[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jej stres, niepokój, obawa, z jakÄ… spoglÄ…daÅ‚a na niego, byÅ‚y muzupeÅ‚nie obojÄ™tne.ZakoÅ„czyÅ‚ Å‚agodnie:- I w rezultacie trzeba bÄ™dzie sprzedać RussMore, a on je wtedy kupi.Christina odstawiÅ‚a nietkniÄ™ty kieliszek i powiedziaÅ‚a:- Czy to dlatego radziÅ‚ mi pan na poczÄ…tku, abym poszÅ‚a na ugodÄ™? PrzytaknÄ…Å‚.- PrzewidujÄ™, jak sprawy mogÄ… siÄ™ potoczyć - odparÅ‚.- A teraz z kolei zachÄ™ca mnie pan do walki?- Tak - zgodziÅ‚ siÄ™ - zachÄ™cam.- Dlaczego? Jak pan może postÄ™pować w ten sposób?UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.ByÅ‚ to osobliwy uÅ›miech, zupeÅ‚nie pozbawiony ciepÅ‚a.- Ponieważ teraz wiem coÅ›, czego przedtem nie wiedziaÅ‚em.PrzedstawiÅ‚em najgorszyz możliwych scenariuszy, a teraz zapoznam paniÄ… z alternatywÄ….ZobaczyÅ‚, że nagle poczerwieniaÅ‚a z gniewu.- Niech pan wreszcie przestanie grać ze mnÄ… w swoje gÅ‚upie gry - wyrzuciÅ‚a z pasjÄ….-Najpierw Å›miertelnie mnie pan przeraziÅ‚, a teraz mówi mi pan, że istnieje alternatywa.- Może pani przestać kÅ‚opotać siÄ™ o pieniÄ…dze - powiedziaÅ‚ spokojnie, nie poruszonyjej wybuchem.- Wszystko, co musi pani zrobić, to znalezć dokument, który pani mąż kupiÅ‚ wantykwariacie w Sztokholmie.Wtedy bÄ™dzie pani dosyć bogata, by pokonać AlanaFarringtona.*Tej nocy Christina prawie nie zmrużyÅ‚a oka.Im dÅ‚użej zastanawiaÅ‚a siÄ™ nad historiÄ…opowiedzianÄ… jej przez Rolfa, tym wiÄ™cej znajdowaÅ‚a w niej luk i niedopowiedzeÅ„.RolftwierdziÅ‚, że w pewnym antykwariacie w Sztokholmie Richard natrafiÅ‚ na bezcenny wprostrÄ™kopis.Wallberg przeÅ›liznÄ…Å‚ siÄ™ po szczegółach, a ona sama byÅ‚a zbyt zdumiona jegorewelacjami, by siÄ™ o nie dopytywać.Ów bardzo stary rÄ™kopis miaÅ‚ zawierać fragment PieÅ›ninad PieÅ›niami.Christinie niewiele to mówiÅ‚o; odnosiÅ‚a mgliste, niejasne wrażenie, że ma tozwiÄ…zek z %7Å‚ydami i Starym Testamentem, ale na tym jej wiedza siÄ™ koÅ„czyÅ‚a.Rolf podkreÅ›laÅ‚wartość znaleziska, wielokrotnie powtarzaÅ‚, że rÄ™kopis jest wrÄ™cz bezcenny.Christina beztrudu bÄ™dzie go mogÅ‚a spieniężyć i wówczas jej problem zostanie rozwiÄ…zany.Pozwoli jej toprzeciÄ…gać sprawÄ™ tak dÅ‚ugo, że w koÅ„cu to nie ona bÄ™dzie zmuszona ustÄ…pić, tylko Alan.Wallberg zdawaÅ‚ siÄ™ być tym bardzo podniecony, promieniowaÅ‚ energiÄ… i entuzjazmem. Wygramy ten proces - powtarzaÅ‚ co chwila, dopóki nie zadaÅ‚a mu jednego, prostegopytania:- SkÄ…d pan siÄ™ o tym dowiedziaÅ‚ i dlaczego nie powiedziaÅ‚ mi pan tego wczeÅ›niej?Jego odpowiedz stanowiÅ‚a oczywisty unik.- MusiaÅ‚em siÄ™ upewnić.Nie chciaÅ‚em wzbudzać w pani nieuzasadnionych nadziei.SkontaktowaÅ‚em siÄ™ z antykwariuszem.OkazaÅ‚o siÄ™, że pamiÄ™taÅ‚ co kupiÅ‚ u niego RichardFarrington.Wtedy wiedziaÅ‚em już, że mam racjÄ™.Jedyne, co musimy teraz zrobić, to przeszukać kolekcjÄ™ pani męża i odnalezć ten dokument.Jego pewność udzieliÅ‚a siÄ™ i jej.- Trudno w to uwierzyć - powiedziaÅ‚a.- Richard byÅ‚ dobrze sytuowany, ale przecieżnie aż tak bogaty.PomyÅ›leć, że przypadkowo natknÄ…Å‚ siÄ™ na takÄ… fortunÄ™.Wallberg uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej; jego niebieskie oczy miaÅ‚y teraz niemal ciepÅ‚ywyraz.- PowiedziaÅ‚bym, że znalazÅ‚ dwa skarby, ten rÄ™kopis i wspaniaÅ‚Ä… żonÄ™.Kiedy możemyrozpocząć nasze poszukiwania? Jutro?- Nie - odparÅ‚a, coÅ› sobie przypominajÄ…c.- Jutro jeszcze nie.Przyjeżdża kuzynkaRicharda z mężem.Ich syn wróciÅ‚ wÅ‚aÅ›nie z RPA.Ale pan ich przecież poznaÅ‚.Jane i PeterSpannierowie.- ProszÄ™ przesunąć ich wizytÄ™, tamto jest o wiele ważniejsze - powiedziaÅ‚ szybko.Jego bezwzglÄ™dność nie spodobaÅ‚a siÄ™ jej.- Nie mogÄ™ - zaprotestowaÅ‚a.- LubiÄ™ ich, a ta wizyta zostaÅ‚a zaplanowana już dawno.ZadzwoniÄ™ do pana.Bez paÅ„skiej pomocy nie daÅ‚abym rady.Nie wiedziaÅ‚abym nawet, czegomam szukać.Nie usiÅ‚owaÅ‚ jej przekonywać, ale widać byÅ‚o, że czuje siÄ™ dotkniÄ™ty.- OczywiÅ›cie.ZapomniaÅ‚em, że ma pani zobowiÄ…zania towarzyskie.- To jest rodzina - poprawiÅ‚a go - a nie żadni znajomi.Byli dla mnie bardzo dobrzy,gdy przyjechaÅ‚am do Anglii.- Przepraszam - usprawiedliwiÅ‚ siÄ™.- Nigdy nie miaÅ‚em rodziny, tylko przybranychrodziców.Nie chciaÅ‚em wywierać na paniÄ… presji.Po prostu jestem bardzo podniecony,ponieważ wiem, że możemy zwyciężyć.PragnÄ™ tego zwyciÄ™stwa.- Ja także - przyznaÅ‚a.- ProszÄ™ też nie myÅ›leć, że nie jestem panu wdziÄ™czna.SkoroodkryÅ‚ pan istnienie tego rÄ™kopisu, wszystko zawdziÄ™czam panu.OdprowadziÅ‚ jÄ… pod drzwi mieszkania i wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ na pożegnanie.ChristinauÅ›cisnęła jego dÅ‚oÅ„ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl