beztrosko, nawet niezaÅ›witaÅ‚a im w gÅ‚owach myÅ›l, że ze strony tego samo-tnego jezdzca na gniadym wierzchowcu mogÄ… ich spot-kać poważne kÅ‚opoty.Ale twarz jadÄ…cego w Å›rodkugrupy Henry'ego Fitza coraz bardziej mroczniaÅ‚a.Jesz-cze trzy metry i rozpozna Cole'a.- CzoÅ‚em! - zawoÅ‚aÅ‚ Fitz, wstrzymujÄ…c konia.ResztażoÅ‚nierzy również przystanęła.Dowódca miaÅ‚ naciÄ…gniÄ™-ty gÅ‚Ä™boko na czoÅ‚o kapelusz i bardzo gÄ™stÄ… brodÄ™.OczyzdawaÅ‚y siÄ™ niknąć mu w faÅ‚dach skóry.- Niech mniepiekÅ‚o! - wykrzyknÄ…Å‚ nagÅ‚e i wybuchnÄ…Å‚ Å›miechem.-PrzybyÅ‚eÅ›, chÅ‚opcze, do Kansas, żeby umrzeć?I siÄ™gnÄ…Å‚ po rewolwer.Cole jeszcze przed wojnÄ… byÅ‚ szybki.ByÅ‚ szybki naachodzie.Ale teraz byÅ‚ jeszcze szybszy.To Fitz staÅ‚ siÄ™ inspiracjÄ… i przyczynÄ…, dla której ColenauczyÅ‚ siÄ™ być szybszy niż dzwiÄ™k, szybszy niż Å›wiat-Å‚o.Slater od samego poczÄ…tku wiedziaÅ‚, że któregoÅ›dnia, w jakimÅ› miejscu stanie znów przed tym czÅ‚owie-kiem.Rewolwery Cole'a rozpaliÅ‚y siÄ™ żywym ogniem.TrzymajÄ…c w zÄ™bach cugle, Å›cisnÄ…Å‚ gniadosza kolanamii ruszyÅ‚ prosto na czerwononogich. WidziaÅ‚, jak Fitz wali siÄ™ z konia.Na koszuli rosÅ‚amu ogromna, szkarÅ‚atna plama.Cole patrzyÅ‚, jak Fitz wali siÄ™ z konia.Wszyscy inni byli mgÅ‚Ä….SÅ‚yszaÅ‚ krzyki ludzi i par­skanie koni, kiedy przedzieraÅ‚ siÄ™ przez tÄ™ mgÅ‚Ä™.PocisktrafiÅ‚ w jego siodÅ‚o i gniadosz pod nim runÄ…Å‚ na ziemiÄ™.Cole poczuÅ‚, że usta zalepia mu kurz wzbity dziesiÄ…t­kami koÅ„skich kopyt.ZeskoczyÅ‚ z upadajÄ…cego wierz-chowca, wyrywajÄ…c jednoczeÅ›nie z olstrów karabinyi zaczÄ…Å‚ strzelać.WydawaÅ‚o siÄ™, że kanonada trwa caÅ‚e wieki.Potem zapadÅ‚a cisza.RozejrzaÅ‚ siÄ™ bÅ‚yskawiczniewokół siebie.W obu rÄ™kach trzymaÅ‚ karabinyPrzeżyÅ‚o trzech.Trzymali wysoko uniesione rÄ™cei wytrzeszczali ma niego oczy, w których malowaÅ‚a siÄ™zgroza i przerażenie.Nie znaÅ‚ twarzy tych ludzi.ZostawiÅ‚ powalonego wierzchowca i bÅ‚yskawiczniewskoczyÅ‚ na siodÅ‚o potężnie wyglÄ…dajÄ…cego kasztana.Nie spuszczajÄ…c trójki mężczyzn z oczu, trÄ…ciÅ‚ koniaostrogami i zaczÄ…Å‚ siÄ™ oddalać.Kasztan okazaÅ‚ sięświetnym wierzchowcem.GnaÅ‚ przed siebie i Cole wy­czuwaÅ‚ drzemiÄ…cÄ… w zwierzÄ™ciu siÅ‚Ä™.PÄ™dziÅ‚ w stronÄ™miasta, a w sercu graÅ‚y mu wszystkie dzwony Å›wiata.%7Å‚yÅ‚.Jednakże w pobliżu miasta ujrzaÅ‚ przed sobÄ… żoÅ‚nie­rzy.RzÄ…d niebieskich mundurów.Stali po obu stronachdrogi.ZwolniÅ‚ bieg konia i jechaÅ‚ teraz stÄ™pa.Już niemusiaÅ‚ siÄ™ nigdzie Å›pieszyć.DotarÅ‚ do swego kresu.W Å›rodku miasta postawiÄ… szubienicÄ™, na której powie­szÄ… go jako grasanta.Nieoczekiwanie na drogÄ™ wyjechaÅ‚ Kurt Taylor i ru­szyÅ‚ w stronÄ™ Cole'a.- SÅ‚yszeliÅ›my strzelaninÄ™ za miastem i pomyÅ›leli­Å›my, że może przydać siÄ™ tam wojsko - powiedziaÅ‚. Cole wstrzymaÅ‚ oddech.Taylor uniósÅ‚ brwi i wy­szczerzyÅ‚ zÄ™by.Cole popatrzyÅ‚ na swoje dÅ‚onie spoczy­wajÄ…ce na Å‚Ä™ku siodÅ‚a.DrżaÅ‚y.PozdrowiÅ‚ Taylora.- KtoÅ› powinien powiadomić Cole'a Slatera, że za-bójca jego żony nie żyje.KtoÅ› też powinien mu przeka-zać, że w tych stronach jest on wyjÄ™ty spod prawa.Na-mu powiedzieć, że musi zaszyć siÄ™ gdzieÅ› gÅ‚Ä™boko,leżygÅ‚Ä™boko na PoÅ‚udniu.Wiem, że ten czÅ‚owiek nie jestkryminalistÄ…, ale niewielu ludzi walczyÅ‚o z nim ramiÄ™w ramiÄ™ jak ja.WiÄ™kszość sÄ…dzi, że stokrotnie zasÅ‚użyÅ‚sobie na stryczek.- DziÄ™kujÄ™ piÄ™knie, sir - odezwaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu Cole.- JeÅ›li go spotkam, przekażę paÅ„skie sÅ‚owa.RuszyÅ‚ miÄ™dzy dwoma szpalerami żoÅ‚nierzy w nie-bieskich mundurach.Nie patrzyÅ‚ na boki, nie oglÄ…daÅ‚siÄ™ za siebie; nawet wtedy, gdy za plecami usÅ‚yszaÅ‚gÅ‚oÅ›ne wiwaty.ZrozumiaÅ‚, że to pozdrawiajÄ… go żoÅ‚nie­rze, że dziÄ™ki Kurtowi zdobyÅ‚ kilku nowych przyjaciół.UÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że krwawi mu udo.ZostaÅ‚ post-rzelony, choć nie wiedziaÅ‚ nawet kiedy.MachnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…na ranÄ™ i nie wstrzymaÅ‚ biegu konia.ChciaÅ‚ dotrzeć dodomu.ZapadaÅ‚a noc, a najlepiej podróżować nocÄ….jakimÅ› czasie spostrzegÅ‚, że ktoÅ› podąża jego Å›la-Podem.Natychmiast zjechaÅ‚ z drogi, zeskoczyÅ‚ z.koniai skierowaÅ‚ go w gÄ™ste zaroÅ›la.ZledziÅ‚ go samotny jezdziec.Cole zaczaiÅ‚ siÄ™ zapniem grubego dÄ™bu, a potem czekaÅ‚ do chwili, kiedyjezdziec znajdzie siÄ™ obok niego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • clude("s/6.php") ?>