[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ojciec i Syn otwierają worek mąki.Ale to nie jest mąka  toheroina.Tymczasem Ojciec też miał powiązania z gangsterskim światem i chce po prostu wszystkooddać z powrotem.Lecz Syn jednak.Nieraz już odstawiałem tę gadkę  dostarczcie mi paliwa, a będę nawijał z aksamitną płynnością, i tobez najmniejszego wysiłku.Zatem mój umysł mógł swobodnie wędrować, tak jak czyni to zawsze,gdy nie obciąża go stres lub przyjemność.Te wędrówki nie są przyjemne.Myśli zaczynają tańczyć.Co to właściwie jest? Taniec niepokoju i błagań, daremnego czuwania.Musiałem chyba zapaść najakąś nową odmianę choroby wściekłych krów, która sprawia, że cały czas się zastanawiam, czynaprawdę istnieję.%7łycie zdaje ci się sztuczką, grą, udawaniem, żartem.Czuję się, tak, czuję sięmartwy.Jest pewien facet.On mieszka w pobliżu.Ten pieprzony gość przyprawia mnie o gęsiąskórkę.Też jest pisarzem.Nie potrafię już sypiać sam  to pewnik.Potrzebuję ludzkiego ciepła.Jak tak dalej pójdzie, chyba po prostu będę musiał je kupić.Budzę się o świcie  i nie, wszystkonormalnie.A kiedy budzę się w środku nocy, w godzinach, które w ogóle nie istnieją.to lepiej niepytajcie, najlepiej o nic nie pytajcie.Doris nie odrywając ode mnie diabelskich oczu wysupłała się ze swojej lotniczej kurtki i przyłożyłachusteczkę do rozpalonego czoła.Mankiety białej koszuli połyskiwały jedwabiem.Nie spuszczając zDoris wzroku mamrotałem swoje.O ile mogłem się zorientować, z przodu była płaska jak deska.Ajednak jej szczupłość niesamowicie pobudzała i podniecała, zwłaszcza gdy się spojrzało na jejmuskularną szyję.Szyja Seliny jest pełniejsza, bardziej ruchliwa, bardziej ognista, podobnie jak jejcycki.Jak to jest z tymi cyckami? Tak naprawdę wcale się ich nie potrzebuje.Doris są psu na budę.Drzwi pubu otworzyły się i zostały otwarte.I wchodzą, jeden po drugim: już coraz mniej stałych bywalców, już coraz mniej tych nie zalatującychforsą facetów, którzy przyłażą w połowie dnia w przepoconych gamiturkach i z jakimś brukowcempod pachą.Teraz nadchodzą młodzi  w artystycznych ciuchach z butików, mieniąc się barwamizwierzęcego zdrowia  wnosząc szum i smak wielkiego miasta, w pełnej glorii szmatek, cycków iforsy. Ostatecznie  ciągnąłem  dochodzi do starcia pomiędzy Ojcem a Synem.O właśnie, i. Powiedz  przerwała mi Doris. Czym kieruje się postać grana przez Butch Beausoleil? Co? Co nią kieruje? Proszę? Dlaczego sypia z nimi dwoma? Ojciec daje jej forsę.W porządku.Ale dlaczego Syn? To dla niej zaduże ryzyko.A Syn jest taki kluchowaty. Nie wiem.Może kipią mu jaja. Słucham? Może fachowo rżnie. To żadna motywacja.Tego nie da się przekonywająco zagrać.Cała siła Panienki polega na tym, żenie jest tylko głupiutką blondyneczką.Ale dlaczego tak właśnie się zachowuje? Poważna kobietarujnuje swe życie dla seksu? Nie sądzę, że publika to kupi.Myślę, że powinniśmy ją przekonać.Obok nas przetoczył się Gruby Paul. Teraz leci Veronica  rzucił i rozchylonymi dłońmi zamarkował wielkie cyce: wzniesione inapęczniałe.Doris spojrzała na niego słodko.A ja na to: No, kurczaczki i inne pisarki.Idziemy.Chwyciłem ją za zimną, kościstą dłoń.Przedarliśmy się przez zawilgotniały kurz ciężkiej, aksamitnejstory i wkroczyliśmy w gęściejszy jeszcze szum i gwar, w gęściejszy jeszcze dym, w gęściejsze oparyalkoholu.Dwudziestu hałaśliwych facetów przyglądało się postawnej samicy pracującej na małympodwyższeniu.Była ciemna jak tarantula, muskularna i ciężkawa i widać było, że zna swój fach twarz jak u zawodowca nie wyrażała niczego.Przez kilka minut tańczyła powoli, a potem spoczęła wpozycji półleżącej na stojącym obok krześle.Jedną dłoń zagłębiła w przepaścisty parów pomiędzypiersiami, a drugą wpierw gładziła iskrzące cekinami majteczki, by za chwilę wsunąć ją do wewnątrz,wciąż pracując i pracując.Pochyliłem się, żeby szepnąć parę słów w delikatne uszko Doris: Widzisz wszystko, czy może chcesz mi usiąść na głowie? Powiedz mi tylko: co nią kieruje? A tącałą resztą? Posłuchaj.Na zewnątrz czeka fiasco.Podjedzmy na obiad do twojego hotelu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ines.xlx.pl