[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież, prawdę mówiąc,dziękować mu powinniście. Dziękować? Tyle lat u starej Rzyndowej złote wazy stały bezużytecznie, nikt o nich nie wiedział.Może stałyby tak jeszcze kilkanaście lat, aż w końcu Rzyndowa przesadziłaby figusy donowych doniczek, a stare garnki wyrzuciła na śmietnik? Przyszedł złodziej, ukradł figus,zaczęło się o tych figusach mówić.I odnalezliście, panowie, złote wazy.Dzięki komu? Dziękizłodziejowi.Zastanowiłem się. Na zdrowy rozum, panie Franciszku, to chyba racja.Złodziej zrobił nam wiele dobrego.Toteż osobiście nie mam do niego zbyt wielkiej pretensji.Gdyby jeszcze zwrócił nam trzeciąwazę, uważałbym go za zupełnie porządnego człowieka.Franciszek końcem noża dzgnął wielki kartofel, podobny kształtem do bulwiastego nosamojego profesora.Tak mnie to podobieństwo ucieszyło, że uśmiechnąłem się do Franciszka,co zachęciło go do dalszych wywodów. Najbardziej winien w tej sprawie jest Alfred z Doliny.Ja, panie Tomaszu, nie wierzę wtę historię z dziadem Rzyndą, co to z kurhanów złoto wybrał.Alfred z Doliny sam towszystko wymyślił.A dlaczego? Dlatego, żeby oszukać ludzi, gdyby się dowiedzieli, żeznalazł złoty skarb.Stary Rzynda wyłowił złote wazy i schował je u siebie w domu, figusy wnich zasadził.Bał się złota sprzedać, bał się, że ktoś złoto u niego zauważy.Na wszelki więcwypadek rozpuszczał wśród ludzi bajeczkę o swoim pradziadku.%7łeby, jak kto u niego wazyznajdzie, było, że są one niby własnością Rzyndy, bo przecież zdobył je jego dziad.Nie tak,panie Tomaszu? Zapewne. Alfred był nieuczciwy.Wiedział, że znalazł złoto, a nikomu o tym nie powiedział.Nawet własnej siostrze.Okazał się chciwcem i dlatego złoto nie przyniosło mu pożytku.Umarł Rzynda w nędzy, choć pod ręką miał wielkie bogactwo.Inaczej ma się sprawa znaszym złodziejem.On ukradł, ale jednocześnie dobrą sprawę zrobił.Nagrodę mu dać, a niewyrzekać i przeklinać.Podrapałem się w głowę. Jakoś nie bardzo mogę się z tym zgodzić.Dopomógł złodziej odkryć złote wazy,chwała mu za to.Ale ukradł jedną wazę, jakże go za to pochwalić? Brak wazy jest dużą stratądla nauki, dla muzeum. Nauka.Nauka to martwa rzecz.%7ływy człowiek ważniejszy mruknął Franciszek.Igniewnie dzgnął nożem następny ziemniak.Zapukałem do okienka namiotu Brunhildy. Słyszała pani swoją przyjaciółkę? Teraz wiem, dlaczego pani się tui mnie obraziła. Panna obrażalska.Krystyna wyszła z namiotu.Ostrożnie rozejrzała się, czy jej przyjaciółka odpłynęła nawyspę.Niech się pan nie wtrąca w nie swoje sprawy.Gdzie pan ma tę czekoladę? Zjadłem. przyznałem ze skruchą. No tak, oczywiście.Zjadł pan. Szkoda, że przyjaciółce pani nie wskazałem właściwego namiotu.Oj, miałbym kino. Oczy jej wydrapię! Chi, chi, chi. Albo nie wzruszyła ramionami. Już mnie teraz nic nie obchodzi ani ona, ani tenmłody człowiek. Ach, więc to jakaś romantyczna historia?Krystyna pokazała mi język. Zostawiam obóz pod pani opieką rzekłem. Dokąd pan idzie? Nie słyszała pani, co ona opowiadała o dwóch turystach na końcu jeziora? To oniwskazali, gdzie się pani ukrywa.Ja ich tu nie widziałem.Ale oni nas obserwowali, skoro ipanią wśród nas zauważyli.Wniosek stąd: są to ludzie, którzy nas podpatrywali.A jeśli to oniokradli Rzyndową i zawiesili dzwonek?ROZDZIAA SZESNASTYPODSTP KRYSTYNY " DRAMAT NA BEZLUDNEJ WYSPIE " BARBARA IKRZYSZTOF " NA TROPIE DZIWNYCH TURYST�W " BIAAAKAPLICZKA " UNIESZKODLIWIENIE WROG�W " FLIRT "UPROWADZENIE REPORTERA " NA RATUNEK " KARETA "PODEJRZANY HAZARDZISTAKrystyna dopędziła mnie na skraju lasu.Dalej zalegały kamieniste wzgórza iwrzosowiska, lecz właśnie od tej strony chyba najmniej spodziewali się wizyty dwajtajemniczy turyści. Nie wiem, czy zrobił pan najmądrzejszy krok.Trzeba było zaczekać na powrót panaAndrzeja i Pawła.Jeśli jest tak, jak pan sądzi, i ci dwaj panowie naprawdę szpiegowali nas wobozie, to chyba lezienia im prosto w paszczę nie można uznać za bezpieczne i rozsądne. O czyjej paszczy pani mówi? Przemawia pani dziwnie zawile. Jestem niespokojna.I sama nie wiem dlaczego. Niech pani wraca do obozu i trochę się prześpi.Sen krzepi. Nie mogę pozostawić pana samego.Smutnie pokiwałem głową. Rozumiem, rozumiem.Więc i z tymi dwoma facetami też ma pani coś wspólnego?Wzruszyła ramionami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]