[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A jednak zajęło im to prawie całepopołudnie.Kolejno do Jeremy'ego zadzwonili obaj jego bracia, ofiarowującsię z pomocą.Obaj pytali z niepokojem, czy Jeremy jest absolutnie pewny,że to nie Mary Johnstone.Nie, to nie Mary.Był tego całkowicie pewien.Byłteż pewien, że zidentyfikowanie zwłok nie potrwa długo, skoro działała jużogólnokrajowa baza danych zaginionych osób.Kiedy o piątej wyszli z posterunku, Brad oświadczył, że jest głodnyjak wilk.Musi koniecznie coś zjeść, a przede wszystkim się napić.Rowennai Jeremy od śniadania też nie mieli nic w ustach.W rezultacie poszli dosympatycznej restauracji tuż nad wodą, skąd mieli wyjątkowo piękny widokna kołyszący się w doku statek pasażerski.Nad koronami drzew, w oddali, widać było Dom o Siedmiu Szczytach.Zanim zdążyli złożyć zamówienie, Brad wlał w siebie dwie whisky.Rowenna poszła w jego ślady, Jeremy swoje piwo wypił prawie jednymhaustem.Kelnerka po raz trzeci w ciągu dziesięciu minut zjawiła się przy stolikuz whisky. Brad. Rowenna delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu.Wiemy, że to, chwała Bogu, nie Mary.Wypił i drżącą ręką postawił szklaneczkę na stole. Tak.Chwała Bogu  powiedział zachrypniętym głosem. Ale tugdzieś grasuje jakiś psychol.A mojej Mary jak nie było, tak nie ma. Ale ja, Brad.Rowenna zerknęła na Jeremy'ego.Bardzo niepewnie, jakby bała się, żeto, co powie, nie spodoba mu się.Mówiła jednak dalej. Mam przeczucie, że Mary żyje.93RS Brad próbował się uśmiechnąć, jego wysiłki nie zostały jednakuwieńczone powodzeniem. Daj, Panie Boże, żeby przeczucie cię nie myliło.Ja cały czas mamnadzieję, ale po tym, co widzieliśmy dzisiaj. Brad, może wyda ci się to śmieszne, ale ja czasami mam przeczuciazwiązane z konkretnymi wydarzeniami.Możesz zapytać Joego Brentwooda.Teraz czuję, po prostu czuję, że Mary żyje.Jeremy nie wierzył własnym uszom.Wyglądało przecież na to, żeRowenna rzeczywiście wierzy w jakieś paranormalne bzdury, a Bradowiwciska normalny kit.Miał wielką ochotę powiedzieć coś ostrego, całeszczęście, że zdążył się ugryzć w język.Bo okazało się, że słowa Rowennymiały na Brada zbawienny wpływ.Wyraznie się rozluznił, nawet udało musię uśmiechnąć. Dziękuję, Rowenno.Uniósł się w swoim krześle i wyciągnął rękę. Przepraszam, nie było jeszcze okazji, żeby się przedstawić.JestemBrad Johnstone. Miło mi.Rowenna Cavanaugh  powiedziała z uśmiechem, ściskającjego dłoń. Jesteś z.? Stąd.Z Salem.Urodziłam się tutaj.Jestem tubylcem.Brad nawet się roześmiał.Niegłośno, ale był to prawdziwy śmiech.Powiedział, że jej wymowa wcale na to nie wskazuje.Ona z kolei wytknęłamu, że nie mówi jak facet z Południa.Na co Brad poinformował ją, żepochodzi z Jacksonville i niech ona nigdy nie wierzy, kiedy ktoś będzie jejwciskał, że mieszkańcy stanu Floryda to głównie ludność napływowa albo94RS osoby mieszkające tam tylko tymczasowo.Przodkowie Brada osiedlili się wJacksonville już na początku XIX wieku.Czyli Brad wreszcie prowadził z kimś normalną, towarzyską rozmowę.Jeremy, bardzo zadowolony, rozsiadł się wygodniej w krześle, sącząc drugiepiwo.Niebawem podano zupę.Wszyscy, oczywiście, zamówili zupę z małż,z której słynęła Nowa Anglia.Na drugie wszyscy zgodnie zamówili rybę białe mięso, rozpadające się na płatki.W niczym nie przypominające mięsa ssaka.Kiedy Jeremy po pochłonięciu swojej ryby podniósł znad talerzagłowę, zauważył w drzwiach Joego Brentwooda.Joe oczywiście dalej był wyjątkowo rosłym mężczyzną, ale terazwyglądał inaczej.Jakby w ciągu jednego dnia przybyło mu z dziesięć lat.Stary, zmęczony człowiek.Zauważył ich.Na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. Witajcie! Można się dosiąść?Teoretycznie Jeremy powinien aż palić się do spożywania posiłku wtowarzystwie detektywa zajmującego się sprawą Mary.Niestety, w tymmomencie żadna logika nie działała.Wcale nie był z tego zadowolony, wprzeciwieństwie do Rowenny, która powitała Joego promiennymuśmiechem. Witaj, Joe! Oczywiście! Zapraszamy!Zaczęła wstawać z krzesła, ale Joe powstrzymał ją, kładąc dłoń na jejramieniu. Siadaj, siadaj!  powiedział.Podsunął do stolika jeszcze jednokrzesło.Usiadł i przeczesał palcami swoje siwe włosy. Cholernie męczącydzień.Mam na karku wszystkie media.Modlę się, żeby ci z kryminalistyki95RS nie zdradzili mediom żadnych szczegółów i nie zdążyli spieprzyć miśledztwa, zanim.Westchnął i odwrócił się do Rowenny. Ro, masz jakiś pomysł? Wzruszyła ramionami.Jeremy wyprostował się w swoim krześle.Pomysł? Rowenna? Czegoten facet od niej chce? Joe odwrócił głowę w jego stronę. Rowenna pomagała nam już wiele razy  powiedział.Aha! Bo ma zdolności parapsychiczne? Jeremy'ernu chciało siękrzyczeć.Też wymyślili! Wolą czary mary, a nie dobre, sprawdzonestaroświeckie metody śledztwa! W które, tak się składa, wierzy on.Naiwniak.Oczywiście powstrzymał się od komentarza.Tym bardziej że sam byłzaskoczony swoją gwałtowną reakcją.W końcu jest człowiekiemrozsądnym.Jeśli czyjaś intuicja może pomóc w rozwiązania sprawy iuratować komuś życie  można się tylko z tego cieszyć.Więc dlaczego sięwściekał? Drażniła go zażyłość Joego z Rowenną?Był zazdrosny? Absurd [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl