[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.132 PrzebudziÅ‚am siÄ™ w Å›rodku nocy, myÅ›lÄ…c z poczÄ…tku, że usÅ‚yszaÅ‚amdzwony bijÄ…ce na jutrzniÄ™ w jednym z pobliskich klasztorów.Dopieropo chwili zdaÅ‚am sobie sprawÄ™, że to ciche zawodzenie pÅ‚aczÄ…cejkobiety przebiÅ‚o siÄ™ przez mgÅ‚Ä™ spowijajÄ…cego mnie snu.Parisina!przypomniaÅ‚am sobie i aż wstrzymaÅ‚am oddech.PierÅ› mi zamarÅ‚a,na skórÄ™ wystÄ…piÅ‚y ciarki.Nie Å›miaÅ‚am zbudzić Angeli, ponieważ ba­Å‚am siÄ™, że jeÅ›li siÄ™ poruszÄ™, Parisina to usÅ‚yszy i przyjdzie po mnie,niosÄ…c w rÄ™kach swÄ… zawodzÄ…cÄ… gÅ‚owÄ™.Nie wiem, jak dÅ‚ugo leżaÅ‚amnasÅ‚uchujÄ…c, nieruchoma jak trup pod poÅ›cielÄ…, zanim natura wzięłagórÄ™ i musiaÅ‚am zaczerpnąć tchu.Wraz z powietrzem wróciÅ‚ zdrowyrozsÄ…dek.DzwiÄ™k dobiegaÅ‚ od strony alkierza donny Lukrecji, któryoddzielaÅ‚y od naszej komnaty tylko jedne podwójne drzwi.Owinęłam siÄ™ szczelnie pelerynÄ…, zapaliÅ‚am Å›wieczkÄ™ od żaruw kominku i udaÅ‚am siÄ™ do swej pani.SiedziaÅ‚a przy stoliku, na któ­rym zazwyczaj trzymaÅ‚a perfumy, barwiczki i biżuteriÄ™, teraz zmie­cione na podÅ‚ogÄ™.PotÅ‚uczone szklane fiolki, których zawartoÅ›ci niechroniÅ‚y już zatyczki, uwolniÅ‚y woÅ„ róż i lawendy, bergamotki i goz­dzików, przesycajÄ…c niÄ… chÅ‚odne nocne powietrze; marmurowe pÅ‚ytybyÅ‚y zasÅ‚ane biaÅ‚ym pudrem i koszenilowym różem.Madonna obej­mowaÅ‚a dÅ‚oÅ„mi gÅ‚owÄ™, oparÅ‚szy Å‚okcie po obu stronach kunsztowniezdobionego puzdra wyÅ‚ożonego aksamitem, do niedawna peÅ‚negoklejnotów.WpatrywaÅ‚a siÄ™ w jego wnÄ™trze z takim natężeniem, żeprzyszÅ‚o mi do gÅ‚owy, iż zgubiÅ‚a coÅ› lub podejrzewa kradzież. Madonna?.Nie wyglÄ…daÅ‚a na zdziwionÄ… mojÄ… obecnoÅ›ciÄ…. MiaÅ‚am sen  rzekÅ‚a, odwracajÄ…c siÄ™ do mnie.ZobaczyÅ‚am jejpodpuchniÄ™te oczy i smark zwisajÄ…cy z nosa, co w jej wypadku byÅ‚oniesÅ‚ychane. O Hugonie i Parisinie.ZÄ™by jej dzwoniÅ‚y, sÅ‚owa wymykaÅ‚y siÄ™ z trudem przez zaciÅ›niÄ™tez zimna szczÄ™ki.Zdjęłam pelerynÄ™ i narzuciÅ‚am jej na ramiona. Gdy usÅ‚yszaÅ‚am twój pÅ‚acz, w pierwszej chwili myÅ›laÅ‚am, że toduch Parisiny. WyszczerzyÅ‚am siÄ™ gÅ‚upawo, ale ona tego nawetnie zauważyÅ‚a. Nie mogÄ™ tak dalej, Violante.MyÅ›laÅ‚am, że podoÅ‚am, ale nie. OpuÅ›ciwszy znowu gÅ‚owÄ™, podparÅ‚a czoÅ‚o pięściami i szarpiÄ…c zakosmyki wÅ‚osów, rozpÅ‚akaÅ‚a siÄ™ od nowa, pozwalajÄ…c Å‚zom kapać do133 pustego puzderka. Gdziekolwiek siÄ™ ruszÄ™, jestem obserwowana.Wiesz, czemu tu przyszÅ‚am? Bo odkryÅ‚am w suficie sypialni luznÄ…deskÄ™. Zapewne to po prostu deska, która wymaga naprawy, madon­na.OpanowaÅ‚a siÄ™ nieco i zrobiÅ‚a raczej oburzonÄ… niż zmartwionÄ…minÄ™. Wiesz, co jest nad mojÄ… sypialniÄ…? Dach, z którego mój mążobserwowaÅ‚ gwiazdy.Albo przynajmniej ja tak myÅ›laÅ‚am.WytarÅ‚a nos grzbietem dÅ‚oni.SchyliÅ‚am siÄ™ i zaczęłam podnosićz ziemi flakoniki i sÅ‚oiczki.ByÅ‚o mi zimno, chciaÅ‚am siÄ™ wiÄ™c jakoÅ›rozruszać.Kiedy jednak siÄ™gnęłam po puzdro, zÅ‚apaÅ‚a je mocnoi przycisnęła do piersi, jakby zawieraÅ‚o coÅ› cenniejszego od jej Å‚ez.ZastanowiÅ‚o mnie, dlaczego nie chce go oddać, skoro zarazem boi siÄ™,aby jej z nim nie przyÅ‚apano.Czyżby kryÅ‚o prezent od don Alfonsa? Co twoim zdaniem znaczyÅ‚y dzisiejsze sÅ‚owa siostry Osanny? zapytaÅ‚a nagle. Nie wiem, madonna.Być może to, że powinnaÅ› doÅ‚ożyć staraÅ„,aby twoje małżeÅ„stwo miaÅ‚o solidne podstawy. Obawiam siÄ™, że chodziÅ‚o o coÅ› bardziej skomplikowanego rzekÅ‚a, przebijajÄ…c wzrokiem ciemność leżącÄ… poza przecinajÄ…cymisiÄ™ krÄ™gami Å›wiatÅ‚a rzucanego przez nasze Å›wieczki.ZatrzasnÄ…wszywieczko puzdra, odwróciÅ‚a siÄ™ znów do mnie z minÄ… kogoÅ›, kto wÅ‚a­Å›nie podjÄ…Å‚ decyzjÄ™. I jeÅ›li siÄ™ nie mylÄ™, ona ma racjÄ™, muszÄ™ zawszemieć baczenie na podstawy, fundamenty.To.to.Och, Violante.Nadal przyciskajÄ…c szkatuÅ‚kÄ™ jednÄ… rÄ™kÄ… do piersi, drugÄ… wyciÄ…gnęław mojÄ… stronÄ™ i pochwyciÅ‚a rÄ™kaw nocnego giezÅ‚a. Cokolwiek siÄ™wydarzy w przyszÅ‚oÅ›ci, nie wolno nam zapomnieć, że pod caÅ‚Ä… tÄ… po-zÅ‚otkÄ…, pod ozdobami, pod fikuÅ›nymi meblami, pod muzykÄ… i czymtam jeszcze, w lochu zostali kochankowie.Wzdrygnęłam siÄ™. Nie, nie, nie, nie o to mi chodziÅ‚o.Nie mówiÄ™ o duchach.MówiÄ™ o miÅ‚oÅ›ci.O sile miÅ‚oÅ›ci.Rozumiesz?Potaknęłam.Niczego nie rozumiaÅ‚am; gdy spoglÄ…dam wstecz te­raz, ledwie potrafiÄ™ uwierzyć w swojÄ… ignorancjÄ™, choć nie wiem też,co bym uczyniÅ‚a z brzemieniem prawdy.GÅ‚owa mi pÄ™kaÅ‚a z zimna134 oraz zdumienia.Pragnęłam tylko, by ta rozmowa nareszcie siÄ™ skoÅ„­czyÅ‚a i bym mogÅ‚a wrócić do swojego łóżka i ogrzać zziÄ™bniÄ™te stopyo rozgrzane Å‚ydki Angeli. PomogÄ™ ci siÄ™ uÅ‚ożyć do snu, madonna. Zgoda, ale najpierw pogaÅ› Å›wiece.Na wypadek gdyby kazaÅ‚mnie obserwować [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl
  • ("s/6.php") ?>