[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To znaczy, że było panu na rękę, że pański ojciec nadwszystkim czuwał i nie wycofał się z życia zawodowego?Karsten Jespersen westchnął.- Jakby to ująć? Wkład ojca w rozwój firmy był nieoce- niony, ale uważam, że powinien był znalezć dla siebie cośinnego - zawahał się.- Starsi ludzie powinni żyć trochęinaczej, odpoczywać, czerpać radość z innych aspektówżycia.ale nie on.Myślę, że był szczęśliwy, to znaczy.zachowując wigor, jak pan to ujął.77Gunnarstranda wolno pokiwał głową.- Nikt nie odważyłby się prosić go, żeby przeszedł naemeryturę - dodał Karsten Jespersen.- Praca dawała mupoczucie spełnienia.- Czy może pan wymienić nazwiska osób, które byływ konflikcie z pańskim ojcem?- Chyba łatwiej byłoby wymienić te, które nie były.Mójojciec był stanowczy i.zawzięty - dokończył Jespersenpo namyśle.- To znaczy, że był osobą trudną w obejściu, kłótliwą?- Powiedziałbym raczej, że był zdecydowany.Miał silnycharakter.Proszę mi wybaczyć, ale dziwnie się czuję, roz-mawiając o nim w ten sposób.- Mieszkał w tym mieszkaniu razem z pańską matką?Karsten Jespersen skinął głową, spoglądając na poli-cjanta z zakłopotaniem.- Ingrid nie jest moją matką, to druga żona mojegoojca.- A pańska matka? %7łyje?- Nie.Zmarła, kiedy byłem mały - dodał, czując nasobie wyczekujące spojrzenie policjantów.- Ojciec ożeniłsię z Ingrid ponad dwadzieścia lat temu.Prawdę powie-dziawszy, Ingrid jest najwyżej siedem lat starsza ode mnie,dlatego tak dziwnie się czuję, kiedy mówi pan o niej jak o mojej matce, rozumie pan.- Ma pan rodzeństwo?Jespersen potrząsnął głową.- To znaczy, że jest pan jedynym spadkobiercą?- Część spadku przypadnie oczywiście Ingrid, do tegodochodzą spadkobiercy testamentowi, o ile takowi ist-nieją.- Ale nic panu o tym nie wiadomo?- O czym?78- Czy pański ojciec spisał testament?- Raczej w to wątpię, w każdym razie nie słyszałemo żadnym testamencie.Ale mogę dać panu numer telefonudo pani adwokat, która go reprezentowała.Ona powinnato wiedzieć.- Czy pański ojciec był bogatym człowiekiem?- Co ma pan na myśli, mówiąc  bogaty"?- Czy był uważany za osobę majętną, dysponującą dużągotówką?Głowa Karstena Jespersena lekko zadrżała.- Nie wydaje mi się.Pobierał emeryturę, która zresztąnie była szczególnie wysoka.Zyskami ze sklepu dzieliłsię z moimi dwoma wujkami: Arvidem i Emmanuelem.Wszyscy trzej byli właścicielami, trzej bracia.Do tegodochodzą jakieś środki zgromadzone na koncie, to miesz-kanie.- Wiele wartościowych przedmiotów?- Cóż.- Karsten Jespersen uśmiechnął się przebieglejak doświadczony agent ubezpieczeniowy.- Są wśród nichprawdziwe rarytasy. - To znaczy, że na majątek, a raczej na masę spadkową,składają się ruchomości znajdujące się w tym mieszkaniuplus firma?- Nie zdążyłem się nad tym zastanowić.- Ale chyba wie pan to i owo na temat majątku zgro-madzonego przez pańskiego ojca?- Cóż.przypuszczam, że jego majątek to przede wszyst-kim mieszkanie i wszystkie ruchomości, jak je pan nazywa,trochę dzieł sztuki i zapewne kilka lokat bankowych.Policjant zmienił temat.- Jeśli dobrze zrozumiałem, pierwsze, co Ingrid Je-spersen zrobiła po dokonaniu identyfikacji zwłok ofiary,to zadzwoniła do pana?79- Tak.Przyjechałem tak szybko, jak to było możliwe.Gunnarstranda powoli skinął głową.- Tamtej nocy również do nas dzwoniła.- Jespersenuśmiechnął się przepraszająco.- To znaczy do mnie, boto ze mną chciała rozmawiać.Obudziło ją to, że ojciec nieleży obok niej w łóżku.Natychmiast przyszło jej do głowy,że najwidoczniej ktoś włamał się do sklepu.Ale Susanne,moja żona, uspokoiła ją na tyle, że Ingrid wróciła do sy-pialni i położyła się spać.Przyglądając mu się badawczo, inspektor powtórzyłsłowa Karstena Jespersena:- Obudziła się w środku nocy, sama, zadzwoniła popana, ale rozmawiała z pańską żoną, która odesłała jąz powrotem do łóżka.Która mogła być wtedy godzina?- Wpół do trzeciej nad ranem.Gunnarstranda patrzył prosto przed siebie. - Na pewno poruszymy ten temat w rozmowie z paniąJespersen, ale dlaczego zdecydowała się dzwonić do pań-stwa w środku nocy?- W okolicy było ostatnio wiele włamań do sklepówi szczerze mówiąc.- Jespersen westchnął ciężko -.szczerze mówiąc, spodziewaliśmy się czegoś takiego.Gunnarstranda chrząknął.- To znaczy czego?- Włamania.Policjanci spojrzeli na niego.Karsten Jespersen odchrząknął wyraznie zmieszany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl