X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale nie pozwoliła sobieodjechać.W ciągu minionych lat nieraz udawało jej się zejść ze schodów.Oczywiście nie bezpomocy Jane - ale to jeszcze nie znaczyło, że nie mogła sobie poradzić z tym sama, skoro45SR zaszła taka konieczność.Rozwinęła zadziwiającą siłę w rękach i ramionach, zarówno dziękinieustannemu manipulowaniu wózkiem, jak i przez używanie drążka do podnoszeniawiszącego nad jej łóżkiem.Obejrzała się na słupek poręczy schodów; jeśli zdobędzie się naporządny, silny uścisk obiema rękoma i wesprze się na prawej nodze.Jej głowa znowuporuszyła się w mimowolnym geście zaprzeczenia.To było niemożliwe; nigdy nie zdoła tegozrobić tak, żeby nie upaść.Czując nagły zawrót głowy, ścisnęła boki wózka i zamknęła oczy.Ach, listonosz, on się nie sprzeciwi,Bo Mama mówi, że Bóg czuwa na niebie.Choć zapomniałeś nas i zostawiłeś.Zmieszna piosenka śpiewana przez Jane piskliwym głosem małej dziewczynkipowróciła do niej echem sprzed dwóch dni.Gdzieś za nią zamknięte wieka czasu zdawały sięotwierać po kolei i nagle jej oczom ukazała się grupa roześmianych ludzi.Stali zgromadzeni wokół pianina, a pośrodku hasała pijana postać, unosząca nieco wgórę spódniczkę, z rękoma wygiętymi starannie w łuk jak u dobrze wychowanej panienki,śpiewająca, tańcząca.Najdroższy Tatusiu, ja piszę do Ciebie.%7łe kooo-chaaam cięęę!- To jest to, Jane! - ryknął jakiś głos.- Pokaż im wszystkim!Postać wykonała niezgrabny wykop w przód, zatoczyła się i ze śmiechem upadła nakolana młodego mężczyzny na stołku przy pianinie.Pocałowała go energicznie, zostawiającczerwoną plamę wokół jego ust, i znowu dzwignęła się na nogi.Rozległ się dziki aplauz.- Daleeej!- Dawaj, Jane! No dalej, nie hamuj się! Pokaż, co potrafisz!Po chwili w pobliżu zabrzmiał jakiś cichszy kobiecy głos: - Czy nikt nie zamierza jejpowstrzymać? Biedna Blanche, wystawiona na widok publiczny z taką bandą.Marty musibyć śmiertelnie przerażony.- Nie martw się - odpowiedział inny głos.- Gdyby Blanche nie była jej siostrą, Janewylądowałaby na bruku już dawno temu.- To odrażające.- Okropne.po prostu okropne.Tymczasem postaci przy pianinie udało się odzyskać równowagę.Stała, śmiejąc się zgłową odrzuconą w tył, z ustami rozwartymi w bezmyślnej wesołości, wyglądającymi jakziejąca, czerwona rana.Wielkie wybałuszone oczy, zwrócone do światła, wydawały się roz-świetlone i puste zarazem, pogrążone jakby w ślepej ekstazie.Raptem twarz owej żałosnejpostaci wykrzywiła się, gdy smukła biała dłoń wystrzeliła raptem nie wiadomo skąd iuderzyła ją mocno w policzek.- Przestań.Przestań! Nie widzisz, że robisz z siebie idiotkę!46SR Blanche otworzyła nagle oczy, szeroko i tak, jakby kosztowało ją to naprawdę sporowysiłku.W ataku spazmatycznych drgawek jeszcze mocniej ścisnęła boki wózka.Zaczekałachwilę, aż ten stan minie, nie chcąc myśleć już dłużej o tamtej straszliwej nocy.Gdy poczuła się spokojniejsza, zmusiła się do ponownego spojrzenia na schody.Musiała spróbować.Musiała, nie bacząc na ryzyko, bo nagle dotarło do niej przekonanie, żetu oto, przed nią, leży jej ostatnia nadzieja na ucieczkę.Minęło kilka minut, zanim zebrała zarówno siłę, jak i odwagę, aby wyciągnąć rękę dosłupka wspornego poręczy, dzwignąć się do góry i wstać z wózka.Gdy w końcu jej się toudało, pozostała przez chwilę w bezruchu, z łomoczącym sercem.Jednakże nawet w tym momencie nie zdecydowała się jeszcze nieodwołalnie na tendesperacki krok, a chęć powrotu na bezpieczny wózek wydawała się wprostnieprzezwyciężona.Prędko pozbywając się tej myśli z głowy, nakazała sobie dalsze działanie.Jane, jakwiedziała, mogła wrócić w każdej chwili, ale to nie miało teraz znaczenia.Musiałaspróbować, musiała.ROZDZIAA SZ�STYSpec.akompaniator-aranżer, mężcz., poszukiwany przez znaną gwiazdę.Występy wklubach, TV.Fortepian, skrzypce.Tel: HO 6-1784.Jane czytała uważnie poprawione ogłoszenie, które dziewczyna podała jej przez ladę.Następnie spojrzała na ułożony przez siebie oryginał:POSZUKIWANY dżentelmen, akompaniator do pracy ze znaną na całym świeciegwiazdą o długoletnim stażu, występującą w najbardziej prestiżowych klubach i programachtelewizyjnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl