[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szybko przez nie przemknęliśmy, odstawiliśmynasze konie i potem zakradliśmy się& dokąd? Na górę, donaszego Hadżi Halefa Omara, gdzie nas oczekiwano, gdyżSzakara była we wszystko wtajemniczona.Powiedziała, że tenwieczór powinniśmy spędzić tutaj, w ukryciu, a potem opuścićpodwórze w taki sposób, żeby nikt nas nie zauważył.Zjedliśmy tam.Można sobie wyobrazić, o czym i w jakisposób przy tym rozmawialiśmy.Halef wiedział, że rankiempo raz pierwszy może zjechać na dół, do duaru.Urządzono dlaniego na trybunie specjalne, wyjątkowo wygodne miejsce, zktórego mógł bez większego wysiłku wraz ze swoją Hannehoglądać całą dolinę.Cieszył się z tego powodu jak dziecko.Kiedy nadszedł odpowiedni moment, przyszedł do mnie nagórę Ustad.Usiedliśmy na dachu, żeby z tegonajdogodniejszego miejsca rozkoszować się widokiemrozpoczynającego się teraz oświetlania wzgórza.Powolirozpalało się wielkie ognisko, w którego tworzeniu każdy brałudział.Kurd lubi takie pokazy, tak samo jak i Pers, i nieszczędzi przy takich okazjach prochu i widłaka.Oglądaliśmyto przedstawienie, nie pokazując się nikomu, gdyż wszyscymyśleli, że Ustad nie wrócił jeszcze do domu.Wszystkoodbywało się bez naszego uczestnictwa.Gdzie tylko spojrzeliśmy, wszędzie widzieliśmy światło.Noc rozjaśniła się.To, co płonęło na dole, paliło się równieżw jeziorze.Wszyscy ludzie znajdujący się w dolinie wydawalisię nam podobni do istot z jakiegoś świata, który skąpany wświetle z góry odbijał się od tafli jeziora i dalej wędrował kuniebu.A co z nami dwoma samotnikami, którzy pozostajemytu, wysoko, chociaż czekają na nas tam, na dole? Tylko niezniżyć się do pochwały, bo to żadna chluba, a potem niedostrzeże się już swoich wad!Przyglądaliśmy się co prawda, ale to o czymrozmawialiśmy, nie miało w sobie nic z ognia, który strzelał wgórę, ani ze spalonego drewna zamieniającego się w popiół.Kiedy ognisko zaczęło się powoli wypalać i w dolinie gasłoświatło za światłem, Ustad podniósł się z miejsca, podał mirękę i powiedział: Chodzmy również na spoczynek.Na spoczynek? Czywierzysz w to? Przekręć trzy razy klucz w swoim pokoju ipołóż się spać! Przyjdę do ciebie, tak jak dzisiaj rano, i zabioręcię na przejażdżkę wokół naszych granic.Również i tamczuwa niejeden posterunek, żeby przekazywać naminformacje.Kiedy wrócimy z naszej wyprawy do domu, niepokażemy się nikomu, tak jak dzisiaj to uczyniliśmy.Bo to, codla tego świata jest wieczorem, dla innego jest rankiem.Zpijdobrze& Przyjdę po ciebie.UPADEKKiedy następnego ranka wszedłem na mój dach,zobaczyłem, że na dworze jest dwa razy więcej ludzi, niżwczoraj.Przy namiocie Ahrimana mirzy stały konie, naktórych miały wystartować w zawodach cienie iMassabanowie.Wśród ruin pasły się wierzchowce szejka ulIslama i Takikurdów.W dole, nad jeziorem, po prawej stroniemożna było oglądać jezdzców Dinarunów, a po lewej,niedaleko trybuny znajdowali się nasi.We wszystkich tychmiejscach roiło się od prawdziwych i rzekomych znawców,którzy za wszelką cenę chcieli wyrazić swoją opinię.Ustadjuż dzisiaj wczesnym rankiem zawarł z Ibn el Idrakiem iszejkiem Dinarunów tajny układ, zgodnie z którym wszystkiewygrane od nich przez Dżamikunów konie mieli otrzymać zpowrotem.Bez obaw mogli więc udawać naszychprzeciwników.Godne uwagi jest to, że właściwi matadorzyzawodów, jak Sahm, Assil, najlepszy koń Luristanu, nieznajdowali się wśród koni wystawionych na dzisiejszy bieg.Wróg nie odsłaniał swoich atutów, więc i my naszych niepokazywaliśmy.Ucieszyłem się, widząc, że Halef siedzi już z Hanneh nadole, na swoim miejscu.Nie mógł już wytrz