X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W pokoju panował półmrok.Ktoś tam był,wysoki, ciemnowłosy, złowrogi, i wpatrywał sięw Kat.Rzuciła się na łóżku i krzyknęła przerazliwie.Złowrogi człowiek znikł.Słyszała szybkiekroki, ktoś biegł po schodach.Po chwili dopokoju wpadła Emma.Dziwne, że w nocnejkoszuli, pomyślała Kat.Emma w nocnym czepkuwyglądała zabawnie.- Co się stało?Kat uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę nicsię nie stało.Miała tylko niedobry sen o wielkichczarnych skrzydłach szatana.240 - Przepraszam, Emmo, że cię obudziłam.Miałam zły sen.Gospodyni, spoglądając na nią z wielkim nie�pokojem, przyłożyła rękę do jej czoła.- Jest pani zimna jak lód, dziecko.Ale, naszczęście, nie jest pani zlana potem.Czuje siępani lepiej?- O wiele lepiej - zapewniła skwapliwieKat.- A goście.na pewno już poszli?Emma skinęła głową.- Tak.Ojciec zrozumiał, że powinna pani tuzostać.Hunter kazał wezwać doktora, ale panispała mocno i doktor zdecydował, że nie powinnosię pani budzić.Uznał, że pani za bardzo przejęłasię tą uroczystością, a i szampana było trochę zadużo j ak na pani słabą głowę.Doktor podejrzewał,że pani nie jadła nic przez cały dzień.A ja sądzę,że miał rację, bo już o wiele lepiej pani wygląda.- Ale ja nigdy nie choruję!Emma uśmiechnęła się.- Sądząc po dzisiejszym wydarzeniu, nie jestto chyba do końca prawda.Panno Kat, możezrobię pani coś do jedzenia? Herbaty, tosta?- Nie, dziękuję.Myślę, że po prostu będęspała.Sen jest mi teraz najbardziej potrzebny.Emma wyszła.Kat poprawiła poduszki, opad�ła na nie i zamknęła oczy.Znów pogrążyła się weśnie.Tym razem nie trapił jej żaden koszmar.Kiedy obudziła się na chwilę, w pokoju paliło sięsłabe światło, chyba jedna lampa, i to ona rozjaś�niała nieco mrok.241 W pokoju znów ktoś był.Tym razem jednakczuła, że to nie przywidzenia, tylko żywy czło�wiek.Muśnięcia, delikatne jak powiew łagod�nego wiatru na jej głowie i znów na czole.Sprawdzają, czy nie jest rozpalone.Wiedziała, kto to jest.Hunter.Po chwili odszedł i Kat znów pogrążyła się weśnie.Kiedy obudziła się, przy łóżku stała Emma.Pytała, czy Kat da radę zejść na dół, czy teżojciec i siostra mają wejść tutaj, na górę.I chybabyła już noc.Jej ostatnia noc w Anglii.Jutro wyruszają w podróż.I ROZDZIAA JEDENASTYKat nie spodziewała się, że pożegnanie z oj�cem będzie tak trudne, a moment, gdy syrenyokrętowe zabuczą po raz ostatni i ona wtuli sięw ojcowską pierś - tak rozdzierający.- Córeńko, możesz jeszcze wyjść na ląd - po�wiedział wzruszonym głosem William - aledrugiego takiego dżentelmena jak sir Hunterłatwo nie znajdziesz.- Nie martw się, papo, ze wszystkim sobieporadzę.Trudno mi się z wami rozstać.Wiesz,papo, że cię kocham.- Ja ciebie też.Bardzo proszę, o nic się niemartw.Eliza i Isabella będą o mnie dbały.Isabella - tego właśnie Kat obawiała się naj�bardziej.Ojciec odsunął się, teraz Eliza z całej siłyobjęła siostrę.- Będę pilnować papy - szepnęła jej prosto doucha.- Wszystko będzie dobrze.Kat było ciężko na duszy i kiedy ojciec z Elizą243 - także oczywiście z lady Daws - zeszli z po�kładu i, przystanąwszy na nabrzeżu, zaczęli gor�liwie machać, rozżalenie wzięło górę i łzy po�płynęły jej po policzkach.Byli wystawieni na ciekawskie spojrzenia pa�sażerów, nic dziwnego więc, że Hunter objąłnarzeczoną.Kat z ufnością przywarła do męskiejpiersi, uzmysławiając sobie, że pomimo roz�maitych utarczek, człowiek, który czule głaszczeją po głowie, jest przyjacielem.Co wcale nieoznacza, że wszystko między nimi układać siębędzie gładko.Niemniej jednak Kat powinnaczuć do niego wdzięczność.Dlatego ponowniezłożyła sobie w duchu przysięgę: nigdy niezawiedzie Huntera.Pierwszy etap podróży przewidywał dopły�nięcie do wybrzeży Francji.Pasażerów na statkunie brakowało, większość z nich również zmie�rzała do słonecznego Egiptu, uciekając przedangielską zimą.Z powodu powszechnego sza�cunku, jakim cieszył się wpływowy i majętnylord Avery, a także dzięki jego pieniądzom,członkom ekspedycji starano się zapewnić jaknajlepsze warunki.Kat przydzielono przytulnąniewielką kajutę, wystarczająco jednak dużą,żeby pomieścić koję, komódkę i wąską szafęoraz stolik, który mógł służyć także jako toalet�ka.Z tej kajuty przez wąskie drzwi wchodziło siędo nieco mniejszej kajuty Emmy, a stamtąd doobszernej kajuty, mającej charakter bawialni.Dobawialni z kolei przylegała kajuta lady Margaret.244 Lord Avery razem ze swoim kamerdynerem orazsir Hunter z Ethanem ulokowani zostali po dru�giej stronie korytarza, dalej zamieszkali studen�ci, w bardzo małych, ale osobnych kajutach,a kajuty obszerniejsze, przy końcu korytarza,zajęli hraba Carlyle wraz żoną.Każda damamiała do dyspozycji malutką łazienkę, dżentel�meni musieli zadowolić się jedną wspólną.Kiedy Kat ponownie zjawiła się na pokładzie,nie zastała tam żywej duszy.Morze było wzbu�rzone i pasażerowie woleli skryć się w kajutach.Kat kochała widok spienionych fal i porywistywiatr, smagający policzki.Nade wszystko zaś touczucie uniesienia, kiedy stoi się na pokładziestatku, zmagającego się z żywiołem.Oparła się o burtę i wystawiła twarz podprysznic słonych kropelek morskiej wody.Chwi�la samotności nie trwała długo.Na pokładziepojawił się następny odważny, który zdecydowałsię opuścić kajutę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl