[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Powstałam zwinnie, korzystając ze swoichmocy, a nie z siły mięśni, tylko po to, by go w ten sposób zdenerwować ipodkreślić własną odmienność.Nie próbowałam nawet ukryć faktu, że chowambroń w kaburze na plecach.- Oboje świetnie ze sobą współpracujemy, gdyzapominasz, kim naprawdę jestem.Kiedy razem opieramy się całemu światu zmieczem w ręku, wtedy idzie nam świetnie.Ale gdy muszę się pożywić albo wjakiś inny drobny sposób przypominam ci, że jestem nocnym wędrowcem,wtedy ci odbija.Nie możesz zrozumieć, że jestem kimś ponad tym, czymjestem.- Zapominam o tym? - powiedział głośno.- Jak w ogóle mógłbymzapomnieć, kim jesteś? Wyczuwam cię wyrazniej niż jakiegokolwiek innegowampira.Kiedy jesteś głodna, odczucie to płonie w moich żyłach jak ogień.Kiedy używasz swoich mocy, są one dla mnie jak chłodny wiatr w letni dzień.Tkwisz w mojej głowie, a ja tkwię w twojej.Czy myślisz, że dzisiejszej nocynie czułem twojego przerażenia i rozczarowania? Jestem łowcą! Mam chronićludzkość przed zagrożeniami ze strony nocnych wędrowców.- Może pora znalezć sobie jakieś inne zajęcie - powiedziałam, już niecomniej surowo.Nie zdawałam sobie sprawy, jak silnie odczuwa naszepołączenie.Nie chciałam mu przebaczać.Nie chciałam postrzegać spraw z jegopunktu widzenia.Pragnęłam podtrzymywać w sobie złość do Danausa, abyłatwo od niego odejść, kiedy wreszcie uporamy się z naturi.- Przestań, Miro - odrzekł zdegustowany.Udzieliłam mu już podobnej radyw przeszłości, tym razem jednak mówiłam poważnie.- Czy wierzysz w przeznaczenie?- W co?- W przeznaczenie.W kosmiczny los, który wiedzie nas za życia po takich, anie innych ścieżkach, aż ku.- Tak, wiem, czym jest przeznaczenie.Nie, nie wierzę w nie.- To może powinieneś uwierzyć - podsunęłam, wsuwając dłonie w tylnekieszenie skórzanych spodni.- Sama zaczynam się nad tym zastanawiać.Byćmoże los sprawił, że masz polować nie na nocnych wędrowców, tylko na naturi.Jesteś silny, szybki, potrafisz wyczuwać ich obecność.Masz pod tym względemprzewagę nad każdym z żyjących nocnych wędrowców.A więc może nadszedłczas, żebyś przestał ratować ludzkość przed moją rasą, a zaczął ją bronić przednaturi.- A kto uchroni ludzkość przed wami? - spytał, kręcąc głową.Nikły uśmiech poruszył kącikiem moich ust, kiedy spojrzałam na Danausa.Włosy spadły mu na twarz, ocieniając jego rysy.- Przed nocnymi wędrowcami? Nikt nie będzie musiał.Wygląda na to, że czeka nas wyginięcie nawet bez waszego udziału.W istocie, mojej rasie zagrażało rychłe wyginięcie.Istniała nikła szansa, żeuda nam się powstrzymać naturi przed otwarciem wrót i wylegnięciem na tenświat w celu rozpętania wielkiej wojny, a przecież pozostawał jeszcze planNaszego Władcy.Pospieszne wprowadzenie Wielkiego Przebudzenia wywoławojnę ze wszystkimi wilkołakami, czarownikami i wiedzmami na tej planecie.Wieści o tej wojnie wyjdą na jaw, a ludzie odkryją nasze istnienieprzedwcześnie i ujrzą nas w najgorszym świetle.Dołączą do Danausa w łowachna nocnych wędrowców.Nasze noce były więc policzone.Danaus zdumiał mnie, kiedy wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął kosmykwłosów z mojej twarzy.Popatrzyłam na niego i ujrzałam, jak nieznacznie sięuśmiecha, pocierając palcami pukiel moich włosów, jakby chciał zapamiętać towrażenie.- Rowe cię nie dopadnie.Pamiętaj, musimy jeszcze doprowadzić do końcaten nasz taniec.Nie pozwolę jakiemuś parszywemu naturi ciebie zabić, skorozarezerwowałem ten zaszczyt dla siebie.- Czas nas nagli w tym tańcu - powiedziałam, odwzajemniając jego uśmiech.Wzruszył potężnymi ramionami i puścił moje włosy; ręka mu opadła.- Sprawy trochę się skomplikowały.A nadal mamy nieco czasu.- Czyżby? Co powiedziałeś Ryanowi na temat układów? - niespodziewaniezmieniłam temat.Wiedziałam, że to może jedyna okazja wypytania o to łowcy,póki nikogo z nami nie było.Musiałam się przekonać, czy czarownik szukasposobu wbicia mi noża w plecy przy pierwszej sposobności.- Choć powinienem, nie wspomniałem mu o tym.- Naprawdę? - Nie próbowałam ukryć zaskoczenia.Nie potrafiłam rozgryzćDanausa.Ufał mi w jakiś dziwny sposób, gdy nie chodziło o zaspokajanieniektórych podstawowych potrzeb mojej rasy.Zaczęłam się głowić, czego onwłaściwie doznaje, wyczuwając mój głód.Danaus przeczesał obiema rękami włosy, odstępując ode mnie o kilka kroków.- Sądziłem, że możecie mieć jakiś plan, niedopuszczenia do tego, żeby ta walkazamieniła się w wojnę między rasami.Ryan stoi bardzo wysoko w hierarchii cza-rowników.Jeśli powie choć słowo o tym, co się dzieje w Wenecji, nic już niezapobiegnie wojnie.- Myślałam o tym, ale bez względu na to, co zrobimy, jesteśmy w potrzasku.Jeśli otworzymy wrota, żeby dopaść Aurorę, naturi wylegną na świat.Nie ukryjemysię przed nimi ani przed wojną, jaką wywołają.Do Wielkiego Przebudzeniadojdzie niezależnie od czyichś życzeń.- Oparłam się plecami o ścianę niewielkiejkrypty, krzyżując ramiona na piersiach.- A jeśli storpedujemy te układy?- Załóżmy, że uda nam się powstrzymać złożenie ofiary i zabić Rowe'a.Wyobrażam sobie, że potem Macaire urządzi polowanie na mnie i obetnie migłowę, poddając wcześniej torturom.Wielkie Przebudzenie nastąpi w następnymroku i wybuchnie wojna między rasami, ale przecież, jak sądzę, i tak już ku temuzmierzamy, skoro widzieliśmy czarownicę i wilkołaka podróżujących z członkiemPrzymierza. - A więc wojna albo dwie.Przed taką perspektywą stajemy.Wojny na jednymfroncie lub na dwóch frontach.Kiwnęłam energicznie głową i popatrzyłam na niego w milczeniu.Niemusiałam czytać mu w myślach, by się dowiedzieć, że łowca zastanawia się nadtym samym, o czym myślałam ja.W którejś fazie takiej wojny znalezlibyśmy sięoboje po przeciwnych stronach.On walczyłby wraz z moją rasą przeciwko naturi,lecz zwróciłby się przeciwko nocnym wędrowcom, gdyby oznaczało to chronienieludzi przed nami.Przywykliśmy już do tego, że działamy ręka w rękę.Współdziałało nam sięw tej walce dobrze, niby zgranej parze tancerzy w skomplikowanych tangu.- Pokrzyżujemy te konszachty wspólnie - powiedziałam, przerywającprzytłaczającą ciszę.- Nie będzie żadnego porozumienia z naturi.Wciążmożemy postarać się o powstrzymanie Naszego Władcy przed ujawnieniem na-szej tajemnicy tak wcześnie.Jedyny problem w tym, jak przekonać frakcjęnaturi, że układy zostały zniweczone.- Poza powstrzymaniem ich od złamania pieczęci? -dopowiedział Danaus,znów podchodząc do mnie.Pokręciłam głową, przestępując z nogi na nogę.Noc zbliżała się do końca, aja byłam wyczerpana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl