[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatę akcję Mills-Roberts został odznaczony orderem (DSO, Distin-guished Service Order, medal przyznawany oficerom w wojsku imarynarce wojennej).W Afryce Północnej, podobnie jak przedtem na Krecie, komandosipełnili rolę piechoty liniowej, rolę, do której nie mieli ani odpowied-niej liczby ludzi, ani wyposażenia.Nie dostawali żadnych posiłków, aich stan liczebny stale zmniejszał się.Na początku kwietnia 1943 rokuzostali wycofani z linii frontu i po kilku dniach wypoczynku wAlgierze odpłynęli ostatecznie do kraju.Kapral Hustwick tak podsumowuje koniec kampanii tunezyjskiej:Z końcowej stacji kolejowej w Soukel-Arbaive oba oddziały wróciływozami konnymi do Algieru.Po przyjezdzie rozbiliśmy obóz w lesie,około 8 mil na południe od miasta; zanim odpłynęliśmy, kilka razywyprawialiśmy się nocą na zabawę do miasta.Do Liverpoolu przy-byliśmy po sześciu dniach.Płynęliśmy bez eskorty i zostaliśmyostrzelani przez Focke-Wulfy przy wybrzeżu Irlandii.Nawiasemmówiąc, zanim opuściliśmy Algier, zabraliśmy ze szpitala wszystkichnaszych rannych i upewniliśmy się, że ci, którzy mogli się poruszać,zwolnili się sami, by razem z nami wrócić do domu.A potem wszyscydostaliśmy czternaście dni urlopu. 8SYCYLIA I P�AWYSEP APENICSKI,1943Najważniejsza rzecz na wojnie to próbować odgadnąć to, czego niewiesz, i sprawdzić to.na tym właśnie polega zgadywanie, co jest podrugiej stronie wzgórza.Książę Wellington, 1815Od początku kampanii włoskiej 1943 roku, czyli od desantu naSycylię, aż do końca wojny komandosów obsadzano w podwójnej roli- lądowali wraz z wojskiem jako awangarda w większości operacji iwalczyli na pierwszej linii wraz z innymi, większymi jednostkamipiechoty.Bardzo często komandosi wysyłani byli przodem, bypostępujące za nimi armie sprzymierzone mogły zorientować się, najaki opór napotkają za plażami czy grzbietami przybrzeżnych skał.We Włoszech komandosi armii zostali od razu połączeni z jed-nostkami piechoty morskiej; w kampaniach na Sycylii i na PółwyspieApenińskim walczyły 2., 3., a pózniej także 9.oddziały komandosówwojsk lądowych oraz 40., 41., a pózniej 43.oddziały komandosówpiechoty morskiej.Podczas pracy nad tą książką wielokrotnie spotkałem się ze zda-niem, że o ile wszyscy komandosi armii byli ochotnikami, to oddziałykomandosów piechoty morskiej tworzono odgórnie z oddziałówpiechoty morskiej, będących częścią marynarki wojennej.Jest to tylkopo części prawda.40.oddział komandosów składał się z ochotników,a żaden komandos armii nie powiedział złego słowa o tych marines, zktórymi przyszło mu znalezć się na polu walki.Ze swojej strony marines nie mogli się nachwalić kolegów komandosów wojsk lądo-wych.41.i 43 oddziały komndosów piechoty morskiej walczyły wraz zkomandosami armii we Włoszech, przede wszystkim pod Salerno inad Adriatykiem, oba składały się w głównej mierze z ochotników.Woddziałach komandosów formowanych pózniej rzeczywiście nie byłoochotników, lecz wszyscy żołnierze musieli przejść szkolenie wAchnacarry, ci zaś, którzy nie spełniali wymogów, byli odsyłani domacierzystych jednostek.Korpus Piechoty Morskiej rozrósł siępodczas II wojny światowej do 80 tysięcy ludzi i zawsze gotów byłprzyjąć kolejnych ochotników.Dowódcą 2.oddziału komandosów był Jack Churchill, a jednym zoficerów kapitan R.I.Bavister, który wstąpił na służbę w 1942 roku:Rozmowę przeprowadzali ze mną dowódca, zastępca dowódcy i ad-iutant.Zgodziłem się na proponowaną mi rangę, otrzymałem czar-no-białe naszywki 2.oddziału komandosów i zostałem wysłany naurlop.Czarno-białe naszywki zastąpione zostały pózniej czerwo-no-niebieskimi naszywkami Operacji Połączonych.Na porządek dniaskładały się ćwiczenia z bronią, trening kondycyjny i wiele marszów.W przeciwieństwie do wielu innych nigdy nie odbyłem szkoleniaw Achnacarry.Gdy wstępowałem do komandosów, 2.oddział miałszczególny charakter, ciągle żywa była w nim pamięć dawnej nieza-leżnej kompanii.Mieliśmy wiele ćwiczeń w górach szkockich w po-bliżu Long Fyne.Naszym pozorowanym przeciwnikiem były od-działy amerykańskie szkolące się przed desantem w Afryce Północ-nej.Nie brałem w nich udziału, ponieważ zostałem wysłany na kursobsługi trzycalowych mozdzierzy, byłem także w szpitalu.Na kursiepo raz pierwszy strzelałem z mozdzierzy, zaprzyjazniłem się też zoficerem piechoty morskiej - następnym razem spotkałem go naokręcie przewożącym moją sekcję do Scaletty we Włoszech.Naszymdowódcą był oczywiście  Szalony Jack Churchill, mający około trzydziestu pięciu lat i charakterystyczne bardzo jasne włosy, wąsy ibrwi.Zimą 1943 roku oddział otrzymał zielone berety [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl