X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Habla ingl�s, se�or? - To było wszystko, co umiałpowiedzieć w obcym języku.Obaj rozmówcy spojrzeli w jego kierunku.- A pan to.? - zapytał dowódca, gładko przechodząc na angielski.- Samuel Stevenson, negocjator ze Scotland Yardu.Podobno macie tu jakichś terrorystów,którzy chcą ze mną rozmawiać.Dowódca antyterrorystów skrzywił się pogardliwie.- Przyjechał pan do nas sam? - zapytał.Jego angielski nie był tak gładki jak dowódcy.Za tomówił powoli i wyraznie bez drażniących hiszpańskich szelestów.Stevenson wzruszył ramionami.- Nasi chłopcy w kominiarkach już jadą - wyjaśnił.- Ale nie zabrałem się z nimi, bo nieodpowiada mi ich poczucie humoru.- Nie gra panu angielski humor? - Wąsaty oficer skrzywił się w pełnym ironii uśmiechu.- Ależ nie - odpowiedział negocjator.- Ma to raczej związek z ich zawodem.I kompleksemkulturystów.Uniósł rękę, kciukiem i palcem wskazującym pokazując rozmiar czegoś bardzo małego.Ręce antyterrorysty mocniej zacisnęły się na kominiarce, ale Stevenson udał, że tego niezauważa.- Jest tu gdzieś miejsce, gdzie mógłbym doprowadzić się do stanu używalności? - zapytał.-Podróż była średnio miła. - Pójdę z panem - zaproponował dowódca.* * *- Pojawiły się jakieś żądania? - zapytał negocjator, gdy oddalili się od samochodów.Dowódca pokręcił głową.- Tylko grozby.Mówili, że mamy się stąd zabierać albo zaczną zabijać zakładników.- Kto z nimi rozmawiał?- Ja, ale trudno to nazwać rozmową.- Policjant spuścił wzrok.- Nie trwało to dłużej niżminutę.Stevenson klepnął go w ramię.- I tak długo jak na pierwszy kontakt - pochwalił.- Kto rozmawiał z ich strony?- Właściciel hotelu, niejaki Jeremiah Smith.Prawdziwe imię i nazwisko nieznane.Egipcjanin.- Tylko tyle wiemy? - zdziwił się Anglik.- Właściciel takiego hotelu, pewnie jeden znajbogatszych ludzi w okolicy, a my nie wiemy, czy ma rodzinę, przyjaciół? Ile wynosi jegomajątek?Dowódca wzruszył ramionami.- Szukaliśmy u siebie, przez Interpol, a nawet CIA.Ci ostatni podobno nawet mieli akta,organizatorzy szczytu właśnie u nich badali teren.A teraz nagle dokumenty wyparowały.Takjak i dane tej agencji ochrony. Sfinks czy jakoś tak.Podobno najlepszej na świecie.Niewiem, kto zadecydował, by zabezpieczyć imprezę ludzmi z zewnątrz, ale pewnie wyszło totaniej niż wykorzystanie setki ochroniarzy rządowych.W takich sytuacjach pieniądz jestzawsze nad rozsądkiem.Powoli zbliżali się do opancerzonego furgonu - centrali, sądząc po liczbie anten na dachu iautomacie z kawą stojącym przy wejściu.Negocjator zatrzymał się.- Ostatnie pytanie - powiedział, patrząc rozmówcy prosto w oczy.- Czy któryś zzakładników zginął?- Nie - odparł dowódca.Zdaniem Stevensona zbyt szybko.Poza tym jego zrenice naułamek sekundy pomknęły ku lewej, górnej części oka.Hiszpan nie miał pojęcia, co wydarzyłosię w środku.Albo kłamał.* * *Angielscy antyterroryści przybyli koło pierwszej.W tym samym niemal czasie pojawili sięteż ludzie z Interpolu.Jeden z nich, machając świstkiem z mnóstwem podpisów, ogłosił, żeprzejmuje sprawę.Stevensonowi było to nawet na rękę.Jeśli jemu nie chciano powiedzieć prawdy ozakładnikach, to nowemu dowódcy będą musieli wyśpiewać wszystko.A ten, w swymnienagannym garniturku i z ulizanymi włoskami, aż się prosił, by wszystko przekazać najlepszemu negocjatorowi Scotland Yardu.I skwapliwie skorzystać z jego umiejętności.W jednym z okien na pierwszym piętrze hotelu poruszyła się firanka.Zaraz też zaczęły poniej błądzić dwa maleńkie czerwone punkciki.Stevenson powiódł wzrokiem po drzewach, aleminęła dłuższa chwila, nim z trudem udało mu się dostrzec zaczajonych snajperów.Sięgnął dokieszeni i wydobył fajkę.Nabił ją tytoniem.Nieco dalej grupy antyterrorystów dyskutowały z nowym dowódcą akcji, która z nichwejdzie pierwsza i jakiej użyją metody.Zapowiadała się długa noc.* * *Książę Monako miał kiedyś opiekunkę, młodą, śliczną dziewczynę o długich czarnychwłosach i najpiękniejszych oczach, jakie chłopiec kiedykolwiek widział.Krążyły nawetpogłoski, że właśnie uroda zapewniła jej pracę tak blisko koronowanych głów.Podobno władcaMonako lubił konsultować z nią postępy swojego syna.Zwykle w póznych godzinach nocnych.Jakkolwiek jednak wyglądały jej kontakty z księciem seniorem, młody Vincent uważał, żeżaden dzieciak nigdy nie miał lepszej opiekunki.Umiała łazić po drzewach, bawić się wstrzelanego i grać na komputerze.Potrafiła robić minę twardziela, mówiąc: Yippee-ki-yay,wydymańcu.I robiła to lepiej niż Bruce Willis w  Szklanej pułapce.No i nauczyła go również tajnego języka, dzięki któremu mogli przekazywać sobienajwiększe tajemnice w towarzystwie osób postronnych.Przez długi czas chłopiec byłprzekonany, że sama go wymyśliła.Dopiero gdy do jednego z kasyn Monte Carlo przyjechałbogaty facet w turbanie i zaczął mówić w ich sekretnej mowie lepiej od Vincenta, stało sięjasne, że dziewczyna uczyła go swego ojczystego języka.Nigdy nie myślał, że ta wiedza możesię kiedykolwiek przydać.Aż do teraz.Uzbrojeni mężczyzni zmusili wszystkich do zajęcia miejsc przy stole i czuwali, by nikt znikim nie rozmawiał.Królewskim potomkom i niańkom pozostawało więc tylko jedzenie.Młody książę mógł jeszcze słuchać.Więc słuchał.- Czy już jest? - zapytał po arabsku właściciel hotelu, spoglądając w stronę drzwi.-Przybył?Stojący najbliżej strażnik wyjrzał na korytarz i coś zawołał.Po chwili usłyszał odpowiedz.- Ci koło piwnicy mówią, że już, lada moment - przekazał.- Wszyscy są po kolana wpiasku.- Doskonale - ucieszył się hotelarz.- Możecie rozwijać czerwony dywan.Orkiestra teżniech się szykuje.Kilku strażników zarechotało, a muzycy, od godziny zajęci jedynie grą w karty lubczyszczeniem swych instrumentów, unieśli głowy z nadzieją.Dość mieli tego czekania.Jakchyba wszyscy.Vincent schylił głowę i próbował podnieść do ust widelec, ale ręka drżała mu tak, że nie był w stanie trafić.Skoro chcą kogoś witać z takimi honorami, znaczy, że jest ważniejszy niżinni.A to z kolei musi oznaczać, że i bardziej okrutny.W filmach zawsze tak jest.Ukradkiem spojrzał na leżące na środku sali ciało Edwarda.Nawet nie raczyli go usunąć,ściągnąć jakoś na bok albo co.Właściwie to co on im w ogóle zrobił? Zginął tylko dlatego, żejego przodkowie podbili kiedyś Egipt? Z każdą chwilą strach coraz bardziej ustępował miejscawściekłości.Mocniej zacisnął rękę na widelcu i wyprostował się.Zauważył, że właściciel hotelu ruszył właśnie kolejny raz wzdłuż stołów, przyglądając sięwszystkim po kolei.Pewnie, by lepiej zdać raport swojemu szefowi - przemknęłoMonakijczykowi przez głowę, choć powód nie miał znaczenia.Tak właśnie działa Opatrzność,stwarza okazje.A jeśli udałoby się go trafić w szyję, tak jak to zrobił Steven Seagal w jednym ze swychfilmów, to może wybuchnie zamieszanie i zdołają uciec albo.Ważne tylko, by spróbować,zanim przyjdzie ten tajemniczy ktoś.Wtedy będzie już za pózno.Cicho zaszurał krzesłem, odsuwając się lekko i sprężając do skoku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • Drogi uГ„ЕЎД№Еџytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.