[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wrócił wcześniej niż myślałam.Po przyjezdzie na miejsce, dziewczyny zadzwoniły domnie, zameldowały, że podróż przebiegła pomyślnie.Marcin to potwierdził, ale w głosie mamywyczuwałam pewien niepokój.Postanowiłam, że nie mogę martwić się  niczego i tak niezmienię, w żaden sposób nie pomogę.Nakryłam do stołu i przygotowałam posiłek.Po dwóch godzinach Adam już dzwonił dodrzwi.Nie wiem, jak to zrobił.Musiał gnać na złamanie karku.Postanowiłam, że będę unikaław przyszłości, żeby woził moje dzieci.On tymczasem miał zupełnie inne plany.Wydaje mi się, że tamtego dnia postanowił spędzić ze mną dużo więcej czasu.A ja postawiłam na stole świecę kupioną na cmentarz.Zapaliłam ją i przez cały czas, kiedy mówił Adam Edwards, uporczywie wpatrywałam sięw płomień.Był w dobrym nastroju.Siedział początkowo na sofie i pił wodę, którą podałam mu napowitanie.Wyglądał bardzo atrakcyjnie w jasnych spodniach i ciemnozielonym polo.Rozpiętykołnierzyk odsłaniał opalone ciało.Adam miał gęste, mocno już siwe włosy, które zaczesywał dotyłu.Oczy o nieokreślonym kolorze, krzaczaste brwi i długie, jak na mężczyznę, rzęsy.Pomimowieku nie miał wyraznych zmarszczek.Zmiał się, szeroko rozchylając usta, szczerze i zarazliwie.Był wysportowany, ale rysował mu się już wystający brzuszek.Rozmowa trwała nieprzerwanie.Omówiliśmy całą podróż, zachowanie Marcina,milczenie dziewcząt i pytania mojej mamy.Potem płynnie przeszliśmy do innych tematów.Czasmijał spokojnie.Zwieca paliła się na stole równym płomieniem, a ja obserwowałam ją niemal bezprzerwy.Emilka zjadła, wypiła, pobawiła się w kojcu.Nadszedł czas, aby położyć ją wreszcie dołóżeczka. Poczekam na ciebie  powiedział Adam, przenosząc się od stołu z powrotem na kanapę. Oczywiście  odrzekłam bez przekonania w głosie i wyszłam, żeby zająć się wieczornątoaletą dziecka.Robiłam wszystko bez pośpiechu.Przemawiałam do Emilki czule podczas kąpieli.Uznałam, że nie ma powodu, aby pomijać dzisiaj którykolwiek z elementów wieczornegorytuału. Mówisz do dziecka po angielsku?  Adam stanął w drzwiach łazienki ze szklankąnapoju w dłoni. Czasami  odrzekłam beztrosko. Nie słyszałem, żebyś tak mówiła do Marcina.Wydawało mi się, że w domu mówiciewyłącznie po polsku& Tak, to prawda  nie przestawałam zajmować się dzieckiem, nie odwracałam się nawetdo rozmówcy. U mnie w domu mówiło się tylko po polsku  ciągnął dalej. Nie umiałbym polskiego,gdyby nie moja mama. Ja też zamierzam nauczyć Emilkę polskiego  odpowiedziałam zgodnie ze swoimnajgłębszym przekonaniem. Teraz mam tylko taki humor, i to też nie zawsze. Nie odpowiedział.Został i patrzył na moje wprawne ruchy. Podoba mi się, jak zajmujesz się dzieckiem. Daj spokój, to normalne.Nie zapomnij, że Emilka jest czwarta z kolei.Można dojść doperfekcji. Podoba mi się wiele rzeczy, które robisz.To jak radzisz sobie w życiu, jak prowadziszswój interes&Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.Nawet ton jego głosu wskazywał, że chce przez topowiedzieć coś więcej.Czułam się niepewnie.Na szczęście Emilka była tego dnia wyjątkowoabsorbująca. Powiesz mi kiedyś, dlaczego Marek wyjechał?  zaczął znienacka. On ci nie mówił? Mruczał coś pod nosem, ale nic konkretnego. No cóż&  czułam się osaczona. Staram się zachować to w tajemnicy.Przynajmniejna razie.To bardzo osobiste i nie chciałabym teraz ci o tym opowiadać. Dlaczego? To przecież bardzo odpowiedni moment  podszedł bliżej. Jest chwila nabardziej intymną rozmowę&Milczałam.Wydawało mi się, że wyznanie mu prawdy byłoby potwierdzeniem jego prawdo tej, jak to nazwał,  intymności.A ja jej nie chciałam. Nie, Adam.Wybacz, ale nie będę o tym mówić.Na pewno nie dzisiaj  powiedziałamzdecydowanie. Położę Emilkę spać, a ty poczekaj chwilę.Możemy posiedzieć trochę przywinie.Pogadamy sobie, tak po prostu, o czymś luzniejszym.Opowiesz mi o sobie, ja trochępogadam o czasach sprzed Haworth.Tylko nic poważnego, nic intymnego, proszę.Mam dziśprzesyt emocji.Nie był zadowolony, ale dostosował się.Musiało mu bardzo zależeć na moimtowarzystwie.Może nie chciało mu się wracać do pustego domu.Przystał na moją propozycjęi spędziliśmy dużo czasu na mówieniu o niczym.Czułam, że zwleka z wyjściem, ale nie dałam mu żadnej możliwości przekroczeniabariery.Zablokowałam się i zamknęłam w sobie.Był pociągającym mężczyzną.Miał silnedłonie, na które dawno zwróciłam uwagę i czasem patrzyłam z zainteresowaniem.Terazwystarczył jeden gest, abym miała je do dyspozycji nawet na całą noc.Z pewnością Adam niezawiódłby mnie, ale nie chciałam go. Tęskniłam za Jamesem.Ile dałabym, żeby siedział tu ze mną i co jakiś czas dolewał winai mówił& cokolwiek.Pragnęłam tak bardzo jego ciała.%7łeby usiadł przy mnie i przylgnąłbiodrem do mojego, objął mnie ramieniem, dotykał nosem mojej głowy, żeby potem powiedzieć,jak bardzo lubi zapach moich włosów.Usłyszeć jeszcze raz jego głos, to byłoby coś.Przyciągnąćdo siebie jego głowę i patrzeć, jak zbliża się ustami do moich.Potem dać się rozbierać i zdjąćubranie z niego.Poczuć na sobie całe jego ciało i wzdychać przy każdym ruchu&Adam w końcu zrozumiał, że nie powinien już dłużej tu siedzieć.Pojął to bez słów.Chwilami byłam nieobecna.Nie koncentrowałam się na rozmowie i patrzyłam nic nie widzącymwzrokiem gdzieś w dal, poza jego twarz, poza szklany dach salonu, gdzieś w ciemną nocukrywającą odległe wzgórza.Gdy poszedł, rzuciłam się na łóżko i zapłakałam wreszcie z całych sił.Tak bardzochciałam płakać.Wyrzucić z siebie ten ból.Tego jednak nie dało się zrobić.Cierpienie nadalrosło i wdzierało się coraz głębiej.A Charoll mówiła, że będzie lepiej.Miałam tylko znalezćmiejsce dla wspomnień o Jamesie.Miałam to wszystko uporządkować.I próbowałam.Ułożyłamsobie wszystko jeszcze przed urodzeniem dziecka.Byłam spokojna.Tak mi się przynajmniejwydawało.Och, Charoll! Coś musiałam zrobić nie tak.Dlaczego nie udało mi się zamknąć tejsprawy?Sięgnęłam po telefon i, nie patrząc, która jest godzina, wyszukałam imię przyjaciółki. Basiu, co się dzieje?  spytała zaskoczonym głosem. Właśnie wyrzuciłam Edwardsa.Byłam dziś na cmentarzu.Jestem w domu sama, tylkoz Emily, dłużej tego nie wytrzymam.Tak bardzo za nim tęsknię  szlochałam do telefonu. Za Jamesem  stwierdziła Charoll po chwili myślenia. Czy dobrze zrozumiałam? Tak.Nie mogę bez niego żyć& Teraz, kiedy Marek wyjechał, czuję się taka samotna.Sama zdziwiłam się, że to mówię.Dlatego Charoll upewniła się, że to właśnie James jestosobą, której mi teraz brakuje.James, nie Marek.I miała rację.Tak właśnie było.To przekonanie, że nadal kocham Jamesa, narastało we mnie od dawna.Jeszcze przed wyjazdemmojego męża do Polski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl