[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeszcze raz dziękuję, panno Belmont. Gdy Ariana odwróciła się do niego twarzą, na jej policzku znów pojawił się dołek.- Tutaj, na La Conchy, jestem "panną Belmont", a w Londynie "lady Arianą", ale żadna z tych formmi nie odpowiada.- Więc jak mam się do pani zwracać? - zapytał Sean.pewnością nie po imieniu.Nie zostaliśmy sobie oficjalnie zedstawieni, młoda damo - dodał drwiącym tonem, świaddącym otym, że nic go nie obchodzą konwenanse.- Niech się zastanowię - powiedziała Ariana, kładąc palec na Ddzie, jakby głęboko dumała.- Mam!Dziś wieczór, przy kolacji, mógłby pan zasugerować ojcu, żeby porzucić towarzysskie formy i żebysię do pana zwracał po imieniu.A potemmkontynuowała - ja się roześmieję i powiem: "Tak, tato,zgódz się.A nasz gość będzie do mnie mówił Ariana".Atmosfera od razu zrobi sięsympatyczniejsza.Sean uniósł brwi i popatrzył na nią z błyskiem w niebieskich oczach._ Zrobimy tak? - zapytał ze śmiechem._ Tak _ potwierdziła, a zielone iskierki w jej oczach znów zatańczyły._ Ależ z ciebie sprytna panienka! - Zaśmiał się.- Doskonale, moja pani, odegram swoją rolę.-Chwycił dłoń Ariany i pochylił się nad nią, po czym wyprostował się i patrząc jej w oczy, dodał: -Więc do zobaczenia wieczorem.Serce Ariany zabiło szybciej._ Tak _ zdołała wymamrotać - do wieczora.Sean puścił jej dłoń, a ona odwróciła się i wyszła.Na korytarzu zastanawiała się, dlaczego odniosławrażenie, że ten człowiek próbuje ją wybadać.7Pani Mahoney,jest pani pewna, że takjest dobrze? _ Ariana zaglądała gospodyni przez ramię nakartkę, leżącą na stole.- Jest najlepiej, jak tylko potrafię, dziecko - powiedziała starsza kobieta, przyglądając się słowom,które napisała.Musisz pamiętać, że byłam dzieckiem, kiedy opuściłam Irlandię, aby szukać pracy wAnglii.Nigdy nie pisałam ani po angielsku, ani w moim ojczystym języku.- Wyprostowała się ispojrzała przez ramię na Arianę.- Musiałam się uczyć mówić po angielsku, i tylko dzięki temu dwajęzy.dwa.- Dwujęzycznemu - podsunęła uprzejmie dziewczyna.- Dzięki temu dwu-ję-zycz-nemu nauczycielowi, którego twój tata był miły zatrudnić, nauczyłamsię pisać po celtycku._ Uśmiechnęła się.- Pisał po celtycku, żeby nauczyć mnie angielskiego.Ariana pokiwała głową i przyjrzała się kartce.- Deanaim comhbhron leat ar bhas do dhearthar - przeeczytała, wymawiając uważnie każdą literę.Pani Mahoney zaśmiała się.- Nie, kochanie, to się wymawia tak: Daynim kobrone lat air wass duh yarahair.- Naprawdę? - Dziewczyna wyglądała na zdumioną.Gospodyni z przekonaniem skinęła głową.- Tak.Przynajmniej tego jestem pewna.Nigdy Się me zapomina wymowy ojczystego języka.- Dobry Boże! - wykrzyknęła Ariana.- Ta pisownia! To jest nienaturalne i takie skomplikowane.Znów usłyszała śmiech.- Skomplikowane, prawda? - powiedziała Irlandka.Wstała i podała dziewczynie kartkę.- A copowiesz na angielską pisownię, tak samo pisane słowa, a różnie wymawiane albo odwrotnie.- W jejoczach pojawił się błysk triumfu.Ariana milczała przez chwilę, zastanawiając się nad uwagą gospodyni.- Tak - przyznała w końcu cicho.- Wiem, co pani ma na myśli.- Dobrze.Możesz już dalej sama napisać ten liścik? Bo jeśli tak, to ja mam dużo rzeczy dozrobienia, dziecko, i straciłam tu już dość czasu na twoją zachciankę.Choć to urocze i uprzejjme -dodała grzecznie i wyszła do kuchni.Ariana mechanicznie pokiwała głową, przyglądając się bez przerwy kartce.To, co pani Mahoneynazwała "zachcianką", dla Ariany znaczyło dużo więcej.Chciała naprawić ogromne przeoczenie,jakiego się dopuściła. Zwiadomość popełnionej pomyłki dotarła do niej zaraz po rozmowie z panem O'Harą.Wróciwszydo swojego pokoju, nagle zdała sobie sprawę, że w czasie ich rozmowy nawet nie wspomniała oczymś bardzo ważnym.Nie przekazała wyrazów współczucia z powodu śmierci brata.Jak mogła otym zapomnieć?Lecz Ariana znała odpowiedz na to pytanie.Jego męski urok połączony z twarzą urodziwą donieprzyzwoitości, ten rozzpraszający uśmiech, niespodziewany uścisk dłoni.Nie potrafiła jeszczenazwać uczucia, które ją niepokoiło i wytrącało z rówwnowagi.Na jej ustach pojawił się uśmiech, gdy nagle zrozumiała, żewiedza o niechlubnej przeszłości Seana O'Hary, coś, na czym powinna się koncentrować, najmniejją zajmowała podczas spotkania.Pośpiesznie usiadła przy przerobionym na biurko stole, wyjęła czystą kartkę z papeterii, umoczyłapióro w porcelanoowym kałamarzu i zaczęła pisać.Szanowny Panie O 'Hara,Pragnę prosić Pana o wybaczenie mi zaniedbania, którego dopuściłam się w czasie naszegospotkania.Nie ma dla mnie wytłumaczenia, ale być moie uwierzy Pan w moją szczerość, jeślipowiem to w następujący sposób:Deanaim comhbhron leat ar bhas do dhearthar.Jeszcze raz, Panie O 'Hara, przepraszam z głębi serca i mam nadzieję, ie nadal zamierza Pan namdzisiaj towarzys.;ryć przy kolacji.Z wyrazami szacunku Ariana Belmont- Dobrze - wymamrotała Ariana, zakończyła z ozdobnikiem i odłożyła pióro.Przeczytała ponownielist, skupiając się na celtyckich słowach.- Pragnę wyrazić współczucie z powodu śmierci Pańskiegobrata - przetłumaczyła sobie.- Tak, to powinno załatwić sprawę.Mam nadzieję.Szybko zapieczętowała list, zebrała swoje rzeczy i pośpieszyła do spiżami, by znalezć lokaja, któryzaniósłby list.Po schodach zbiegła tak lekko, jakby miała skrzydła.Może on nie przyjdzie, ojcze - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl