[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Li­czyÅ‚o siÄ™ teraz.Ta chwila.Dzisiaj.Nie zauważyÅ‚yÅ›myupÅ‚ywu czasu.Ledwie dostrzegÅ‚yÅ›my zachód sÅ‚oÅ„cai wschód księżyca.Nie czuÅ‚yÅ›my, jak wieczorna bryzachÅ‚odzi nasze skóry.Nie docieraÅ‚o do nas nic, nic niesÅ‚yszaÅ‚yÅ›my, nic nie widziaÅ‚yÅ›my.LiczyÅ‚y siÄ™ tylko histo­rie, dzwiÄ™ki i wizje naszych umysłów, które wypeÅ‚niaÅ‚y­Å›my wizerunkami drugiej osoby.Innym może siÄ™ to wy­dać nieważne.Dla mnie znaczyÅ‚o aż za wiele.Wystarczy, kiedy powiem, że tej nocy część mnie za­znaÅ‚a spokoju i wolnoÅ›ci.Podobnie jak - czuÅ‚am to pod­Å›wiadomie - część Jenny-May.Nigdy tego sobie nie po­wiedziaÅ‚yÅ›my, ale obie wiedziaÅ‚yÅ›my to doskonale. RozdziaÅ‚ 53Helena krzyknęła do nas, że musi wracać do wioski napróbÄ™ generalnÄ….Przed pożegnaniem przysunęłyÅ›my siÄ™do siebie z Jenny-May i uÅ›miechnęłyÅ›my do aparatu fo­tograficznego, który trzymaÅ‚am w wyciÄ…gniÄ™tej rÄ™ce.ZrobiÅ‚am nam zdjÄ™cie i wsunęłam je do kieszeni bluzki.Jenny-May odrzuciÅ‚a zaproszenie na przedstawienie.WolaÅ‚a zostać w domu z rodzinÄ….ObiecaÅ‚yÅ›my sobie, żeznów siÄ™ spotkamy, ale nie umówiÅ‚yÅ›my siÄ™ na konkret­ny dzieÅ„ - nie z powodu jakichÅ› zaszÅ‚oÅ›ci, bo czuÅ‚yÅ›my,że wszystko zostaÅ‚o wyjaÅ›nione bez słów, zrozumiane,zapomniane.WystarczaÅ‚a mi Å›wiadomość, że Jenny--May jest tutaj.Ona zapewne czuÅ‚a to samo w stosunkudo mnie.Czasem to wszystko, czego ludzie potrzebujÄ….Wiedzy.PożyczyÅ‚yÅ›my od Jenny-May latarkÄ™, ponieważ sÅ‚oÅ„­ce schowaÅ‚o siÄ™ już za drzewami i w lesie zapanowaÅ‚zmrok.Helena poprowadziÅ‚a nas z powrotem do wioski.WÄ™drowaliÅ›my jakiÅ› czas w ciemnoÅ›ciach, wreszcie do­strzegliÅ›my przed sobÄ… migotanie Å›wiateÅ‚.Nieprzytom­na ze szczęścia, wyciÄ…gnęłam z kieszeni zdjÄ™cia, chcÄ…cim siÄ™ przyjrzeć jeszcze raz.Wyjęłam dwa i siÄ™gnęłam potrzecie.Nie byÅ‚o go.384 - O nie! - jÄ™knęłam, zatrzymujÄ…c siÄ™ i rozglÄ…dajÄ…c do­okoÅ‚a.- Co siÄ™ staÅ‚o? - Bobby poprosiÅ‚ HelenÄ™, żeby siÄ™ za­trzymaÅ‚a.- Zginęło mi zdjÄ™cie z Jenny-May.- Zaczęłam siÄ™ co­fać w kierunku, z którego przyszliÅ›my.- Zaczekaj, Sandy.- Bobby ruszyÅ‚ za mnÄ…, patrzÄ…cuważnie na Å›cieżkÄ™.- Idziemy już dobrÄ… godzinÄ™.ZdjÄ™­cie może być gdziekolwiek.NaprawdÄ™ musimy wrócićdo wioski przed rozpoczÄ™ciem próby.Już i tak jesteÅ›myspóznieni.Możesz jej zrobić drugie zdjÄ™cie jutro, zadnia.- Nie, nie mogÄ™! - warknęłam, wytężajÄ…c wzrokw Å›wietle księżyca, usiÅ‚ujÄ…c dostrzec cokolwiek na dro­dze.Helena, która do tej pory siÄ™ nie odzywaÅ‚a, podeszÅ‚abliżej.- UpuÅ›ciÅ‚aÅ› je?Na dzwiÄ™k tych słów przystanęłam i spojrzaÅ‚am naniÄ….ByÅ‚a bardzo poważna.- Tak przypuszczam.WÄ…tpiÄ™, żeby wyskoczyÅ‚o samoz kieszeni i uciekÅ‚o.- Wiesz, o czym mówiÄ™.- Nie, nie, musiaÅ‚am je upuÅ›cić.Nie ma zapiÄ™cia, wi­dzisz? - PokazaÅ‚am im, jak pÅ‚ytka jest kieszeÅ„ na piersi.-Idzcie sami, a ja siÄ™ tu przez chwilÄ™ rozejrzÄ™.WyglÄ…dali na niezdecydowanych.- JesteÅ›my tylko pięć minut od wioski.WidzÄ™ dobrzedrogÄ™, to naprawdÄ™ blisko.- UÅ›miechnęłam siÄ™.- Nicmi siÄ™ nie stanie.MuszÄ™ znalezć zdjÄ™cie, a potem przyjdÄ™prosto do ratusza na próbÄ™.ObiecujÄ™.Helena przyglÄ…daÅ‚a mi siÄ™ dziwnie, wyraznie rozdar­ta miÄ™dzy chÄ™ciÄ… pomocy a koniecznoÅ›ciÄ… powrotu napróbÄ™.- Nie zostawiÄ™ ciÄ™ tutaj samej - oÅ›wiadczyÅ‚ Bobby.385 - ProszÄ™, Sandy, wez latarkÄ™.My z Bobbym poradzi­my sobie bez Å›wiatÅ‚a.RzeczywiÅ›cie jesteÅ›my już blisko.Wiem, że to dla ciebie ważne, żeby znalezć tÄ™ fotografiÄ™.WrÄ™czyÅ‚a mi latarkÄ™.WydawaÅ‚o mi siÄ™ przez chwilÄ™,że widziaÅ‚am w jej oczach Å‚zy.- Helena, przestaÅ„ siÄ™ zamartwiać! - RozeÅ›miaÅ‚amsiÄ™.- Nic mi nie bÄ™dzie.- Wiem, kochanie.- PochyliÅ‚a siÄ™, przytuliÅ‚a mnieszybko i pocaÅ‚owaÅ‚a w policzek.- BÄ…dz ostrożna.Bobby uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do mni e ponad ramieniemHeleny.- Przecież Sandy nie umrze - powiedziaÅ‚.Helena uderzyÅ‚a go żartobliwie po gÅ‚owie.- Chodz ze mnÄ….Musisz przynieść do ratusza kostiu­my, i to jak najszybciej! ObiecaÅ‚eÅ› je dostarczyć wczoraj!- Tak, ale to byÅ‚o, zanim ta tutaj żeÅ„ska wersja Davi-da Copperfielda zostaÅ‚a wezwana na zebranie radymiejskiej! - zaczÄ…Å‚ siÄ™ bronić.Helena spojrzaÅ‚a na niegosurowo.- Dobrze, dobrze! - OdsunÄ…Å‚ siÄ™ od niej.- MamnadziejÄ™, że znajdziesz swoje zdjÄ™cie, Sandy.- MrugnÄ…Å‚do mnie i podążyÅ‚ za HelenÄ… w stronÄ™ wioski.SÅ‚ysza­Å‚am, jak siÄ™ droczÄ…, a w koÅ„cu ich gÅ‚osy ucichÅ‚y, kiedyznalezli siÄ™ miÄ™dzy pierwszymi zabudowaniami.Natychmiast zawróciÅ‚am i zaczęłam przeszukiwaćdrogÄ™ przed sobÄ….PamiÄ™taÅ‚am mniej wiÄ™cej, którÄ™dyszliÅ›my.Przeważnie byÅ‚a to dość szeroka bita droga,rzadko skrÄ™caliÅ›my w innÄ….Z oczami wbitymi w ziemiÄ™ruszyÅ‚am z powrotem w gÅ‚Ä…b lasu.Helena i Bobby krzÄ…tali siÄ™ za kulisami, robiÄ…c poprawkiw kostiumach, wymieniali w ostatniej chwili zepsutesuwaki, naprawiali rozprute szwy, przerabiali tekst zezdenerwowanymi aktorami i dodawali otuchy spaniko­wanej zaÅ‚odze.Wreszcie Helena pobiegÅ‚a, żeby zająć386 miejsce na sali obok Josepha, zanim zacznie siÄ™ przed­stawienie.Po raz pierwszy od godziny w koÅ„cu siÄ™ roz­luzniÅ‚a.- Sandy przyszÅ‚a z tobÄ…? - spytaÅ‚ Joseph, rozglÄ…dajÄ…csiÄ™ dookoÅ‚a.- Nie.- Helena patrzyÅ‚a przed siebie.Nie chciaÅ‚aspojrzeć mężowi w oczy.- ZostaÅ‚a w lesie.Joseph chwyciÅ‚ jÄ… za rÄ™kÄ™.- Na wybrzeżu Kenii, skÄ…d pochodzÄ™, jest las zwanyArabuko-Sokoke - wyszeptaÅ‚.- Tak, opowiadaÅ‚eÅ› mi o nim - odparÅ‚a Helena.- W lesie mieszkajÄ… kobiety kipepeo, pasterki motyli,które opiekujÄ… siÄ™ lasem.Helena spojrzaÅ‚a na niego, wreszcie dowiadujÄ…c siÄ™,co oznacza to sÅ‚owo.Joseph uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ do niej.- Znane sÄ… jako strażniczki lasu.- Sandy zostaÅ‚a w lesie, żeby odnalezć zdjÄ™cie, naktórym jest z Jenny-May.SÄ…dziÅ‚a, że gdzieÅ› je upuÅ›ciÅ‚a.Oczy Heleny wypeÅ‚niÅ‚y siÄ™ Å‚zami.Joseph Å›cisnÄ…Å‚ moc­niej jej dÅ‚oÅ„.Kurtyna siÄ™ rozchyliÅ‚a.Czasami zdawaÅ‚o mi siÄ™, że widzÄ™ lÅ›nienie papieru foto­graficznego w Å›wietle księżyca.SchodziÅ‚am wtedyz drogi i przeszukiwaÅ‚am poszycie, straszÄ…c Å›wiatÅ‚emlatarki maÅ‚e ptaki i nocne zwierzÄ…tka.Po pół godziniebyÅ‚am pewna, że powinnam już dojść do pierwszej po­lany.PowiodÅ‚am latarkÄ… dookoÅ‚a, szukajÄ…c znajomegowidoku.OtaczaÅ‚y mnie tylko drzewa, drzewa i jeszczewiÄ™cej drzew.ZdawaÅ‚am sobie sprawÄ™, że teraz szÅ‚amo wiele wolniej, wiÄ™c może jeszcze nie dotarÅ‚am namiejsce.PostanowiÅ‚am iść dalej, w tym samym kierun­ku.ByÅ‚o już bardzo ciemno, nad gÅ‚owÄ… pohukiwaÅ‚y so­wy, a w krzakach szeleÅ›ciÅ‚y nocne stworzenia, zdziwio-387 ne mojÄ… obecnoÅ›ciÄ… w miejscu, do którego nie należa­Å‚am.Nie zamierzaÅ‚am tu zostać dÅ‚użej, niż musiaÅ‚am.ZadrżaÅ‚am, czujÄ…c chłód nocy.PoÅ›wieciÅ‚am latarkÄ…przed siebie.UznaÅ‚am, że zgubiÅ‚am zdjÄ™cie znaczniebliżej domu Jenny-May, niż sÄ…dziÅ‚am.- Gdzie ja jestem? - Na scenie pojawiÅ‚a siÄ™ Orla Keaneucharakteryzowana na DorotkÄ™ Gale.RozejrzaÅ‚a siÄ™ poratuszowym holu, który dziÅ› zmieniÅ‚ siÄ™ w salÄ™ teatral­nÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl