[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję panu.Gdy kią już do drzwi.Funkcjonariusz raz jeszcze odwraca się do mnie i mówi:- Będziemy mieli cię na oku, młoda damo.Zamyka za sobą metalowe drzwi, które zatrzaskują się z głębokim, donośnym hukiem. Wsłuchana w ciszę, Która zalega w sali po tym ponurym dzwięku, uświadamiam sobie,dlaczego Ky nie lubi rzucać się w oczy.Czuję się naprawdę dziwnie, wiedząc, żeFunkcjonariusze uważnie mnie teraz obserwują - zupełnie jakbym stała między tymidrzwiami a futryną, jakby ich wzmożona uwaga była czymś rzeczywistym, ciężkim inamacalnym.Tego wieczoru, kiedy odbywa się Banki et Em, kładę się wcześnie do łóżka i szybkozasypiam.Tej nocy znów muszę przykleić płytki rejestrujące.Mam nadzieję, że informacje,które przechwycą z moich snów, dowiodą jedynie mojej normalności.Potwierdzą, że jestemtypową siedemnastolatką.Ale we śnie znów sortuję w obecności Funkcjonariuszy.Na ekranie pojawia sięzdjęcie Em, a ja mam przydzielić ją do puli Doboru.Nieruchomieję.Moje dłonie zastygają.Mózg przestaje działać.- Jakiś problem? - pyta siwowłosy Funkcjonariusz.- Nie wiem, gdzie ją przydzielić - mówię.Funkcjonariusz spogląda na twarz Em na ekranie i uśmiecha się.- Ach, to proste.Ma twoją puderniczkę, prawda?- Tak.- Zabierze w niej na Bankiet swoje tabletki, jak ty.Każ jej po prostu zażyć czerwoną,a wszystko będzie w porządku.Nagle jestem na Bankiecie, przeciskam się między dziewczętami w sukniach,chłopcami w garniturach i rodzicami w powszednich ubraniach.Obracam ich, przesuwam,staram się za wszelką cenę zobaczyć ich twarze, bo wszyscy są tutaj ubrani na żółto, wszyscyzlewają się w jedną żółtą plamę, a ja nie mogę sortować, nie mogę nic z nimi robić.Obracam w miejscu następną dziewczynę.To nie Em.Kiedy próbuję dogonić kolejną nastolatkę, przypadkowo wytrącam z rąk kelnera tacępełną ciasta.Spada na podłogę, a ciasto rozdziela się na części, niczym ziemia odpadająca odkorzeni.Nie Em.Tłum rzednieje, przed pustym ekranem stoi samotna dziewczyna w żółtej sukience.Em.Zaraz się rozpłacze.- Wszystko będzie dobrze! - wołam, przepychając się do niej przez tłum.- Weztabletkę, a wszystko będzie dobrze! Oczy Em jaśnieją.Wyciąga z kieszeni moją puderniczkę, sięga po zieloną pigułkę iwkłada ją szybko do ust.- Nie! - wołam, ale jest już za pózno.- Wez.Wkłada do ust niebieską tabletkę.-.czerwoną! - Kończę, przepychając się przez ostatnią grupę i stając przed nią.- Nie mam czerwonej - mówi, odwracając się plecami do ekranu.Pokazuje mi otwartąpustą puderniczkę.Jej oczy są smutne.- Nie mam czerwonej pigułki.- Możesz wziąć moją - ofiaruję się, chcąc jej pomóc.Nie będę siedziała z boku iprzyglądała się bezczynnie.Wyciągam swój pojemnik, otwieram go i wkładam jej w dłończerwoną tabletkę.- Och, dziękuję ci, Cassio - mówi.Podnosi pigułkę do ust.Widzę, jak ją przełyka.Nagle w sali zapada cisza.Wszyscy patrzą teraz na nas, na Em.Jak zadziała czerwonatabletka? Nikt tego nie wie oprócz mnie.Uśmiecham się.Wiem, że pigułka ją uratuje.Na ekranie pojawia się jej Wybranek.Widzi, jak Em pada martwa.Jej ciało uderzagłucho o podłogę, powieki trzepoczą lekko, nim się zamkną, suknia faluje, dłonie otwierająsię i zamykają jak skrzydła.Budzę się zlana potem i zmarznięta zarazem, potrzebuję całej minuty, by się uspokoić.Choć Funkcjonariusze śmieją się z pogłosek, że czerwona tabletka zabija, ludzie wciążpowtarzają takie plotki.To tłumaczy, dlaczego śniłam o śmierci Em.Ale sen nie musi mieć nic wspólnego z rzeczywistością.Płytki wciąż trzymają się mojej wilgotnej skóry.%7łałuję, że musiałam je założyćwłaśnie dzisiaj.Przynajmniej nie jest to powracający koszmar, więc nikt nie będzie mógł mizarzucić, że to jakaś obsesja.Poza tym wydaje mi się, że nikt nie jest w stanie stwierdzić, codokładnie śniłam.Wiadomo tylko, że miałam sen.Od czasu do czasu chyba każdą nastolatkę nawiedzająjakieś koszmary, więc nie będzie to nic niezwykłego.Nikt nie wyróżni w szczególny sposóbtej informacji, kiedy dołączy ją do mojego pliku.Ale siwowłosy Funkcjonariusz powiedział, że będą mieli mnie na oku.Wpatruję się w ciemność, przejęta bólem, który utrudnia oddychanie.Ale niemyślenie.Od czasu Ostatniego Bankietu dziadka na przemian żałuję, że dat mi tę kartkę, i cieszęsię, że to zrobił.Bo teraz znam przynajmniej słowa, którymi mogę opisać to, co się we mniedzieje: światło się mroczy.Czy gdybym nie potrafiła tego nazwać, wiedziałabym w ogóle, co to jest? Czy w ogóle bym to czuta?Biorę do ręki mikrokartę, Którą data mi Funkcjonariuszka, i przechodzę cicho doportu.Chcę zobaczyć twarz Xandera, chcę nabrać pewności, że wszystko jest w porządku.Zatrzymuję się raptownie.Moja mama stoi przed portem i rozmawia z kimś.Ktokontaktuje się z nią o tak póznej porze?Tata widzi mnie z salonu, gdzie siedzi na sofie i czeka, aż mama skończy rozmowę.Gestem pokazuje mi, bym weszła i usiadła obok niego.Kiedy to robię, zerka na mikrokartę wmojej dłoni, uśmiecha się i droczy ze mną.- Nie wystarczy ci, że widzisz Xandera w szkole? Chcesz sobie jeszcze na niegopopatrzeć, zanim pójdziesz spać?Obejmuje mnie ramieniem i ściska serdecznie.- Rozumiem to.Zachowywałem się tak samo, gdy twoja mama została mojąWybranką.To było jeszcze w czasach, gdy od razu pozwalali nam drukować zdjęcia z portu,a nie czekać z tym do pierwszego spotkania.- Co twoi rodzice sądzili o tym, że mama pochodzi z Ziem Uprawnych?Tata milczy przez moment.- Prawdę mówiąc, oboje trochę się tym martwili.Nigdy nie sądzili, że zostanęDobrany z kimś, kto mieszka poza Miastem.Ale szybko doszli do wniosku, że wcale im tonie przeszkadza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl