[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Soledad należaÅ‚a do Joana, a Joan należaÅ‚ do Soledad nazawsze.Soledad znalazÅ‚a PubenzÄ™ przy kawie, zaczadzonÄ… dymem.WypaliÅ‚a caÅ‚Ä… paczkÄ™ papierosów i byÅ‚a w stanie nerwowej hi­sterii.Na widok kuzynki wyrzuciÅ‚a z siebie caÅ‚Ä… litaniÄ™ żalów.- PowiedziaÅ‚am ci, żebyÅ› wróciÅ‚a wczeÅ›nie, a patrz, o którejgodzinie siÄ™ zjawiasz.O Boże, nie wiesz, co ja przeżyÅ‚am! CaÅ‚Ä…noc oka nie zmrużyÅ‚am, tylko czekaÅ‚am; o maÅ‚o nie oÅ›lepÅ‚amod tego ciÄ…gÅ‚ego wyglÄ…dania przez okno; po prostu umieraÅ‚amze strachu.Jakie to szczęście, że rodzice wracajÄ… dopiero wie­czorem! Gdyby wujostwo zobaczyli ciebie w takim stanie, na­wet nie chcÄ™ myÅ›leć, co by ze mnÄ… zrobili.Soledad wróciÅ‚a z oczami czerwonymi od pÅ‚aczu, emano­waÅ‚a z niej rozpacz.SÅ‚uchajÄ…c kuzynki, patrzyÅ‚a na niÄ… spozazasÅ‚ony Å‚ez, a w koÅ„cu wybuchÅ‚a rozdzierajÄ…cym szlochem.Pu-benza przeraziÅ‚a siÄ™, przewidujÄ…c najgorsze, i objÄ…wszy Sole­dad, zapytaÅ‚a:- Co siÄ™ staÅ‚o, Soledad? Czy ten Joan ciÄ™ wykorzystaÅ‚? Po­wiedz mi prawdÄ™.JeÅ›li tak byÅ‚o, przysiÄ™gam, że jestem gotowago zabić.Soledad próbowaÅ‚a coÅ› powiedzieć wÅ›ród szlochu.- Nie.nie dotknÄ…Å‚ mnie.nawet palcem.- Wielki Boże! CaÅ‚e szczęście.Nie wiesz, jak bardzo żaÅ‚ujÄ™,że ciÄ™ w tym wszystkim popieraÅ‚am.Nigdy nie przypuszczaÅ‚am,że to może spaść na was z takÄ… siÅ‚Ä….JeÅ›li bÄ™dziesz cierpiaÅ‚a, ni­gdy sobie tego nie darujÄ™.141 - Ty nie jesteÅ› winna, kuzynko.Ani ja, ani on, ani nikt inny.Ja wyjdÄ™ za.- podniosÅ‚a oczy i popatrzyÅ‚a na PubenzÄ™ z deter­minacjÄ… dojrzaÅ‚ej kobiety -.wyjdÄ™ za Joana.- O Matko PrzenajÅ›wiÄ™tsza, nawet nie próbuj powiedziećtego rodzicom, bo taki szok mógÅ‚by ich zabić.ZaprowadziÅ‚a jÄ… do łóżka, zdjęła sandaÅ‚y, w których zacho­waÅ‚y siÄ™ resztki piasku, okryÅ‚a kocem i gÅ‚aszczÄ…c jÄ… czule, próbo­waÅ‚a zÅ‚agodzić jej nieutulony żal.W kuchni monsieur Philippe, nie zaprzestajÄ…c wydawaniapoleceÅ„ i ukÅ‚adania croissantów w koszykach, jakoÅ› uspokoiÅ‚ Jo­ana, który staÅ‚ z zaczerwienionymi oczami.- Jeszcze tu jest.Joan podniósÅ‚ wzrok, nie rozumiejÄ…c, co monsieur Philippedo niego mówi.- Tak, nie patrz na mnie w ten sposób, espaÅ„olito.Twojaksiężniczka jeszcze tutaj jest.I wiesz, co to znaczy? %7Å‚e dopókiżycie trwa, dopóty istnieje nadzieja.Jak ty siÄ™ jej pokażesz w ta­kim stanie? KtóreÅ› z was dwojga powinno być silne.%7Å‚ycie nienależy do sÅ‚abych, mÅ‚ody czÅ‚owieku.Już, marsz pod prysz­nic! - WrÄ™czyÅ‚ mu klucze i popchnÄ…Å‚ Å‚agodnie.- Jak skoÅ„czysz,wróć tu.Zaniesiesz swojej księżniczce królewskie Å›niadaniei podarujesz jej twój najpiÄ™kniejszy uÅ›miech.Aha, i jedna rada!Dbaj o jej kuzynkÄ™, bo ona może być twoim sprzymierzeÅ„­cem.w tym wszystkim, co nastÄ…pi.- PuÅ›ciÅ‚ do niego okoi wywoÅ‚aÅ‚ tym blady uÅ›miech na twarzy Joana.Po dziesiÄ™ciu minutach Joan znowu byÅ‚ ubrany w swój biaÅ‚yuniform, który jeszcze bardziej podkreÅ›laÅ‚ fioletowe siÅ„ce podoczami.- DziÄ™kujÄ™, monsieur.- Joan oddaÅ‚ mu klucze.- Zjedz coÅ›, bo przerazi siÄ™ na twój widok.Z trudem wypiÅ‚ filiżankÄ™ czekolady i ze wstydem wszedÅ‚ dopokoju.KrÄ™powaÅ‚o go, że znowu nosi strój kelnera, kiedy jużprzypieczÄ™towaÅ‚ swoje narzeczeÅ„stwo z Soledad.Pubenza wychyliÅ‚a siÄ™ zza drzwi, przykÅ‚adajÄ…c palec do ustna znak milczenia.Soledad usnęła zmÄ™czona pÅ‚aczem.Joan po-142 stawiÅ‚ wózek ze Å›niadaniem tak, by jej nie obudzić, wzrokiembÅ‚agajÄ…c PubenzÄ™, by pozwoliÅ‚a mu jÄ… zobaczyć.Pubenza na widok bólu w jego oczach zgodziÅ‚a siÄ™.Joan staÅ‚przy łóżku sparaliżowany z emocji.PatrzyÅ‚ na niÄ…, próbujÄ…c za­wrzeć w jednej minucie caÅ‚Ä… wieczność.ChciaÅ‚ jÄ… tak zapamiÄ™­tać: pogrążonÄ… we Å›nie.Z rozrzuconymi na poduszce wÅ‚osami,potarganymi jeszcze przez noc, i z wyschniÄ™tymi Å›ladami Å‚ez napoliczkach; zaróżowionÄ… i spokojnÄ… w tej intymnej prywatnoÅ›ci,która nadawaÅ‚a jej piÄ™kno niewzruszonego posÄ…gu.ZpiÄ…cy anioÅ‚ze zmÄ™czonymi od lotu skrzydÅ‚ami.Jego anioÅ‚.- Jest taka piÄ™kna - powiedziaÅ‚ Joan, nie odrywajÄ…c od niejwzroku.- Tak, jest piÄ™kna.Niech pan nie pozwoli, by przez panacierpiaÅ‚a.- Panno Pubenzo, kocham jÄ… bardziej niż wÅ‚asne życie.JakmógÅ‚bym skazywać jÄ… na cierpienie?- Joan, czasem miÅ‚ość boli bardziej niż Å›mierć.Tej nocy bar­dzo siÄ™ o was martwiÅ‚am.- ProszÄ™ wybaczyć, nie chciaÅ‚em tego.- Wiem.- Pubenza spojrzaÅ‚a na Å›piÄ…cÄ… kuzynkÄ™.- PostaramsiÄ™, żeby odpoczywaÅ‚a do poÅ‚udnia, pan też powinien zrobić tosamo, wyglÄ…da pan na bardzo zmÄ™czonego.Może jeszcze popoÅ‚udniu bÄ™dziecie siÄ™ mogli spotkać.- Kiedy Joan szykowaÅ‚ siÄ™do wyjÅ›cia, rzuciÅ‚a: - Wujostwo wracajÄ… dziÅ› wieczorem.Serce Joana znowu mocniej zabiÅ‚o.Nagle pojawiÅ‚o siÄ™ przednimi parÄ™ nowych godzin na miÅ‚ość; znowu bÄ™dzie miaÅ‚ pro­blem ze zwolnieniem, ale już nie byÅ‚ w stanie o nie prosić.UcieknÄ™ - pomyÅ›laÅ‚.PożegnaÅ‚ siÄ™ z Pubenza uÅ›ciskiem rÄ™ki, a na schodach wpadÅ‚na jakiegoÅ› podpitego Amerykanina, któremu siÄ™ ukÅ‚oniÅ‚, aleten nawet go nie zauważyÅ‚.OdchodzÄ…c, myÅ›laÅ‚, jak bardzo uni­form kelnera czyni go niewidzialnym dla innych [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl