[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzyły po sobie i wybuchnęły śmiechem.- Czy nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli jutro będziemy trzymać sięrazem? - poprosiła Charlotte.- Gdy zostanę sam na sam z Willem, znów będęzachowywać się nieprzystojnie, wiem o tym.Po prostu nie umiem mu się oprzeć!SR Elizabeth zgodziła się skwapliwie.Wiedziała doskonale, co ma na myśli jejprzyjaciółka.* * *Następnego poranka dziewczęta zeszły na dół na śniadanie, ubrane w stroje dojazdy konnej.Z zadowoleniem stwierdziły, że John i Will czekają na nie odziani wskórzane bryczesy i wysokie buty - obydwie pary zgodziły się na wspólną prze-jażdżkę i piknik w lesie.Mężczyzni wymienili ponure spojrzenia, ale nieprotestowali.Pamiętali o perspektywie spędzenia następnego weekendu w Surrey,na wsi u Devonshire'ów, gdzie z pełnym wyrachowaniem mieli zamiar kontynuowaćswoje podchody.Elizabeth i Charlie spędziły w towarzystwie dżentelmenów miłe chwile.Kiedynadszedł czas posiłku, każda para znalazła odosobnione miejsce, gdzie mogłakarmić się nawzajem i wymieniać pocałunki.Po południu czworo jezdzcówwypatrzyło stadko jeleni, które zawiodło ich przez gęsto zalesioną dolinę Tamizy kuRichmond.Kiedy wrócili do Chiswick, Elizabeth podziękowała Johnowi za wspaniałydzień.- Tak bardzo lubię wieś! - powiedziała.- Dużo bardziej niż Londyn.Lasyprzypomniały mi dziś o Irlandii.- Uśmiechnęła się smutno.John uniósł ją z siodła i przytrzymał w ramionach nieco dłużej, niż byłotrzeba.- Jeśli podobają ci się tutejsze okolice, z pewnością pokochasz Kent.Obiecajmi, że pojedziesz ze mną do Sundridge w przyszłym tygodniu - poprosił ją.Beth posłała mu rozbawione spojrzenie.- Jak mogłabym się oprzeć, skoro zachowywał się pan dziś cały dzień takszarmancko, lordzie Sundridge? - zapytała, przekrzywiając figlarnie główkę.- Pamiętaj, że na własnych śmieciach to ja ustalam zasady - wyszeptał jej doucha.SR - Niektóre zasady aż się proszą, żeby je łamać - powtórzyła przekornie jegowłasne słowa.* * *W niedzielę gości Chiswick zaskoczył deszcz.Wiatr przygnał znad morzaciemne chmury, zapowiadając pogorszenie pogody.Wszystkim popsuły się humoryi towarzystwo zaczęło się rozjeżdżać.Hrabina Burlington zapewniła Elizabeth, żechłopiec stajenny odprowadzi jej konia do Londynu wraz z jej własnym rumakiem iwierzchowcem lady Charlotte.Podczas przejażdżki powozem do domu obecnośćEmmy i pokojowej Charlie, Jane, skutecznie zniechęciła je do rozmowy.Elizabethbała się, co Emma powie ich matce.W jej głowie rozbrzmiały słowa Johna: Najpierw grzeszenie, potem błaganie o wybaczenie" - ale nagle zdanie przestałobyć takie zabawne.Jeśli Emma opowie mamie, co się działo w Chiswick, zpewnością nie puści ich do Surrey.Kiedy przybyły na Great Marlborough Street, lokaj wyszedł, żeby pomócEmmie z bagażem, a Elizabeth pożegnała się smutno z Charlie.Maria wbiegła dodomu pierwsza, chcąc schronić się jak najszybciej przed deszczem, a gdy Elizabethweszła do salonu, jej siostra już zdawała rodzicom relację.- Zapytał, czy za niego wyjdzie już pierwszego dnia, ale i tak musi poprosićstarego Devonshire'a o jej rękę - mówiła o oświadczynach Orforda.- Na litość boską, Mario! Nie waż się nazywać jego miłości poza domem starym Devonshire'em"! - Jej matka była zbulwersowana.- Książę Devonshire na pewno się zgodzi, ponieważ Orford jest bratankiembyłego premiera - powiedział Jack.- A więc to tak! - fuknęła Bridget.- Oto jak można wżenić się w dobrąrodzinę.Poproszę teraz pełne sprawozdanie - zwróciła się do Emmy.- Ufam, że nie spuszczałaś moich córek z oka?Elizabeth zbladła i wstrzymała oddech.- Wzięłam przykład z pokojowej lady Charlotte, madame.- Emma dygnęłaukładnie.- Jane jest szczególnie wymagająca, jeśli chodzi o kwestie przyzwoitości.SR Traktowałam ją jako wzór i starałam się naśladować na każdym kroku - powiedzia-ła, co nie do końca było zgodne z prawdą.W zasadzie było wręcz przeciwnie -służba w Chiswick bawiła się znakomicie w swoim towarzystwie, objadając sięsmakołykami i popijając je drogim winem.Ale któż miał o tym donieść rodzicommłodych?- Panienki Maria i Elizabeth były wzorami cnót, madame - relacjonowała.- Wrzeczy samej, nauczyła je pani dobrych manier.Może pani być z nich dumna.Elizabeth wybałuszyła oczy ze zdziwienia, a po chwili fala ulgi niemal zwaliłają z nóg [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl