[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teresa miała bowiem głos anioła.Zostało to zauważone,gdy po raz pierwszy zaśpiewała w kościelnym chórze.Parafianie w zadziwieniu słuchaliczystych, jasnych tonów, wyśpiewywanych przez małe dziecko.Teresa rosła, a jej głos stawał się coraz piękniejszy.W parafialnym chórze powierzanodziewczynie wszystkie partie solowe.Tam też czuła się na swoim miejscu.Jednak pozakościołem, zdając sobie sprawę z własnego wyglądu, cierpiała męki chorobliwej nieśmiałości.W szkole to Monikę otaczali przyjaciele.Cieszyła się sympatią zarówno chłopców, jakdziewczynek.Wszyscy chcieli się z nią bawić, przebywać w jej towarzystwie.Zapraszano jąna wszystkie przyjęcia.Teresę również, ale zawsze po namyśle, wypełniając towarzyskiezobowiązanie, i dziewczynka miała tego bolesną świadomość.- Nie, Renee.Nie możesz zaprosić tylko jednej De Fossówny.To by świadczyło ozłym wychowaniu.*"Cóte d'Azur - Lazurowe Wybrzeże. Monika wstydziła się, że ma brzydką siostrę.Uważała, że w pewien sposób przynosijej to ujmę.Rodzice zachowywali się w stosunku do starszej córki bez zarzutu.Skrupulatniewypełniali względem niej rodzicielskie obowiązki, ale oczywiste było, że tylko Monikę darząwielkim uwielbieniem.Teresie brakowało tego, czego pragnęła najbardziej - miłości.Była dzieckiem posłusznym, pełnym dobrej woli i chęci dogodzenia innym, wzorowąuczennicą kochającą muzykę, historię i języki obce, zaangażowaną w naukę.Nauczyciele,służący i mieszkańcy miasteczka współczuli Teresie.Jak kiedyś powiedział pewien kupiec,gdy wyszła z jego sklepu:  Bóg nie zastanowił się, co robi, gdy ją stwarzał.Dziewczynka znalazła miłość jedynie w kościele.Kochali ją księża i kochał Jezus.Każdego ranka brała udział we mszy i odprawiała wszystkie czternaście stacji drogikrzyżowej.Klęcząc w chłodnej, wysoko sklepionej kaplicy, Teresa czuła Bożą obecność.Gdytam śpiewała, ogarniał ją nastrój nadziei i oczekiwania.Jakby za moment miało się stać coścudownego.Tylko dzięki tym chwilom życie stawało się znośne.Nigdy nie przyznała się rodzicom czy siostrze, że jest nieszczęśliwa, gdyż nie chciałaobarczać ich swymi kłopotami.Trzymała również w tajemnicy to, jak bardzo kocha ją Bóg ijak bardzo ona kocha Boga.Teresa uwielbiała siostrę.Gdy bawiły się razem na terenach otaczających dom,przeważnie pozwalała Monice  wygrywać.Razem podejmowały odkrywcze wyprawy w dółstromych, prowadzących do Eze kamiennych schodów, które wcięły się w zbocze góry.Razem włóczyły się po wąskich uliczkach, wśród sklepów, by popatrzeć na artykułysprzedających na dworze swe wyroby.Dziewczynki podrosły i sprawdziły się przepowiednie mieszkańców wioski.Monikabyła coraz ładniejsza i otaczały ją chmary chłopców, podczas gdy Teresa miała niewieleprzyjaciół i przebywała głównie w domu, szyjąc lub czytając.Pewnego dnia, przechodząc przez salon, usłyszała, jak ojciec i matka rozmawiają najej temat.- Zostanie starą panną.Będziemy ją mieli na głowie do końca życia.- Teresa sobie kogoś znajdzie.Jest słodka i miła.- Nie tego oczekują dzisiejsi młodzi ludzie.Chcą kogoś, z kim mogliby się zabawić włóżku.Uciekła.Nadal śpiewała w kościele i dzięki temu miało miejsce zdarzenie, które zdawało sięzapowiadać w jej życiu zmianę. Do parafii należała madame Neff, ciotka dyrektora stacji radiowej z Nicei.Pewnegoniedzielnego poranka zaczepiła Teresę.- Marnujesz tu życie, moja droga.Masz niezwykły głos i powinnaś go wykorzystać.- Ależ wykorzystuję.Ja.- Nie mówię o - starsza dama rozejrzała się po kościele - o tym.Mam na myśli śpiewprofesjonalny.Szczycę się tym, że potrafię rozpoznać talent, gdy go słyszę.Chcę, żebyśzaśpiewała dla mojego bratanka.Może zainstalować cię w radio.Jesteś zainteresowana?- Nie.nie wiem.- Sama myśl o tym przerażała dziewczynę.- Przedyskutuj tę sprawę z rodziną.- Wspaniały pomysł - stwierdziła matka.- To może być coś dla ciebie - zgodził się ojciec.Tylko Monika wysuwałazastrzeżenia.- Nie jesteś zawodową śpiewaczką - oponowała.- Możesz zrobić z siebiepośmiewisko.To nie siostrzana troska kazała Monice zniechęcać Teresę do projektu.Obawiała sięona mianowicie, że Teresa mogłaby odnieść sukces.A to na nią zawsze musiały padać światłarampy. Nie jest w porządku - myślała Monika - że Bóg dał Teresie taki głos.A jeżeli staniesię sławna? Ja zostałabym wtedy w cieniu, zlekceważona.Zatem starała się wyperswadować siostrze przesłuchanie.Ale następnej niedzieli w kościele madame Neff zatrzymała Teresę i powiedziała:- Rozmawiałam z bratankiem.Chce cię przesłuchać.Czeka w środę o trzeciej.Tak więc w najbliższą środę bardzo zdenerwowana Teresa udała się do siedziby radiaw Nicei na spotkanie z dyrektorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl