X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spózniona pospieszyłam dodomu, by się przygotować.Astra znajdowała się zaledwie kilka minut drogi od kompleksu,w którym mieszkałam; miał mnie tam zawiezć Zachariasz, kierowca, z którym zwyklejezdziłam.Wybrałam jego numer i szybko, chwyciwszy jedną ręką abaję, a drugą małypodarunek, zbiegłam po nieoświetlonych schodach, żeby poczekać na niego na zewnątrz.Podmuchy bryzy poruszały abają.Czekałam, żeby z ciemności wyłoniły się reflektory.Za sobą czułam ciepło oddawaneprzez budynek; każda fala gorąca wypychała mnie w chłodniejszy wieczór.Nawet ziemiapulsowała mi pod stopami.Była już prawie 21.00, a temperatura nadal przekraczała 38 stopni.Zauważyłam Zachariasza.Wsiadłam do samochodu i przy dzwiękach jakiejśnieznanej symfonii, wydobywających się z trzeszczących głośników, ruszyliśmy.Przy bramiewjazdowej do kompleksu Astra żołnierz poprosił o dokumenty.Pokazałam swój szpitalny identyfikator, który najwyrazniej mu wystarczył, choć na wszelki wypadek miałam przy sobietakże ikamę (kartę pobytu).Szybko machnął ręką, żebyśmy wjeżdżali.Samochódpodskakiwał, przejeżdżając przez progi zwalniające.Kompleks Astra wyglądał inaczej niż nasz.Zaprojektowano tu szerokie alejki, po ichobu stronach stały duże parterowe i dwupiętrowe domy.Przed większością z nich byłystarannie utrzymane trawniki.Każda alejka zdawała się prowadzić do wielu kolejnych.Tysiące saudyjskich obywateli urządziło tu swoje domy.Dojechaliśmy do słabo oświetlonejślepej uliczki.Samotna latarnia pobrzękiwała w ciemności.Zauważyłam białego cadillacaFarisa, stał kilka domów dalej.A więc potwierdziły się plotki: mąż i żona mieszkali terazw osobnych willach, niemal vis-�-vis.Pomachałam Zachariaszowi na do widzenia i podeszłam do uporządkowanej ścieżki.Dostrzegłam trójkołowy rowerek, zwiotczały szlauch ogrodowy leżał zwinięty na wciążwilgotnym trawniku.W domu paliło się światło.Zadzwoniłam do drzwi i czekałam.Drzwi się otworzyły, a w nich, pod ścianą wyłożoną boazerią, stała drobna postać.Natychmiast wyczułam charakterystyczny zapach; Fatima przygotowywała kawę.Zwiatłoreflektorów przesunęło się po drzwiach wejściowych i znikło w ciemności.Drobna bardzojasna dłoń wciągnęła mnie do środka, trzymając za rękaw abai.Gdy drzwi się za mnązamknęły, obróciłam się i zobaczyłam przed sobą Fatimę.Po gęstej ciemności rijadzkiego wieczoru jaskrawe światło w jej domu oślepiało.Poczułam szczypanie oczu i zobaczy czarne plamki.Fatima spoglądała na mnie nieśmiało, alepo chwili na jej twarzy pojawił się szeroki jasnoczerwony łuk uśmiechu.Czerwone ustai białe zęby przywiodły mi na myśl plakat reklamujący film Modelka (Cover Girl)[86].Wyglądała nieskazitelnie i zachwycająco.Byłam zaskoczona, porównując ją z mamroczącąbezkształtną postacią, którą znałam ze szpitala.Po chwili niezręcznej ciszy przywitałyśmy siętak, jak witają się muzułmańskie kobiety, czyli kilkakrotnie się obejmując.Znad delikatnejbiałej szyi Fatimy unosił się lekki zapach jaśminu.Starannie ułożone włosy z każdym ruchemkołysały się z jednej strony na drugą.Fatima była szczupła, miała wysportowaną sylwetkę.W spodniach i ładnym sweterku wyglądała jak atrakcyjna mama z sąsiedztwa.Ta dojrzałakobieta bez dwóch zdań była  gorącą laską. Z niecierpliwością zaprowadziła mnie do salonu znajdującego się tuż przy kuchni.Niemogłam oderwać wzroku; jak Faris mógł chcieć czegoś więcej, mając taką kobietę? W tejodsłoniętej postaci stopniowo zaczęłam rozpoznawać zasłoniętą Fatimę.Miała na ustach tensam tajemniczy uśmiech Mona Lizy, którym, jak podejrzewałam, zawsze odwzajemniała spodzasłony nasze spojrzenia.Teraz, kiedy widziałam jej kurze łapki, mogłam stwierdzić, że Fatima jest kobietą,która często się uśmiecha, a nawet, co teraz także słyszałam, śmieje.Była pozytywnienastawiona do życia i radosna.Miała idealnie równe, choć długie zęby i białą skórę o bladymodcieniu, a na dłoniach delikatne niebieskie żyłki.Była urocza.Nie nosiła żadnychpierścionków, przynajmniej nie dzisiejszego wieczoru.- Tak bardzo się cieszę, że zgodziłaś się przyjść do mnie z wizytą, Qanta - zaczęła,wyraznie zadowolona.- Ja także się cieszę, Fatima! Dziękuję, że mnie zaprosiłaś.A gdzie są dzieci? -zapytałam, zwracając uwagę na ciszę, jaka panowała w domu.- Och, dzisiaj wieczorem są u swojego taty, ale wkrótce wrócą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.