[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znowu sprawiaÅ‚ wrażenie, jakby miaÅ‚ sobie za chwilÄ™ przypomnieć.Widać byÅ‚o, że coÅ›koÅ‚acze mu siÄ™ w gÅ‚owie.Potem po sali przeszedÅ‚ szmer.Ich Królewskie MoÅ›ci miaÅ‚y swoje wielkie wejÅ›cie.Króli królowa z wielkÄ… pompÄ… wkroczyli do sali.JednoczeÅ›nie kark zaczÄ…Å‚ mnie swÄ™dzieć, i tonaprawdÄ™ mocno.UÅ›wiadomiÅ‚am sobie, że najgorsze jeszcze przed nami.Moje spojrzenie padÅ‚o najpierw na królowÄ….MiaÅ‚a siÄ™gajÄ…cÄ… do ziemi rozÅ‚ożystÄ… sukniÄ™z wytwornego jasnoniebieskiego atÅ‚asu, kunsztownie haftowanÄ… i ozdobionÄ… dÅ‚ugim trenemobszytym gronostajowym futrem.Tak jak wszyscy goÅ›cie, twarz zakryÅ‚a maskÄ…, ale inaczej niżu innych, u niej zasÅ‚oniÄ™te byÅ‚y także usta, broda, a przede wszystkim szyja  od dolnej krawÄ™dziaksamitnej maski aż do brzegu dekoltu opadaÅ‚ wysadzany klejnotami, nieprzezroczysty welon.Tylko garstka ludzi w tej sali wiedziaÅ‚a, że nie jest on niczym wiÄ™cej niż tylkorozpaczliwym wyjÅ›ciem awaryjnym.MiÄ™dzy innymi król, który wyprostowany kroczyÅ‚ obok nieji miÅ‚oÅ›ciwie kÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ na wszystkie strony.ByÅ‚ Å›redniego wzrostu, szczupÅ‚y, o ciemnychdÅ‚ugich wÅ‚osach, które wyglÄ…daÅ‚y na dość przerzedzone.Jego szmaragdowozielony wamspodkreÅ›laÅ‚ bladość wychudzonej twarzy.W przeciwieÅ„stwie do królowej zaÅ‚ożyÅ‚ jedynie wÄ…skÄ…maskÄ™ na oczy, widać wiÄ™c byÅ‚o dobrze jego rysy.Usta miaÅ‚ wykrzywione z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.NiepatrzyÅ‚ na żonÄ™.Tak jakby już z niÄ… skoÅ„czyÅ‚.Za nimi pojawiÅ‚ siÄ™ kardynaÅ‚.MiaÅ‚ na sobie swojÄ… wytwornÄ… czerwonÄ… szatÄ™, tak jakpodczas naszego pierwszego spotkania.PrzyszedÅ‚ bez maski.Kozia bródka na jego buchalterskiejtwarzy byÅ‚a starannie przystrzyżona, wÄ…sy ufryzowane.Kapelusz, tak samo jaskrawoczerwonyjak szata, tkwiÅ‚ akuratnie na zaczesanych do tyÅ‚u wÅ‚osach.Wysoki biaÅ‚y koÅ‚nierz sprawiaÅ‚, żejego twarz w Å›wietle licznych Å›wiec miaÅ‚a kolor ziemisty.ZachowywaÅ‚ kamiennÄ… minÄ™, alenawet spuszczone powieki nie byÅ‚y w stanie ukryć wyrazu jego oczu: promieniowaÅ‚o od niegoradosne oczekiwanie.NapawajÄ…c siÄ™ swym bliskim triumfem, przylgnÄ…Å‚ wzrokiem do królowej, podczas gdy pochód w odpowiednim tempie kroczyÅ‚ naprzód, ku szczytowi wielkiej sali, gdzieznajdowaÅ‚ siÄ™ niewysoki podest.Tam królewska para zajęła miejsca na tronie, po czym zaczÄ™liprzed niÄ… defilować szlachetnie urodzeni poddani.Richelieu siedziaÅ‚ na nieco skromniejszymfotelu, kilka kroków dalej.Muzycy znowu zaczÄ™li grać, ale choć mocno wyciÄ…gaÅ‚am szyjÄ™, nie widziaÅ‚am nic, boprzede mnÄ… byÅ‚o zbyt wiele osób.NiekoÅ„czÄ…cy siÄ™ rzÄ…d ludzi przesuwaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ IchWysokoÅ›ci i kardynaÅ‚a, aby oddać im hoÅ‚d.PotarÅ‚am kark.SwÄ™dzenie siÄ™ nasiliÅ‚o.ZdjÄ™ta panikÄ… rozejrzaÅ‚am siÄ™ wokół.W każdejchwili mogÅ‚o siÄ™ coÅ› wydarzyć!Sebastiano puÅ›ciÅ‚ mnie. MuszÄ™ iść do kardynaÅ‚a. Nie  powiedziaÅ‚am natychmiast. Nie idz! ZostaÅ„ tu! Jestem jego przybocznym gwardzistÄ… i pilnujÄ™ go, jak zawsze gdy pojawia siÄ™publicznie.Ale nie zostanie dÅ‚ugo.Do chwili aż& aż bÄ™dzie po wszystkim. RzuciÅ‚ mi bÅ‚agalnespojrzenie. Anno& nie da siÄ™ inaczej.Jak tylko wrócÄ™, zaczniemy zupeÅ‚nie od poczÄ…tku i poprostu zapomnimy o tym, co byÅ‚o.OgarnÄ…Å‚ mnie paraliżujÄ…cy strach.PrzytrzymaÅ‚am go. Nie wolno ci iść!  Przez chwilÄ™ zastanawiaÅ‚am siÄ™, czy nie wcisnąć mu po prostu natwarz mojej maski i razem z niÄ… nie wysÅ‚ać go do domu, ale powstrzymaÅ‚a mnie obawa przedryzykiem nieprzewidzianych skutków.W nastÄ™pnej sekundzie myÅ›li te ulotniÅ‚y siÄ™ bez Å›ladu.Zza pleców Sebastiana wynurzyÅ‚asiÄ™ srebrna klapka na oku. Już czas  powiedziaÅ‚ José.PoÅ‚ożyÅ‚ Sebastianowi dÅ‚oÅ„ na karku i przytrzymaÅ‚ go.Sebastiano wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™, a potemstaÅ‚ caÅ‚kiem sztywno, z dziwnie niewidzÄ…cymi, na wpół zamkniÄ™tymi oczami.WidziaÅ‚am, jakpowieki mu drżą, a gaÅ‚ki oczne poruszajÄ… siÄ™ tam i z powrotem, jakby Å›niÅ‚ na jawie.To wszystkotrwaÅ‚o najwyżej kilka sekund, ale mnie zdawaÅ‚o siÄ™ wiecznoÅ›ciÄ….Gdy Sebastiano otworzyÅ‚ oczy,jego spojrzenie byÅ‚o jasne.PopatrzyÅ‚ na mnie i wiedziaÅ‚am, że odzyskaÅ‚ pamięć.José pochyliÅ‚ siÄ™ do niego i zaczÄ…Å‚ szeptać mu coÅ› do ucha.Sebastiano w dalszym ciÄ…gustaÅ‚ bez ruchu.SprawiaÅ‚ wrażenie, jakby straciÅ‚ orientacjÄ™, jak ktoÅ›, kto akurat obudziÅ‚ siÄ™z dÅ‚ugiego, gÅ‚Ä™bokiego snu.Ale już po chwili na jego twarzy pojawiÅ‚ siÄ™ wyraz żelaznej determinacji.Sebastiano podszedÅ‚ i chwyciÅ‚ mnie w ramiona.Potem nastÄ…piÅ‚ dÅ‚ugi namiÄ™tnypocaÅ‚unek, od którego zrobiÅ‚o mi siÄ™ tak gorÄ…co, że niemal zaczęły mnie palić podeszwyjedwabnych bucików [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl