[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Był niepokonany przez całe trzy rundy wyjaśniła Maggie, gdydrugi robot wtoczył się na scenę.Był błyszczący, zielony i wyglądał jakpodrasowany miniodkurzacz bezprzewodowy na kółkach. Grendel ogłosił prowadzący. OK powiedziała Maggie. Ty kibicujesz Grendelowi. Po co? zapytała Rose, ale tymczasem rozpoczęła się walka.Dwa roboty zaczęły atak, goniąc się po betonowym podłożu jakdwa małe, oszalałe psy. Dalej, Philiminator! wrzasnęła Maggie, z werwą potrząsającbutelką szampana.Spojrzała na siostrę. Hej, Grendel beznamiętnie dopingowała Rose.Robot Maggiepodjechał blisko.Szpikulec, który miał w środku, wysuwał się bardziej ibardziej, po czym zjechał w dół jak gilotyna, przebijając Grendela przezśrodek, a Maggie klaskała i okrzykami dawała wyraz swojemu poparciu.Roboty ponownie stanęły twarzą w twarz na swoich kółkach. Philiminator, pokaż, co potrafisz.ZAAATW GO! darła sięMaggie.127RLTRose wybuchnęła śmiechem, gdy koło ze szpikulcem przymocowanedo Grendela zaczęło się kręcić. Uuu, przygotuj się.nadchodzę!Teraz Grendel atakował przeciwnika.Philiminator podniósł swójszpikulec i wbił go w Grendela. Brawo! wiwatowała Maggie.Obydwa roboty spięły się ze sobą, połączone szpikulcem.Grendelwykręcał się to w tę, to w tamtą, usiłując się uwolnić. Dalej.dalej. mamrotała Rose.Koło Grendela zaterkotało,sypiąc iskrami z podłogi.Philiminator podniósł swój szpikulec, gotowyzadać ostatni, śmiertelny cios i wtedy Grendel umknął. GRENDEL, ATAKUJ! wrzeszczała Rose i zerwała się z kanapy. Tak, dobrze!Maggie zrobiła nadąsaną minę, gdy Grendel szarżował na przeciwnika,wcisnął się przodem pod dużo wyższego Philiminatora i przewrócił go. Nieeeee!!! zawyła Maggie, gdy robot Rose przejechał po jejfaworycie najpierw raz, a potem drugi, aż z całego Philiminatora zostałatylko kupa złomu, pogięte i połamane szczątki. O tak! Właśnie tak! powiedziała Rose, pompując pięścią wpowietrzu. O to chodzi! krzyczała, mniej więcej tak, jak ci faceci w rzędzieza nimi na meczu po szczególnie ważnych przyłożeniach.Potem odwróciła się do siostry pewna, że zobaczy pełen wyższościuśmieszek Maggie, niezbyt przekonująco dający do zrozumienia, jak żałosnajest cała ta ekscytacja Rose.Ale Maggie nie uśmiechała się z wyższością.Maggie z zaróżowionymi policzkami uśmiechała się do niej promiennie,gotowa przybić piątkę i śmiejąc się, podała Rose butelkę szampana.Rose128RLTzawahała się, po czym wypiła trochę. Masz ochotę na pizzę? Możemy zamówić zaproponowała RoseWyobraziła sobie resztę wieczoru: pizza, one w piżamach, świeżypopcorn, obydwie na kanapie pod kocem, z telewizorem do towarzystwa.A jednak pojawił się ten uśmieszek.ale tylko na krótki moment.A jejgłos był prawie życzliwy. Teraz wreszcie czujesz, że żyjesz, co? Powinnaś więcej wychodzić. Wychodzę wystarczająco dużo.To ty powinnaś więcej czasuspędzać w domu. Ależ robię to bez przerwy odpowiedziała Maggie, wstając zwdziękiem z kanapy Cicho przeszła do sypialni, wracając po kilku minutachw opiętych, spranych dżinsach niskich biodrówkach i w czerwonej bluzcena jednym ramiączku oraz w czerwonych, skórzanych butach kowbojskichRose z wyszywanymi papryczkami.Były to te same czerwone skórzane buty z ręcznie wyszywanymipapryczkami, które Rose kupiła w czasie weekendu spędzonego w NowymMeksyku, dokąd pojechała na seminarium na temat prawaubezpieczeniowego. Chyba nie masz nic przeciwko? Maggie sięgała po torebkę iklucze. Znalazłam je w twojej szafie.Wyglądały na opuszczone isamotne. Nie ma sprawy skapitulowała Rose.Patrząc na siostrę zasta-nawiała się, jakie to uczucie znalezć się w jej skórze, być taką śliczną,szczupłą i zgrabną; jak to jest, gdy mężczyzni patrzą na ciebie zbezwarunkową aprobatą i nieskrywanym pożądaniem? Baw się dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]