[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- zaczął Markota.przyjaciółki.Bardzo martwiło go, \e młoda badaczka jest tak długo nieprzytomna.- Po prostu mnie z nią zostawcie - uciął Jag.Barabelka zastanawiała się, czy nie porwać jej w objęcia i nie wrócić z nią doZastępca dowódcy  Dumy Selonii" wahał się jakiś czas, ale w końcu spojrzał na pozostałych Jedi w nadziei, \e dopiero tam będzie mo\na zapewnić jej nale\ytą opiekęgłównego lekarza i kiwnął głową.medyczną.- No có\, nie mamy nic do stracenia - powiedział.Powstrzymywało ją przekonanie, \e Jacen dobrze wie, co robi.Była gotowa- Zgadzam się - dodał Vigos - ale wezwij nas, je\eli w stanie jej zdrowia zajdzie podporządkować się jego woli tylko dlatego, \e patrzył na problemy z innej ni\ ona,jakakolwiek zmiana.szerszej perspektywy.- Na pewno - obiecał Jag.W pewnej chwili stanęli przed mostem z masywnego pnia powalonego bora,Kiedy drzwi sali zamknęły się za ich plecami, poło\ył hełm pilota w nogach łó\ka łączącego zarośnięte brzegi wezbranej rzeki.Kiedy na drugą stronę przeszłoi usiadł obok Jainy.Ujął jej wolną rękę w obie dłonie i przekonał się, \e jest bezwładna pierwszych troje porywaczy, jeden z Ferroan gestami dał znak, \eby Saba i Jacen poszlii zimna.Bardzo chciałby pomóc Jainie, ale po wyjściu Vigosa i Markoty dotarło do w ich ślady.Dopiero kiedy oboje Jedi stanęli na drugim brzegu, po moście przeszłaniego, \e nie ma pojęcia, jak się do tego zabrać.Nie walczył z wrogiem, którego czwórka zamykających pochód buntowników.Wszyscy podjęli wędrówkę przez gąszcz Sean Williams, Shane Dix Spotkanie Po Latach149 150splątanych czerwonolistnych zarośli.O grubą, zieloną skórę Saby raz po raz zahaczały kobietę spod opieki Mistrza Skywalkera i jego \ony.Kiedy jednak przybysze poło\yliostre ciernie.Barabelka starała się ich unikać i posługując się Mocą, rozsuwała gałęzie nosze na piasku i ściągnęli brezent, niepokój Barabelki przerodził się w zdumienie.Naprzed sobą, \eby kolce nie wyrządziły krzywdy nieprzytomnej Danni.noszach nie le\ała Hegerty, ale pani Magister.Senshi popatrzył na nieprzytomnąW końcu dotarli do pionowej skalnej ściany, prawie niewidocznej za kępą kobietę i lekko się uśmiechnął.ogromnych bora.U stóp urwiska widniał nawis o wysokości pięciu i głębokości - Teraz nie będą mogli nas lekcewa\yć - stwierdził.kilkunastu metrów.Porywacze nakazali gestami, \eby Saba i Jacen schronili się w tej Otaczający go Ferroanie przyznali mu rację chórem pomruków.naturalnej pieczarze, gdzie czekała ju\ na nich du\a grupa innych Ferroan.Jacen podszedł krok bli\ej.Kiedy oboje Jedi stanęli pośrodku piaszczystej niecki, tubylcy otoczyli ich i - Dlaczego to zrobiliście? - zapytał.- Dlaczego ośmieliliście się porwać swojąrozdzielili się tylko po to, \eby przepuścić bardzo starego Ferroanina.Starzec miał tak przywódczynię?samo pooraną zmarszczkami twarz jak Jabitha i bardzo krótko przystrzy\one czarne - Bo zdą\yła zapomnieć.- Starzec wyszczerzył zęby w pogardliwym uśmiechu.-włosy.Bladoniebieska skóra nadawała mu wygląd lodowego posągu, a złocisto-czarne Nie pamiętała o bólu i cierpieniach, jakich doznaliśmy ostatnio, kiedy po wielu latachoczy spoglądały na przybyszów ze zle skrywaną pogardą.poszukiwań przybyły tu obce istoty.Zapomniała o po\arach i trzęsieniach gruntu, aStarzec omiótł spojrzeniem Sabę, Jacena i nieprzytomną Danni.tak\e o straszliwych stratach, jakie ponieśliśmy, kiedy zniszczeniu uległy całe wioski.- Prosiłem, \ebyście porwali jednego przybysza jako zakładnika, a wy Huragany wyrywały z korzeniami kępy bora, a niebo przesłoniły kłęby gryzącegosprowadziliście mi całą grupę - odezwał się z wyrzutem.- Co to ma znaczyć? dymu.Wszyscy straciliśmy wówczas najbli\szych i stracimy wielu następnych, je\eliPo twarzy Tourou przemknęła chmurka niepokoju.pozwolimy jej zignorować wszystko, o co tak zabiegaliśmy.Nie przylecieliśmy tu,- Troje to chyba lepiej ni\ jeden, Senshi.- odparł niepewnie porywacz, ale urwał, \eby odpoczywać i budować, a potem, dla kaprysu, ze wszystkiego rezygnować!kiedy z jego umysłu zniknęła resztka sugestii implantowanej przez Jacena.Wyglądał na Przybyliśmy tu, bo szukaliśmy sanktuarium.zmieszanego.- Pamiętasz jeszcze czasy poprzedzające Przeloty? - zainteresował się młody Solo.- Głupcy! - wybuchnął starzec.- Przybysze znają ró\ne sposoby sprawiania, \eby - Tak dobrze, jakby wszystko wydarzyło się wczoraj - oznajmił Ferroanin, aleich słowa wydawały się rozsądne.skrzywił się na wspomnienie tamtych chwil.- Straciłem wówczas dzieci, partnerkę i- To prawda, wpłynąłem na ich decyzję przyprowadzenia nas do ciebie - odezwał rodziców, zginęli tak\e mój brat i siostra.Zmierć poniosło zbyt wielu moich przyjaciół,się Jacen.- Postąpiłem tak tylko dlatego, bo chciałem z tobą porozmawiać.Pragnąłem \ebym zdołał wszystkich zliczyć.Zostałem sam, \ałując, \e i ja nie zginąłem.Losprzemówić ci do rozsądku.Nie przylecieliśmy na waszą planetę, \eby przysparzać wam jednak mnie oszczędził i \yłem dalej.Przetrwałem razem z Sekot, \eby wspólniekłopotów.Przybyliśmy tu, bo.szukać sanktuarium, i cieszyłem się razem z nią, kiedy w końcu znalezliśmy tak bardzoSenshi przerwał mu, wybuchając głośnym śmiechem.upragniony spokój.Teraz jednak, kiedy wrócili Przybysze z Dali, a wraz z nimi Jedi,- Nie próbuj mnie przekonywać swoimi słowami, Jedi! - zaczął.- Na mnie robią jestem pełen jak najgorszych przeczuć.- Wskazał szalejącą za nawisem burzę.-wra\enie tylko czyny, a nie puste słowa czy obietnice! Nie zapominaj, \e ostatnie Widzieliśmy ju\ kiedyś takie kaprysy pogody i wiemy, co oznaczają [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl