[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musi pan być niezwykle ostrożnyi broń Boże nie dać jej do zrozumienia, że sama ta myśl jest dla pana tak.tak.okropna.Lecz rozpacz nie pozwoliła mi na żadne względy. Nie, nie, nie!  gwałtownie załomotałem ręką w poręcz. Nie, niemogę.nie chcę być kochany, tak kochany! Nie mogę już teraz udawać, żenic nie dostrzegam, nie mogę przesiadywać tu spokojnie i gadać ogłupstwach.nie mogę! Przecież pani nie wie, co się stało.tam, u niej! Edyta mnie wcale nie rozumie.Przecież było mi jej tylko żal.Tylko żal i nic,nic więcej.Ilona milczała patrząc przed siebie.Wreszcie westchnęła. Tak, tak, obawiałam się tego od początku.Przeczuwałam to przez całyczas.Ale mój Boże, co teraz będzie? Jak jej to powiedzieć?Siedzieliśmy w milczeniu.Powiedziane zostało wszystko i wiedzieliśmyoboje, że nie ma teraz ani drogi z tej sytuacji, ani wyjścia.Nagle Ilonawyprostowała się nasłuchując czegoś z wytężeniem i prawie jednocześnieusłyszałem szmer nadjeżdżającego samochodu.Widocznie powracałKekesfalva.Zerwała się raptownie. Lepiej, żeby pan się z nim teraz nie spotkał.Jest pan zanadtozdenerwowany, aby mówić z nim swobodnie.Niech pan czeka, przyniosę tupańską szablę i czapkę.najprościej będzie, gdy pan umknie przez tylnedrzwi do parku.Znajdę jakąś wymówkę, żeby wytłumaczyć, dlaczego niemógł pan zostać u nas.Jednym skokiem przyniosła moje rzeczy.Na szczęście służącypospieszył do auta i mogłem nie zauważony przekraść się wśród dworskichzabudowań, zaś nieopanowany strach przed rozmową z kimkolwiekprzyspieszył moje kroki w parku.Po raz drugi, schylony i strwożony jakzłodziej, uciekałem z tego fatalnego domu.Jako młody i mało doświadczonyczłowiek uważałem dotąd tęsknotę i pragnienie miłości za najstraszniejsząmękę.W owej chwili jednak zacząłem pojmować, że istnieje udręka inna,może nawet gorsza od tęsknoty i pożądania: miłość wbrew woli człowiekakochanego i jego bezbronność wobec czyjejś natarczywej namiętności.Jakążbowiem męką jest widzieć obok siebie żar pożądania i nie móc udzielićpomocy, nie móc znalezć siły i zdolności, by cierpiącego wyrwać z trawiącychgo płomieni! Kto kocha nieszczęśliwie, potrafi niekiedy miłość swą okiełznać,będąc nie tylko ofiarą, lecz i twórcą własnego cierpienia; jeżeli człowiekkochający nie umie swej namiętności powściągnąć, cierpi przede wszystkimz własnej winy.Natomiast bez ratunku zgubiony bywa ten, kto kochany jestbez możności odwzajemnienia tego uczucia, ponieważ nie od niego zależymiara i granica miłości szalejącej poza obrębem jego działania.Cudza wola,chcąca nas zagarnąć, nie da się opanować przez naszą wolę.Możliwe, iżtylko mężczyzna może odczuć całą beznadziejność i tragizm takiegostosunku i że tylko dla niego staje się on męczarnią, a zarazem przewinąnarzucona mu konieczność oporu.Gdy bowiem kobieta broni się przed niepożądaną namiętnością, w głębi duszy posłuszna jest prawu swej płci.Gest początkowego oporu jest odwieczny, a właściwy każdej niewieście, gdybroni się więc chociażby najgorętszemu pragnieniu mężczyzny, nie można jejnazwać nieludzką.Jakże jednak fatalnie się dzieje, gdy los odwróci karty,gdy kobieta, pokonawszy wstydliwość, zdecyduje się okazać ukochanemuswą miłość, gdy mu się całkowicie ofiaruje, nie mając żadnej pewności, czybędzie odwzajemniona, zaś on, wybraniec, pozostaje zimny i odpychający!Nie odwzajemnione uczucie kobiety staje się zawsze nierozwiązalnympowikłaniem i jest obrazą jej dumy, naruszeniem wstydliwości; kto odmawiasiebie pożądającej go kobiecie, rani ją w najszlachetniejszych jej porywach.Gdy zdradzi mu ona swe uczucie, daremne bywa oględne usuwanie się wcień, bezsensowne są wszelkie grzeczne, a wymijające słowa, obrazą zaśkażda propozycja przyjazni.Opór mężczyzny jest wówczas bezgranicznymokrucieństwem, gdyż odrzucając miłość staje się winnym bez winy.Jakżestraszliwe to okowy, nic nie jest w stanie ich zerwać! Oto byłeś wolny,należałeś do siebie samego i żadnej winy nie wyrzucało ci sumienie, aż nagle,szczuty i osaczony, stajesz się zdobyczą i celem nieupragnionego pożądania.I wiesz, dotknięty w najgłębszych tajnikach swej duszy, że oto w dzień i wnocy czeka ktoś na ciebie.Myśli o tobie, tęskni do ciebie i jęczy za tobąkobieta, obca ci istota! Chce, żąda, woła cię każdym odruchem swej duszy,każdym fibrem swego ciała, całą swą krwią.Pragnie twych rąk, twychwłosów, twych warg, twego ciała, chce twych nocy i dni, twego uczucia i płci,wszystkich twych myśli i snów.Chce wszystko dzielić z tobą, chce zabrać ciwszystko, chce wessać cię całego swym oddechem.Stale, w dzień i w nocy,czy śpisz, czy czuwasz, ktoś czeka na ciebie, ktoś widzi cię na jawie, ktoś otobie śni.Na próżno bronisz się myśli o niej  ona myśli o tobie, na próżnochcesz jej się wymknąć  nie jesteś już panem siebie.Niby chodzącezwierciadło nosi cię niespodzianie w sobie obcy człowiek  nie, nie jakzwierciadło, które odbija twój obraz jedynie wówczas, gdy z własnej woliprzed nim stajesz, ona, kobieta, obca istota, która cię kocha, wessała cięsamowolnie w swą krew.Ma ciebie stale w swej duszy i nie rozstaje się ztobą, chociażbyś uciekł na kraj świata.Stale uwiązany jesteś w innymczłowieku, nie możesz już być sobą, nie jesteś wolny i niezależny  jesteś bezswej winy osaczony i zobowiązany.Niby palące ssanie wciąż czujesz toustawiczne rozmyślanie o tobie.Z nienawiścią i przerażeniem musisz znosićtęsknotę obcej kobiety, która cierpi przez ciebie.Tak, najbardziejbezsensownym, a nieuniknionym konfliktem dla mężczyzny jest miłość,której nie może odwzajemnić, największą udręką i grzechem niezawinionym. Nawet w najzwiewniejszych snach nie przypuszczałem, żeby i mniemogła kobieta tak bezgranicznie pokochać.Wprawdzie często w mojejobecności koledzy chełpili się, że tamta lub owa  lata za nimi.Przy tychniedyskretnych opowiadaniach śmiałem się wesoło wraz z innymi, gdyżwówczas jeszcze nie wiedziałem, że każda forma miłości, nawetnajśmieszniejsza i najbardziej absurdalna, jest przeznaczeniem człowieka,zaś obojętnością można popełnić przestępstwo w stosunku do tego wielkiegouczucia.Ale przecież wszelkie zasłyszane opowieści i przeczytane historiemijają bez śladu  jedynie dzięki własnym przeżyciom serce człowiekapoznaje istotę uczucia.Musiałem dopiero sam znalezć się w opresji, jakazawsze się zjawia i obciąża sumienie wraz z nie odwzajemnioną miłością, abywspółczuć obojgu: temu, który narzuca siebie przemocą, i tamtemu, którybroni się gwałtownie przeciwko takiemu nadmiarowi uczuć.Jakże jednakniesłychana spadła na mnie odpowiedzialność! Jeżeli bowiem faktrozczarowania kochającej kobiety jest okrucieństwem i nieomal brutalnościąserca, o ileż straszliwszym stać się musiało teraz owo  nie ,  nie chcę , któretrzeba było powiedzieć temu rozgorączkowanemu dziecku! Miałem obrazićchorą, musiałem biedaczkę tak boleśnie przez życie dotkniętą zranić jeszczegłębiej, musiałem istocie tak niepewnej siebie odebrać nadzieję, ostatniądeskę ratunku, której się trzymała.Zdawałem sobie sprawę, że uciekając odmiłości tej dziewczyny, budzącej we mnie jedynie litość, narażałem ją naniebezpieczeństwo, a może nawet przyczyniałem się do jej zguby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl