X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt w naszej okolicy nie chce o tym mówić.Przytym ci ludzie z gospody byli tu szanowani i bardzo lubiani.Ale potemstało się coś okropnego.Być może przypominacie sobie te dziwne bukiniedaleko krzyżówki? - Przerwał i patrzył na zebranych.Gdy wszyscykiwnęli, kontynuował: - To z pewnością wiecie też, co się o takichrozrośniętych bukach mówi.To mają być drzewa czarownic, któredostarczają im mioteł do latania.Młoda pani Pohlmann krzyknęła, starsza uderzyła ją z przyganą poręce i syknęła  szaaa!".Natomiast Adelaide zadarła nos, ściągnęłaczerwone wargi i szukała wzroku Magdaleny.Gospodarz odchrząknął jeszcze raz, żona odsunęła się od niego.- To wydarzyło się we wrześniu zeszłego roku, dokładniej mówiąc, wdzień świętego Mateusza, dwa dni po nastaniu jesieni.Jak wiecie, to złydzień na wszystko.- Magdalena w zadumie skinęła głową, a Adelaideuniosła brew.Helmbrecht natomiast patrzył trochę zmieszany, dopóki mugospodyni nie szepnęła czegoś do ucha.W tym czasie karczmarz mówiłdalej.- Tego nieszczęsnego poranka gospodarz zobaczył na jednym zbuków wisielca.�w widok musiał go tak przerazić, że przez dłuższąchwilę nie mógł się ruszyć.Gdy w końcu zdołał ściągnąć pomoc i wróciłdo drzewa, wisielca już nie było.I tego samego dnia zniknął jeden z jegodwóch pachołków.Gospodarz zaklinał się na wszystkie świętości, żewisielec to nie był ten chłop.Tego przecież od razu by poznał.Najpierwludzie mu wierzyli.Bo dlaczego nie? W końcu on i jego żona byliszanowanymi ludzmi.Ale w następnych tygodniach działy się wokół tejgospody dziwne rzeczy.Raz cała grupa podróżnych rozchorowała się pozjedzonym tam posiłku.Innym razem podobno cała chmara ptakówwędrownych spadła martwa z nieba dokładnie nad tą polaną, na której stałdom.Kiedy indziej chodziło o jeden z tych dziwnych buków, który sam zsiebie się złamał.- Jeden z tych rozłożystych buków się zawalił? -Magdalena z niedowierzaniem zmarszczyła czoło.Helmbrecht poczuł sięzachęcony jej pytaniem i również zabrał głos.- Widzielibyśmy przecież jakieś ślady po tym.Przynajmniej dziura ponim musiałaby zostać.Ale drzewa stały całkiem gęsto.- O to chodzi: następnego dnia buk znów tam stał, jakby się nic niezdarzyło - odparł gospodarz. - Opowiedz jeszcze o nocnych wizytach i o tym, że gospodarz od tejpory miał na rękach krew - wmieszała się jego żona.Nagle zaczęło jejbardzo zależeć na tym, żeby dodać dreszczyku tym zdarzeniom i rozwiaćjakiekolwiek wątpliwości co do dziwnych zjawisk, jeszcze zanim ktoinny je zgłosi.Zwróciła się przy tym wprost do Magdaleny.- Gospodynipróbowała najdziwniejszych rzeczy.W końcu znała dostatecznie dużotajemnych ziół i tynktur.Była mądrą kobietą.Podczas wielkiej wojnynawet ciągnęła w cesarskim taborze.- Zrobiła poważną minę.ZanimMagdalena zdążyła się ruszyć, Adelaide powiedziała  aha".Starsza paniPohlmann patrzyła zdumiona, a Helmbrecht mądrze się uśmiechał.Tymczasem ich gospodyni kontynuowała: - Z całej okolicy się do niejschodzili, żeby wyleczyła choroby albo rany.Również dlatego byłalubiana.Umiała dzieci leżące w brzuchach w poprzek wyciągać, nierobiąc szkody ni matce, ni dziecku.A raz nawet udało jej się jednego,który już leżał w konwulsjach, przywrócić z powrotem do życia.- Trzymaj się prawdy - napomniał ją mąż.Tym razem onostrzegawczo położył rękę na ramieniu żony.Ona jednak tak samo dałasię powstrzymać, jak przedtem on zważał na jej napomnienia.Szybkododała: - Jej mężowi na nic się jednak zdały jej umiejętności.Krew narękach ciągle wracała, a w dodatku jeszcze nie mógł spać.Z całąpewnością nie służyło to jego nastrojowi, podobnie jak dobrej sławie.Stopniowo nawet goście, którzy nie mogli nic wiedzieć o tychzdarzeniach, przestali się tam zatrzymywać.- Jesienią zawsze przyjeżdżamniej podróżnych - ostrożnie zgłosił wątpliwość Helmbrecht.To jednak nie zrobiło wrażenia na gospodyni.- Mniej to co innego niż zupełnie nikt.Ale to nie wszystko.Myślę, żena ten dom spadła regularna klątwa.Posiłki były nie do zjedzenia.Chlebczęsto pleśniał zaraz po wyjęciu z pieca.Wino było skwaśniale, a piwozwietrzałe.Tak czy owak, nikt już nie chciał dobrowolnie u nichnocować, ponieważ duch zmarłego i zaginionego pachołka noc w nocpukał do drzwi.Służące i ostami pachołek ulotnili się na świętegoMarcina.Dzięki Bogu, bo kto wie, jak długo potem jeszcze mielibyszansę.Z satysfakcją pocierała sobie obnażone przedramiona.Sucha skóraszeleściła pod dotykiem.Magdalena, zaskoczona, obserwowała okrągłą twarz tej kobiety.Najwyrazniej zadowolona była z plajty sąsiedniejgospody.W każdym razie z najbliższego otoczenia zniknęła uciążliwakonkurencja.Dziwne, że przedtem chciała przeszkodzić mężowi, byopowiedział jak najlepiej tę historię.- A co się stało z gospodarzami? - niski głos Adelaide przerwał tok jejmyśli.Gospodyni się uśmiechnęła.Za to jej mąż pobladł.Jeszcze zanimzdążył wyjąkać odpowiedz, ona wybuchła:- Spalili się! Rzucono ich oboje na stos, a prochy rozsypano na czterywiatry.- Co? - Magdalena nie potrafiła ukryć swojego przerażenia.Przy czymnikt się tego nie spodziewał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.