[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to więc jedynie odroczenie wyroku, a nie całkowiteocalenie, ale właśnie czegoś takiego potrzebował KRASZ, by wszyscy zapomnieli oklapie z Bałtykiem.Poza tym już od dawna nikt nie wybiegał w przyszłość o więcej niż dziesięć lat.Tak więc na jakiś czas Achilles Desjardins stał się gwiazdą.Nawet Lertzmannudawał, że go lubi przez większość miesiąca i powiedział, że awansują go wprzyspieszonym tempie na wyższe stanowisko, kiedy tylko uporają się z kwestiamibezpieczeństwa.Jeśli tylko nie wygrzebią z jego przeszłości gromadkizaszlachtowanych dzieciaków, to zastrzyki otrzyma jeszcze przed Halloween.Chociaż pewnie otrzymałby je nawet gdyby dogrzebali się do gromadki za-szlachtowanych dzieciaków.Zresztą w wyższych szeregach Patrolu kontrolaśrodowiskowa to tylko pusty rytuał.Mógłbyś być nawet seryjnym mordercą, a i taknie będzie to miało znaczenia, kiedy Moralniak zacznie już bulgotać w twoimmózgu.Staniesz się takim samym niewolnikiem w służbie Większego Dobra jakwszyscy inni.Nazywała się Aurora.Miała fryzurę na zebrę, co było wtedy krzykiem mody, icałe ramię pokryte uroczo niegustownymi, fałszywymi bliznami, którymiznakowano uchodzców.Spiknęli się na jednym z przyjęć organizowanych przezKRASZ, a którego gospodarzem na odległość, z drugiego końca świata byłoZgromadzenie EurAfrykańskie.Ich biżuteria obwąchała ich aury, by potwierdzićwzajemne zainteresowanie (co wtedy wciąż jeszcze coś znaczyło), a chipypatogenetyczne wymieniły zwyczajowe czyste karty zdrowia (co już wtedy nieznaczyło nic).Następnie opuścili przyjęcie i zjechali trzysta metrów w dół zkierowniczej stratosfery KRASZ-u na ulice Sudbury, a następnie jeszczepięćdziesiąt, by znalezć się w podziemnych wnętrznościach Rdzenia w Pickering,gdzie oprogramowanie do wykrywania patogenów było odporne na próbyhakowania, a do tego potrafiło rozpoznać dwa razy więcej chorób przenoszonych drogą płciową.Oddali oboje krew po sympatycznej parze mężczyzn, którzy natychmiast zerwali zesobą, gdy okazało się, że w przewodzie moczowym jednego z nich pasożytuje jakiśegzotyczny gatunek przywry.W tamtym okresie Desjardins nie otrzymał jeszcze większości uważniedopasowanych związków chemicznych, które w pózniejszych latach będą krążyć wjego żyłach, mógł więc bezpiecznie korzystać z przeróżnych tropów i zmieniaczynastroju.Czekając na wyniki testów, wybrali boks tuż obok baru i zaczęli głaskaćniewielkie, psychotropowe płazy wspinające się na ścianki terrariumumieszczonego w blacie stolika.Z wielkiego, podziemnego zbiornika, w którymzanurzony był Rdzeń, przesączało się do środka przyćmione, zielonkawe światłoimitujące promieniowanie radu z dawnego składowiska odpadów nuklearnych,widocznego przez ściany z pleksiglasu.Po kilku minutach na ich stoliku rozbłysnąłjeden z miejscowych motyli.Na jego błoniastych skrzydełkach migotały odbitedane - zielono na wszystkich długościach fali.- Mówiłam - mruknęła Aurora ipocałowała go w nos.W Rdzeniu można było wynająć seks-kabiny na minuty.Podzielili się ceną zapięć godzin.Pieprzył się z nią na zewnątrz i wewnątrz.Na zewnątrz był doskonałym ioddanym kochankiem.Pieścił językiem jej sutki, uważnie unikając używaniazębów.Zledził pocałunkami trasę od jej szyi po waginę, delikatnie zwiedzając każdywilgotny zakamarek.Jego oddech rwał się od gorączkowej powściągliwości.Pilnował każdego ruchu i nie zamierzał przeoczyć choćby najdrobniejszego sygnału- wolałby umrzeć niż skrzywdzić tę kobietę.Wewnątrz rozrywał ją na strzępy.Tam nie było miejsca na pieszczoty.Uderzałją w twarz tak mocno, że o mało nie urwał jej jebanej głowy.Wewnątrz kobietakrzyczała.Wewnątrz bił ją tak, że nie miała siły drgnąć, gdy bat po raz kolejnyopadał w dół.Przez cały czas mruczała i wzdychała słodko.Zauważyła, ze Achilles musiniewątpliwie wielbić kobiety, że to dla niej niesamowita odmiana po zwyczajowejszarpaninie i że nie jest pewna, czy zasługuje na takie traktowanie.Desjardinspoklepał się w myślach po ramieniu.Nie zapytał o maleńkie blizny na jej plecach, charakterystyczne kropeczki świeżej, różowej skóry zdradzające stosowanietropikalnych anabolików.Najwyrazniej Aurora potrzebowała przyspieszonegogojenia.Może niedawno wyrwała się z toksycznego związku.Może on był jejazylem.Tym lepiej Wyobraził sobie, jak bije ją jej były partner.- Dobra, jebać to - powiedziała po czterech godzinach.- Po prostu mnie uderz.Achilles znieruchomiał, przerażony.Nie wiedział, co go zdradziło.Czy to mowaciała, telepatia, a może tylko czysty przypadek?- Jesteś taki delikatny - wyjaśniła Aurora.- Zabawmy sie ostrzej.- Nie.- musiał stłumić pełen zaskoczenia chichot.- To znaczy, co takiego?- Nie rób takiej zdziwionej miny.- Obdarzyła go uwodzicielskim usmiechem.Nigdy wczesniej nie zdarzylo ci sie uderzyc kobiety?To były aluzje, zrozumiał.Ona na mnie narzekała.A Achilles Desjardins,wybitny rozpoznawacz wzorców, mistrz oddzielania sygnału od szumu, zupełnieniczego nie zauważył.- Można powiedzieć, że specjalizuję się w podduszeniach - dodała Aurora.- Aten twój pas wygląda na dość mało używany.To było to, o czym marzył i za co się nienawidził.To było spełnienie jegonajbardziej wstydliwej fantazji.To było coś perfekcyjnego.Och, ty cudowna suko.Sama się o to prosisz, czyż nie? A ja jestem właśnie tąosobą, która ci to da.Tyle tylko, że nie.Niespodziewanie Achilles Desjardins sflaczał niczymprzebity balon.- Mówisz serio? - zapytał, mając nadzieję, że nie zauważyła ale wiedząc, żeowszem.- To znaczy.chcesz, żebym zadał ci bóP- Achilles-bohater [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl